Drugi sezon Łódzkiego Roweru Publicznego z BikeU jako operatorem
W środę (30 listopada) kończy się tegoroczny sezon Łódzkiego Roweru Publicznego, który trwał od marca. Druga jego połowa nie należała do najlepszych, bo w sierpniu rowery zniknęły ze stacji. Powód? Serwisowanie i wprowadzanie dodatkowych zabezpieczeń przed kradzieżami. Jak długą przerwę w dostępie do rowerów i wprowadzone zmiany oceniają użytkownicy ŁRP? W Internecie sporo negatywnych opinii, dlatego też Zarząd Dróg i Transportu cały czas prowadzi rozmowy z operatorem systemu by jakość usługi podnieść w przyszłym sezonie. Umowa z firmą BikeU obowiązuje aż do 2024. Na razie mija drugi sezon ŁRP z tym operatorem.
– Ten sezon był na pewno trudny z racji braków rowerów. Cały czas prowadzimy rozmowy z operatorem w tym zakresie. Przerwę w systemie na pewno wykorzystamy do poukładania rowerowych rozwiązań przed nowym sezonem – zapewnia Tomasz Andrzejewski, rzecznik ZDiT.
Najwięcej skarg na sposób wypinania rowerów
A rowerowych rozwiązań do poukładania jest kilka. Najwięcej obecnych użytkowników Łódzkiego Roweru Publicznego skarży się na sposób wypinania rowerów z elektrozamków. Poprzedni operator korzystał z podobnych zamków, ale usytuowane one były na przednich widełkach jednośladów. W momencie wypożyczenia danego roweru w systemie następowało zwolnienie blokady i pociągnięciem ręki, czasem przy użyciu siły, użytkownik mógł wypiąć rower.
– System co prawda nie był idealny, ale sprawdzał się i działał dużo lepiej niż obecny – mówi pan Adrian, użytkownik Łódzkiego Roweru Publicznego.
Jednym z kryteriów postawionych nowym operatorom Łódzkiego Roweru Publicznego przez zamawiającego była właśnie eliminacja tego typu blokady. Nie udało się to do końca, a sądząc po wpisach zamieszczanych przez użytkowników systemu na portalach społecznościowych – wyszło dużo gorzej.
Teraz najpierw trzeba wypożyczyć dany rower poprzez terminal znajdujący się na stacji lub aplikację na smartfonie. Następnie mamy 60 sekund na odpięcie roweru ze stacji. I tutaj zaczynają się problemy.
– Trzeba palcem jeden ręki przytrzymać kilka sekund przycisk przy danym stanowisku, ponadto ten najpierw musi podświetlić się na zielono. Następnie drugą ręką trzeba pociągnąć rower do siebie, aby wypiąć bolec z elektrozamku. Przycisk działa dotykowo i czasami nie chce reagować na dotyk palca – tłumaczy pan Adrian.
Im temperatura otoczenia jest niższa, a przypomnijmy, że ŁRP działała od początku marca do końca listopada, tym przycisk gorzej reaguje. Podniesiona wilgotność powietrza albo zalegający na przycisku śnieg lub krople deszczu również nie ułatwiają korzystania z systemu.
– Elektrozamki nawet jesienią, czyli już po generalnym serwisie rowerów przez operatora, działają kiepsko. Bardzo często, mimo stacji pełnej pojazdów, nie udaje się wypożyczyć żadnego roweru. Czasami uda się za piątym czy szóstym razem. A bywa i tak, że w aplikacji w ogólne nie widać rowerów na danej stacji mimo, że jest ich tam kilkanaście. Trudno więc uwierzyć żeby sto procent znajdujących się tam pojazdów było uszkodzonych – podkreśla pani Anna z Retkini.
Z linką w kolejce do infolinii
To jednak nie koniec utrudnień związanych wypożyczaniem i zdawaniem jednośladów ŁPR. Z racji tego, że obecny operator borykał się ponoć z dużą liczbą aktów wandalizmu przeprowadzanych na rowerach oraz bardzo dużą liczbą kradzieży jednośladów, wprowadził od września dodatkowe zabezpieczenie swoich pojazdów. Wszystkie rowery znajdujące się na stacji są obecnie dodatkowo – poza blokadą elektryczną – przypinane do stojaka linką. Użytkownicy ŁPR odbierają to jaką kolejne utrudnienie. Dlaczego? We wrześniu użytkownicy zgłaszali problemy związane ze zwrotem roweru poprzez linkę z zamkiem szyfrowym.
– Początkowo po wprowadzeniu nowego zabezpieczenia, czyli linki, system nie działał tak źle. Jeśli w chwili oddania na stacji nie było wolnego miejsca do wpięcia roweru, regulamin nakazywał zwrot poprzez linkę, do której kod znajdował się w aplikacji oraz zamocowanie roweru do stojaka lub innego, sąsiadującego jednośladu. Później jednak tę opcję zmodyfikowano, a właściwie skomplikowano. Zwrot roweru poprzez linkę wymagał kontaktu telefonicznego z infolinią, co było uciążliwe i czasochłonne, bo wiązało się z długim oczekiwaniem na połączenie, jeśli w danym czasie sporo osób zwracało rower w ten sposób – podkreśla pan Adrian.
Być może sprawę ułatwiłby system GPS, który lokalizowałby pojazd. Wówczas łatwiej obecnemu operatorowi Łódzkiego Roweru Publicznego byłoby namierzyć złodzieja roweru czy porzucone jednoślady. To rozwiązanie już sprawdzone w Łodzi. Wprowadzanie dodatkowych zabezpieczeń, które są uciążliwe dla użytkowników Łódzkiego Roweru Publicznego, nie poprawia opinii od funkcjonowaniu systemu.