Mieszkańcy średniowiecznej osady w Tumie znów mogli poczuć się niepewnie. Przed drewnianym ogrodzeniem obóz rozbiło kilkuset wojów wraz ze swoimi bliskimi. Wśród kilkudziesięciu rozstawionych namiotów co chwilę można było dosłownie potknąć się o miecz, łuk albo wojenną tarczę. W taki sposób rozpoczął się Europejski Zjazd Rycerstwa w Tumie.
Średniowieczny obóz historyczny
Jedną z największych atrakcji rozbitego średniowiecznego obozu historycznego był pokaz broni. Przygotowane repliki mieczy, noży, łuków czy tarcz nie tylko przyciągały wzrok, ale i prowokowały do przebrania się za średniowiecznego rycerza, a w zasadzie słowiańskiego woja.
– Jesteśmy grupą zapaleńców która odtwarza rzeczywistość sprzed ponad dziesięciu wieków. To co można u nas zobaczyć to wyposażenie wojów, którzy na terenach słowiańskich żyli i walczyli w IX, X czy XI wieku – mówi Jacek Susek z mazowieckiej drużyny wojów „Wales”.
Jacek Susek i jego drużyna pokazywał tym starszym i tym młodszym miłośnikom historii ręcznie kute miecze. Wyplatane zbroje oczkowe czy ręcznie robioną biżuterię, jaką noszono w średniowieczu. Podkreślał, że nie jest to tanie hobby, ale przy współpracy z kolegami można się świetnie bawić i jednocześnie rozwijać historyczną pasję.
Pasja po prostu jest w nas, to jest taki jakiś bakcylek. Rodzimy się z tym, czasem po prostu przychodzi, czy zarażamy się tym – dodaje wojownik.
W drużynie są też krawcowe, które szyją stroje, czy osoby zajmujące się wyrobem biżuterii. To może być sposób nie tylko na spędzanie wolnego czasu, ale i zarabianie pieniędzy. Ręcznie wykorzystana biżuteria, którą widać na poniższych zdjęciach, kosztuje nawet kilka tysięcy złotych.
Lalka spełniająca życzenia
Gdy nie do końca jesteśmy zainteresowani sprzętem wojskowym, możemy odwiedzić na kolejnym stoisku kobietę zajmującą się motaniem. Ta swoista dobra wróżka wykonuje lalki bez użycia ostrych narzędzi.
Chodzi o zamotanie w lalce ważnej intencji, która powinna się spełnić. Trzeba pamiętać o tym, że życzenie musi być dobrze skonstruowane, bo może się ono spełnić – mówi Katarzyna Górewicz z Drużyny Grodu Trzygłowa
Twórczyni wyjaśni też, dlaczego jej lalki nie mają twarzy. Ważnym jest też aby lalki motane były od początku do końca, bo w przeciwnym razie życzenie motane w lalkę może się nie spełnić. Na koniec lalce trzeba dać coś od siebie.
To taki układ, coś za coś. Lalka daje nam spełnienie życzenia a my dajemy jej coś w zamian – mówi Katarzyna Górewicz.
Ten prezent dla lalki-motanki to drobnostka. Może nią być koralik czy kokardka. Tych drobiazgów nie można jednak do lalki przyszyć, trzeba przywiązać, bo… nie można przecież przy motaniu używać ostrych narzędzi.
Miód i pokrzywa dobre na wszystko
Równie ciekawe historie ma do opowiedzenia średniowieczna aptekarka. W jednym z namiotów Rita Zaborowska z Drużyny Grodu Trzygłowa opowiada o ziołolecznictwie i innych naturalnych metodach leczenia.
W średniowieczu nie musieli szukać apteki. Wychodzili na łąkę z domu, namiotu i mieli wszystko, co było im potrzebne do wyleczenia czy opatrzenia ran – mówi Rita Zaborowska.
Od Rity dowiedzieć się można o wielu możliwościach wykorzystania popularnej w Polsce pokrzywy. Zioła, które większość omija szerokim łukiem ze względu na możliwość poparzenia, a które to zioło jest zbawienne jako napar, sok, czy środek do okładów na plecy. Równie ważne zalety ma miód. Jak się okazuje owoc pracy pszczół jest nie tylko smaczny, ale i świetnie leczy rany.
Do tego miód się nie starzeje. Dowodem jest choćby znaleziony miód z czasów starożytnych, który po tysiącach lat, ciągle jest bezpieczny do spożycia – dodaje „farmaceutka”.
Sposoby leczenia prezentowane przez kobietę są tym ciekawsze, że sama jest z wykształcenia weterynarzem i jak nas zapewniała, już niejednokrotnie wykorzystywała np. miód w leczeniu ran zwierząt. Jednocześnie kobieta przestrzega przed stosowaniem ziół czy innych metod bez konsultacji lekarskich. Przypomina, że kluczowe są dawki i połączenia, które źle skomponowane mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc.
Teoria i praktyka
I tak jak kilka wieków wcześniej, tak i w czerwcową sobotę XXI wieku, gdy kobiety zajmowały się motaniem i leczeniem, wojowie postanowili się zmierzyć. W szranki stanęli najpierw łucznicy, by kilka godzin po nich sprawdzili się w fosie grodu tumskiego wojowie wyposażeni w miecze i tarcze.
Na szczęście obyło się bez rozlewu krwi, choć po kilkuminutowych walkach każdy z wojowników był po prostu wyczerpany.
Drugi dzień zmagań średniowiecznych wojowników w niedzielę 18 czerwca. Na Europejski Zjazd Rycerstwa w Tumie, zorganizowany przez Marszałka Województwa Grzegorza Schreibera wstęp jest bezpłatny.