W Skierniewicach nie chcą farmy fotowoltaicznej
Odnawialne źródła energii to temat dość modny, ale inwestycje budzą nie tylko entuzjazm, ale czasem i niepokój. Skierniewiczanie obawiają się skutków prowadzenia takiej działalności w pobliżu ich domów. Te obawy sprawiają, że w Skierniewicach nie chcą farmy fotowoltaicznej.
W ostatnim czasie miasto Skierniewice niespodziewanie przystąpiło do sporządzenia planu zagospodarowania przestrzennego w okolicach ulicy Zwierzynieckiej. Zaniepokoiło to mieszkańców.
Plan ma zapobiec takiej inwestycji
Naczelnik Biura Planowania Przestrzennego urzędu miasta Dariusz Boguszewski przekonuje, że to właśnie uchwalenie planu wprowadzi ograniczenia, które nie pozwolą na budowę instalacji o mocy przekraczającej jeden megawat. – To jest fragment miasta, dla którego obecnie nie ma miejscowego planu zagospodarowania, więc wszelkie inwestycje prowadzone są w oparciu o decyzje o warunkach zabudowy. Mieszkańcy prosili o to, aby przeznaczyć tereny po zabudowę mieszkaniową z jednoczesnym ograniczeniem możliwości prowadzenia działalności gospodarczej szczególnie w zakresie fotowoltaiki – wyjaśnia Dariusz Boguszewski.
Plan ma zostać uchwalony w ciągu dziewięciu miesięcy. W tym czasie nie może być wydana decyzja o warunkach zabudowy umożliwiająca uzyskanie pozwolenia na budowę takiej farmy.
Komentowane 3
Szanowny Panie, uzyskanie decyzji środowiskowej jest wymagane gdy powierzchnia farmy PV jest większa niż 1ha. A tutaj było napisane, że powierzchnia do 1ha.
Uzyskanie decyzji środowiskowej wymagane jest przy powierzchni od 1 ha (włącznie, czyli przy powierzchni równo 1 ha jest już wymagana). Zarówno wniosek, jak i decyzja określają, że farma nie przekroczy 1 ha, czyli powierzchnia 1 ha, wymagająca decyzji środowiskowej, została dopuszczona.
Ponadto, w pierwotnej wersji wniosku nie podano powierzchni zabudowy, a łączna powierzchnia działek zgłoszonych pod inwestycję istotnie przekraczała próg 1 ha. Ponadto, inwestorka zadeklarowała moc farmy jako 1,5 MW, a nie da się uzyskać takiego uzysku mocy z farmy o powierzchni poniżej 1 ha. Nawet po “poprawieniu” wniosku mowa jest o mocy 1 MW, a póki co nawet do takiej mocy potrzeba większej powierzchni niż 1 ha (na razie powstała w Polsce jedna farma że stosunkiem uzysku mocy do powierzchni 1MW : 1ha, w pozostałych powierzchnia potrzebna do uzyskania 1 MW waha się między 1,5 a 2 ha). Dodatkowo, zarówno na zgłoszonych działkach, jak i na działce przyległej do nich od południa (również należącej do inwestorki), do niedawna rosły drzewa, które zostały jednak wykarczowane po złożeniu wniosku (ale przed uzyskaniem zarówno prawomocnej decyzji o warunkach zabudowy, że już o choćby rozpoczęciu postępowania w sprawie pozwolenia na budowę nie wspomnę). Nie mam pod ręką sygnatury akt, ale natknąłem się na wyrok WSA, z którego wynika jednoznacznie, że w przypadku instalacji przemysłowych (a farma FV do takich się zalicza) jako powierzchnię zabudowy należy podać całość powierzchni objętej przekształceniem. Wreszcie zgodnie z kpa urząd ma obowiązek zweryfikować nie tylko formalną zgodność wniosku ze stanem prawnym (czego też nie zrobił, biorąc pod uwagę graniczną powierzchnię 1 ha), ale też zweryfikować merytoryczną treść. Rozumiem, że urzędnicy samo z siebie nie mają kompetencji do rozpoznania podobnych wątpliwych zapisów, ale zgłaszaliśmy podane powyżej zastrzeżenia do urzędu w obowiązujących terminach, jednak nasze zgłoszenie zostało w tym zakresie de facto zignorowane.
Biorąc pod uwagę wszystkie uchybienia, zgłosiliśmy sprawę do sądu. Niech właściwa ku temu instytucja rozstrzygnie, po której stronie jest prawo.
Drodzy redaktorzy, warto by pokusić się o odrobinę rzetelności.
Mieszkańcy wiedzą o planach stworzenia farmy fotowoltaiczne od roku. Mówimy o przemysłowej farmie o mocy 1 MW (pierwotny wniosek mówił o mocy 1,5 MW). W normalnych krajach takie instalacje buduje się z zachowaniem odległości minimum 100 m od terenów mieszkalnych. Tu farma ma powstać w środku osiedla domów jednorodzinnych, bez jakiekolwiek separacji od sąsiednich, zamieszkanych działek. Odległość planowanej instalacji od najbliższych domów to ledwie od kilkunastu do około 30 metrów.
Farma o takiej mocy to nie to samo, co przydomowa fotowoltaika. Falowniki muszą być chłodzone, co przy takiej mocy oznacza zazwyczaj spory hałas, pojawia się kwestia zmienionego pola elektromagnetycznego, ryzyko skażenia w razie pożaru (a pożar na posesji przeznaczonej pod inwestycję miał miejsce kilka lat temu), a także szereg innych obaw. Próżno szukać opracowań na temat wpływu bezpośredniego sąsiedztwa farmy fotowoltaicznej na otoczenie. Jedyne niezależne, jakie znalazłem, sugeruje, że farmy powinno się stawiać min. 150 m od zabudowań.
W dodatku wniosek o wydanie warunków zabudowy posiadał błędy formalne. Przy powierzchni zabudowy 1 ha (a taka była podana maksymalna powierzchnia we wniosku) wymagane jest uzyskanie decyzji środowiskowej. Wniosek takowej nie zawierał, jednak urząd miasta wydał decyzję pozytywną. Sprawa obecnie jest w sądzie.
Ponieważ miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego reguluje możliwy rodzaj zabudowy, to mieszkańcy wystąpili z wnioskiem o jego wprowadzenie. Uruchomienie prac w żadnym razie nie było zaskoczeniem, przeciwnie odbyło się to zgodnie z naszym oczekiwaniem.
Nie jesteśmy przeciwni zielonej energii ani ekologicznym rozwiązaniom. Ale rozwiązania takie muszą być wprowadzane z zachowaniem standardów bezpieczeństwa.
Zachęcam redaktorów do bezpośrednio kontaktu, co umożliwi przygotowanie bardziej rzetelnego artykuł.