W piątek 1 marca 2024 roku Sąd Rejonowy w Gostyninie wydał wyrok, na mocy którego kilku mecenasów zostało skazanych na kary więzienia w zawieszeniu, grzywny i zakazy wykonywania zawodu prawniczego przez kilka lat. W kilku przypadkach sąd prawników uniewinnił.
5 lat procesu, 45 oskarżonych
Proces prawników zrzeszonych w łódzkich samorządach prawniczych rozpoczął się prawie 5 lat temu. Choć chcieli w nim uczestniczyć dziennikarze i relacjonować na bieżąco opinii publicznej wydarzenia wprost sali z sądowej, to stało się to niemożliwe.
Adwokaci broniący oskarżonych adwokatów i radców prawnych złożyli wniosek o wyłączenie jawności. Sąd przychylił się do wniosku i jawność wyłączył. Od tego momentu proces toczył się za zamkniętymi drzwiami Sądu Rejonowego w Gostyninie.
Adwokaci skazani na więzienie
Na ławie oskarżonych od początku procesu siedziało 45 osób. Wśród nich było 30 adwokatów i 7 radców prawnych. Prokuratura zarzuciła im, że „załatwiali swoim klientom i sobie lewe zwolnienia lekarskie.” Korzystać z tych zwolnień mieli, by nie musieć stawiać się w sądzie na rozprawach. Zwolnienia lekarskie wystawiane przez biegłego lekarza sądowego dawały możliwość przekładania rozpraw i działały na przewlekłość postępowania karnego.
Sprawa wyszła na jaw, bo jak się okazało, przez kilka miesięcy lekarz sądowy Beata J. była podsłuchiwana przez służby. Wiele nagranych rozmów z prawnikami dało podstawy do przedstawienia im zarzutów, a wątek lekarki został wydzielony do odrębnego postępowania.
Wyrok sądu nie potwierdził, ani większości tez aktu oskarżenia, ani części szukających sensacji tytułów prasowych o rzekomej wielkiej aferze w łódzkiej palestrze. Sąd uniewinnił oskarżonych od większości zarzutów.
mec. Bartosz Tiutiunik
Mecenas od „trumny na kółkach”
Wśród oskarżonych był też Paweł K., łódzki adwokat który przed sądem w Olsztynie odpowiada za spowodowanie śmiertelnego wypadku, a który niechlubnie zasłynął wypowiedzią o „trumnie na kołach”. Miały jechać nią kobiety, które zginęły w wypadku po zderzeniu z samochodem prowadzonym przez Pawła K.
W gostynińskim procesie Paweł K. usłyszał wyrok skazujący, a sąd wymierzył mu karę:
- 3 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok,
- 5 tysięcy złotych grzywny,
- roczny zakaz wykonywania zawodu.
Tragiczny finał
Biegła lekarka sądowa Beata J., której proces toczył się przed sądem w Łodzi, przyznała się do winy i wyraziła skruchę. Opowiadała też, jak wyglądały jej relacje z prawnikami. Z jej relacji wynikało, że „zwolnienia” wystawiała na telefon. Po zamówieniu dochodziło do spotkania z prawnikiem. Czasem spotykali się na basenie, w urzędzie, na poczcie czy w salonie fryzjerskim.
Beata J. przyznała się, że czasem sugerowała prawnikom, na jakie choroby mogą być chorzy. Co może zastanawiać, Beata J. nie przyjmowała w z zamian pieniędzy. Jedynie w kilku przypadkach przyjęła opłatę do 100 zł, butelkę dobrego wina, czy zaproszenie na obiad.
Kilka miesięcy po zakończeniu procesu i ogłoszeniu wyroku skazującego lekarkę, znaleziono jej ciało na zachodzie Łodzi.