PGE Skra Bełchatów z kolejną porażką
Dzisiejsze (20 lutego) spotkanie przebiegało dokładnie tak, jak większość meczów bełchatowian w trwającym sezonie ligowym. Mimo wypracowanej w środkowej fazie seta przewagi, w końcówce wynik był remisowy 19:19. Kolejną akcję wygrali gospodarze (20:19), ale po kilku chwilach było już 21:24. Wprawdzie PGE Skra Bełchatów zdołała wyrównać (24:24), ale i tak przegrała premierową odsłonę 25:27. Fatalnie rozpoczął spotkanie Aleksandar Atanasijević, który skończył zaledwie 2 z 9 piłek.
W drugiej partii serbski atakujący nie poprawił się w ataku (1/4) i zastąpił go Wiktor Musiał. Tym razem role na boisku nieco się odwróciły. Przez większą część seta prowadzili goście, ale w końcówce ze stanu 19:22 zrobiło się 22:22, w czym duża zasługa Musiała. Jako pierwsi piłkę setową mieli katowiczanie (23:24), ale seta wygrali gospodarze 26:24.
Przez większość trzeciej partii trwała wyrównana walka. Najwyższe prowadzenie, jakie udało się wypracować którejś z ekip to 13:10 na korzyść bełchatowian. Kiedy gospodarze, po ataku Musiała, zdobyli punkt na 20:19 wszyscy spodziewali się na pewno wyrównanej końcówki. Tej jednak nie było. Gospodarze przegrali sześć kolejnych wymian i set zakończył się wynikiem 20:25. PGE Skra Bełchatów w tym momencie straciła już punkt na rzecz GKS-u.
Czwartego seta gospodarze rozpoczęli z Atanasijeviciem i Lukasem Vasiną w składzie. Bełchatowianie szybko odskoczyli rywalom (9:5), ale jeszcze szybciej na tablicy wyników był remis (12:12). Prawdziwy roller coaster był jednak dopiero przed zebranymi w Hali Energia. Po ataku Mateusza Bieńka było 17:15, ale po czterech kolejnych wymianach PGE Skra Bełchatów przegrywała dwoma oczkami (17:19). Gospodarze zdołali jednak doprowadzić do remisu 21:21, a po chwili prowadzili już 23:21, w czym duża zasługa zagrywek Karola Kłosa. Bełchatowianie mieli trzy setbole, ale przy stanie 26:27 goście mieli piłkę meczową. To jednak Skra wygrała seta, wykorzystując czwartą piłkę setową. To oznaczało tie-break numer 13 w bieżącym sezonie dla siatkarzy prowadzonych przez Andreę Gardiniego.
Problem w tym, że z dwunastu ligowych tie-breaków bełchatowianie wygrali zaledwie trzy. Liczba wygranych piątych setów niestety nie zmieniła się. Przy zmianie stron było 4:8. Skra jeszcze walczyła, ale ciężko było wygrać skoro w ataku, dosłownie i w przenośni, nie istniał Atanasijević, który zaliczył “pusty przebieg” – nie skończył żadnego z pięciu ataków. Set zakończył się wynikiem 11:15 i dwa punkty pojechały na Górny Śląsk.
Po zaciętej walce i wielkich emocjach dziś górą goście z @GKSSiatkowka – gratulujemy 🤝
Dziękujemy kibicom za gorący doping ❗
Siatkarzy #TeamSkra wspierał dziś Mecenas Bełchatowskiego Sportu – spółka PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA. Dziękujemy🐝 pic.twitter.com/iqknrryJIa— PGE Skra Bełchatów (@_SkraBelchatow_) February 20, 2023
Czytaj także: Koniec Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim. Wszystkie trofea rozdane
Dziewięć punktów straty mają bełchatowianie do ósmego miejsca w tabeli, a do zdobycia pozostało już tylko piętnaście oczek. Matematycznie zatem wciąż PGE Skra Bełchatów ma szansę na play-offy, ale stają się one coraz bardziej iluzoryczne.
Warto też zauważyć fakt, że “Żółto-Czarni” wygrali w PlusLidze zaledwie osiem spotkań. Gdyby o miejscu w tabeli decydowała liczba wygranych meczów bełchatowianie byliby na trzynastej pozycji.
Siatkarzy Skry czeka teraz dwutygodniowa przerwa związana z finałowym turniejem Pucharu Polski. Kolejne spotkanie podopieczni Andrei Gardiniego rozegrają 5 marca w Radomiu, z Cerradem Eneą Czarnymi.