PGE Skra Bełchatów znów przegrywa
PGE Skra Bełchatów rozpoczęła spotkanie od skutecznego ataku Filippo Lanzy z lewego skrzydła. Później na prowadzenie wyszli goście, ale to gospodarze jako pierwsi potrafili zbudować większą przewagę. Po dwóch świetnych zagrywkach Lukáša Vašiny było 12:8 i trener Ślepska Malow Suwałki poprosił o czas. I to przyniosło efekt. Po pierwsze Czech zepsuł zagrywkę, a po drugie po chwili na tablicy wyników widniał wynik 16:16. PGE Skra Bełchatów wyszła jeszcze co prawda na prowadzenie i to nawet dwupunktowe (18:16), ale był to ostatni dobry moment żółto-czarnych w tej partii. W końcówce świetnie zagrywał Cezary Sapiński (18:19), a bezbłędni dotąd środkowi Skry byli podbijani (Mateusz Bieniek, 19:21) i blokowani (Karol Kłos, 20:23). Seta zakończył asem serwisowym Paweł Halaba.
Rozstrzelani zagrywką
Na początku drugiej partii prowadzili goście – po asie Bartosza Filipiaka, było 1:3. Kolejna dwupunktowa przewaga na tablicy wyników pojawiła się dopiero, gdy PGE Skra Bełchatów, po błędzie przekroczenia linii ataku przez Filipiaka, zdobyła czternasty punkt (14:12). Kiedy po asie Dicka Kooya, który w trakcie seta zmienił na przyjęciu Vašinę, było 20:17 wydawać się mogło, iż gospodarze zmierzają po zwycięstwo w secie. Wówczas jednak na zagrywce w zespole z Suwałk pojawił się Filipiak, wszystko odwróciło się o 180 stopni. Atakujący gości zagrał trzy asy i zrobiło się 20:22. Ślepsk Malow Suwałki dołożył jeszcze punkt blokiem 20:23 i był blisko wygranej. Gospodarze jeszcze walczyli. Bieniek zdobył punkt zagrywką (22:23), a przy wyniku 23:24 bardzo dobrze zaserwował Aleksandar Atanasijević i goście mieli kontrę, ale tę zmarnował Lanza, uderzając z trudnej piłki w aut.
Trzeci set rozpoczął się od wyraźnego prowadzenia – po ataku Filipiaka gospodarze przegrywali już 1:5. PGE Skra Bełchatów goniła wynik, ale przewaga gości nie spadała poniżej dwóch oczek. Tak było aż do momentu, kiedy w polu serwisowym stanął Atanasijević. Serb najpierw zagrał asa, a w kolejnej akcji z przechodzącej piłki uderzył Kooy i PGE Skra Bełchatów przegrywała już tylko 11:12. Trener gości poprosił o czas, ale bezpośrednio po przerwie gospodarze doprowadzili do wyrównania (12:12), po ataku Atanasijevcia. Atakujący Skry dał też swojemu zespołowi pierwsze prowadzenie w trzecim secie (14:13). Kolejne cztery akcje padły jednak łupem przyjezdnych i tym razem to Joel Banks poprosił o czas (14:17). Przerwa niewiele jednak zmieniła. Nie pomogło także wprowadzenie Wiktora Musiała, bo ten zaserwował w siatkę (17:20). Goście nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa, a mecz zakończyli – jakżeby inaczej – asem serwisowym.
Czytaj także: Druga wygrana ŁKS-u
Dziś trzeba było uznać wyższość rywali. Gratulacje dla @mks_slepsk 🤝 pic.twitter.com/ec0yXzoLFt
— PGE Skra Bełchatów (@_SkraBelchatow_) November 4, 2022
W całym meczu Ślepsk Malow Suwałki zdobył aż 13 punktów w polu zagrywki. PGE Skra Bełchatów odpowiedziała siedmioma asami, ale na niewiele się to zdało. Gospodarze słabo grali w bloku. Zaledwie jeden punkt w tym elemencie, choć goście nie przyjmowali wcale rewelacyjnie, musi nieco niepokoić.
Kolejny ligowy mecz PGE Skra Bełchatów zagra 13 listopada z Cuprum Lubin. Wcześniej, bo 10 listopada, bełchatowianie podejmą we własnej hali francuski zespół Chaumont – będzie to pierwszy mecze 1/16 finału Pucharu CEV.
PGE Skra Bełchatów – Ślepsk Malow Suwałki 0:3 (20:25, 23:25, 21:25)