Krzysztof Hołowczyc ponownie w Rajdzie Dakar
Polska legenda Rajdu Dakar – Krzysztof Hołowczyc – po 9 latach powraca do wielkiego ścigania. 61-latek wraz z Łukaszem Kurzeją, 5 stycznia przyszłego roku, wystartują w najtrudniejszym rajdzie świata.
Rajdowiec przyznaje, że chce spróbować jeszcze raz swoich sił w ekstremalnych warunkach.
– Myślę, że ten rajd jest dla mnie takim miejscem, w którym chciałbym znowu powrócić do tego momentu, kiedy czuję, że już jest koniec moich możliwości, że baterie są wyczerpane, a ja jeszcze raz coś przełączam i jadę dalej. To jest coś takiego, gdzie każdy człowiek szuka swoich granic. Po to się zdobywa wielkie góry, po to się wchodzi na tę wielką górę, w zimę, w najgorszych warunkach, żeby udowodnić sobie, że potrafię – tłumaczy Hołowczyc.
W tym roku, ponownie jednym ze sponsorów jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, a charakterystyczne czerwone serce zostało umieszczone na masce samochodu, by wspierać kierowców rajdu.
– Okazja jest fantastyczna. Cieszymy się bardzo, że widzimy Krzysztofa Hołowczyca z całym swoim teamem. Już teraz możemy wszystkim przekazać, że 5 stycznia rusza kolejny Rajd Dakar. Będzie trwał dwa tygodnie i przez ten czas będzie tam także nasze serduszko. Jest ono obecne od wielu lat w Rajdzie Dakar, przy różnych sytuacjach przemyka gdzieś tymi trudnymi drogami. Tym razem będzie ono na fantastycznym samochodzie. Już teraz czuję ogromną siłę tego samochodu – podkreśla Jerzy Owsiak.
Przyszłoroczny rajd odbędzie się w Arabii Saudyjskiej. Prolog i start zaplanowano w miejscowości Al-Ula. Po dwóch tygodniach ścigania (19 stycznia) kierowcy dotrą do Janbu nad Morzem Czerwonym.
– Dla mnie od zawsze bycie numerem jeden na świecie, to jest cel podstawowy. Łączenie się z ludźmi i działanie z ludźmi, którzy mają odwagę powiedzieć, że chcą iść na szczyt i osiągać najwyższe cele. Jeżeli ktoś chce być w naszym zespole, to tylko takich chcemy dołączać. Dlatego właśnie widzimy wizję rozwoju, patrzenia w przód, żeby ten cel osiągnąć. Po to nam są potrzebne właśnie twarde osoby, które uwielbiają pracować, iść do przodu i wyznaczać sobie cele na lata – podkreśla Jarosław Peczak, właściciel BIO-GEN, sponsora polskiej załogi.
– Bardzo zmieniono skok zawieszenia. To już jest ta klasa T1+, teraz nazywana Ultimate, czyli samochody najmocniejsze, te walczące o zwycięstwo, samochody najwyższej klasy. My tak naprawdę tymi autami wjeżdżamy w miejsca, które się wydają niemożliwe. Prędkości, które się osiąga tymi autami w dziurawym terenie, poprzez skok zawieszenia, poprzez napęd na cztery koła, wyglądają nieludzko. Naprawdę widzę czasami wielką dziurę, razem z Łukaszem kulimy się, bo teraz będzie bolało, a ten samochód pięknie wylatuje, przyjmuje to – opowiada o swoim Mini Krzysztof Hołowczyc.