Rowery miejskie zniknęły w sierpniu
W sierpniu ze stacji Łódzkiego Roweru Publicznego zniknęły jednoślady. Operator systemu usunął je z systemu w porozumieniu z Zarządem Dróg i Transportu, ponieważ urzędnicy mieli sporo uwag do stanu technicznego rowerów. Poza tym wiele z jednośladów nie było dostępnych. Dlaczego? Operator twierdził, że rowery miejskie zostały skradzione. Dlatego też pod koniec sierpnia deklarował, że zamontuje na stacjach monitoring i nowy system zabezpieczeń rowerów przed kradzieżami.
– W związku z niespotykaną liczbą przywłaszczeń rowerów, system ŁRP wymaga dodatkowych zabezpieczeń. Jako operator systemu, informujemy, że od tej pory wszystkie rowery miejskie, które zostaną dostarczone przez serwis ŁRP na stację, będą dodatkowo przypinane do stacji za pomocą linki zabezpieczającej. Bardzo prosimy, aby każdy użytkownik, który w sposób prawidłowy zakończy wypożyczenie, czyli zwróci rower do elektrozamka, dodatkowo przypiął rower linką zabezpieczającą do poręczy stacji. Kod do linki można w prosty sposób zweryfikować w aplikacji mobilnej lub zadzwonić do centrum kontaktu – tłumaczyła pod koniec sierpnia Diana Borowiecka z firmy BikeU, która jest operatorem systemu.
Minął termin podany przez operatora ŁRP
Zgodnie z obietnicą operatora, złożoną na koniec sierpnia, rowery miejskie miały powrócić na stacje do drugiego tygodnia września.
– W perspektywie tygodnia, dwóch przywrócimy rowery miejskie do stacji. Wkrótce wyślemy też mailing do wszystkich użytkowników – zapewniała 26 sierpnia Diana Borowiecka.
Według urzędników wczoraj na stacjach było tysiąc rowerów
Jednak rowerów jak nie było na stacjach, tak nie ma. Wczoraj urzędnicy przyznali, że termin na przywrócenie rowerów minął. Byli jednak przekonani o tym, że stacje już częściowo uzupełniono rowerami.
– Wykonawca na dzień dzisiejszy zapewnia 1000 rowerów, natomiast powinien zapewnić 1500. Nadal brakuje 500 rowerów. Będziemy wzywali wykonawcę do wypełnienia zobowiązań, które na siebie wziął. Jeżeli nie będzie ten rower funkcjonował prawidłowo, będziemy rozważali kolejne kroki, bo nie może być tak, że miasto płaci za rozwiązanie, które ma być dla mieszkańców funkcjonalnie korzystne, natomiast korzystanie z niego jest niemożliwe – podkreślał wczoraj Robert Kolczyński, p.o. dyrektora Departamentu Strategii i Rozwoju w łódzkim magistracie.
Według Kolczyńskiego jeżeli rowery były kradzione, to wykonawca albo powinien wziąć to ryzyko na siebie poprzez stosowanie zabezpieczenia
– W sytuacjach, gdy rowery są niszczone lub kradzione, powinien dostarczać produkt w pełni funkcjonalny. Na dziś wykonawca zwiększył liczbę rowerów czy to nowych czy też odzyskanych w innej formie. Nie wnikaliśmy czy rowery, które zostały skradzione, zostały przez wykonawcę odnalezione i dostarczone do systemu, czy może w ramach funkcjonowania systemu dostarczył on nowe rowery. Natomiast nadal nie jest to 100 proc. rowerów uwzględnionych w umowie i jeżeli wykonawca nie będzie się z niej wywiązywał, to będziemy zmuszeni do podejmowania kolejnych kroków – zaznaczał wczoraj Robert Kolczyński.
Posłuchaj:
Stacje ŁRP nadal świecą pustkami
Problem w tym, że wczoraj na stacjach ŁRP nie było nawet tysiąca jednośladów. Jeśli termin na to by rowery miejskie pojawiły się na stacjach mijał o północy, to dzisiaj rano nadal świeciły one pustkami.
Wczoraj Robert Kolczyński przyznał, że umowę z operatorem ŁPR można zerwać, ale wątpi by w tym momencie było to najlepsze rozwiązanie.
– Oczywiście umowę można zerwać, jeśli nie jest ona realizowana. Mieszkańcy nie mają produktu, nie mają usługi, którą chcieliśmy im dostarczyć, więc miasto nie jest zadowolone ze świadczenia tej usługi. Nam zależy nam tym aby rowery miejskie służyły mieszkańcom i żeby rowerów było w sieci tyle, za ile płacimy. Jednak mieszkańcy chyba nie będą teraz zadowoleni, jeśli tych rowerów w ogóle nie będzie. Natomiast sezon rowerowy z uwagi na nadchodzącą zimę nam się kończy, więc być może okres zimowy będzie czasem, gdy trzeba będzie podjąć drastyczne kroki – przyznaje Robert Kolczyński.