Stan dawnej zajezdni Dąbrowskiego zagraża pieszym
Stan techniczny dawnej tramwajowej zajezdni Dąbrowskiego, pochodzącej z 1928 r., ponownie zagraża przechodniom. Z budynku odpada nie tylko tynk, ale na chodnik spadają też cegłówki. W marcu 2015 r., gdy pierwszy raz taka sytuacja miała miejsce, nadzór budowalny zalecił Zarządowi Dróg i Transportu wyłączenie z ruchu części chodnika przy dawnej zajezdnie. Dokładnie znajdującego się po zachodniej stronie Kilińskiego. Przesunięto też przystanki autobusowe na Kilińskiego i przejście dla pieszych.
Tym razem tynk spada od strony Dąbrowskiego. Na razie straż miejska wygrodziła tylko teren taśmą, a pieszym pozostaje omijanie dawnej zajezdni Dąbrowskiego szerokim łukiem. Budynek jest prywatny od 2009. Wtedy MPK-Łódź sprzedało obiekt. Jednak ostatecznie wyprowadziło się z niego w styczniu 2011. Ostatniego dnia z zajezdni przy ul. Kilińskiego wyjechało 75 składów na linie nr 2, 4, 14 i 8. Jednak po drugiej zmianie tramwaje zjeżdżały już do zajezdni Telefoniczna i Chocianowice.
Wyburzenie części zajezdni w 2012 r.
Chociaż przewoźnik opuścił zajezdnię na początku 2011 r., jej nowy właściciel już w 2010 r. odwołał się od decyzji konserwatora zabytków do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Inwestycje na terenie zajezdni blokowało to, że do rejestru zabytków była wpisana hala montażowa i postojowa z 1928 r., a także cały budynek administracyjno-biurowy.
Niestety, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie cofnął decyzję służb konserwatorskich o wpisie zajezdni do rejestru zabytków. Jednak obiekt, który jest przykładem architektury przemysłowej w stylu art déco, nadal był w ewidencji zabytków, więc miał opiekę konserwatorów. Mimo to w 2012 r. prywatny właściciel dawnej zajezdni Dąbrowskiego wyburzył część obiektu.
W 2013 r. śledczy postawili właścicielowi firmy zarzut zniszczenia zabytkowej zajezdni Dąbrowskiego, ale Sąd Rejonowy dla Łodzi Widzewa uznał, że nie popełnił on przestępstwa wyburzając zabytkową zajezdnię tramwajową. Dlaczego? Wziął pod uwagę to, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie cofnął decyzję o wpisie do rejestru zabytków. Sąd umorzył postępowanie karne.
Rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata za zaburzenie zabytkowej zajezdni
Z racji tego, że dawna zajezdnia nadal była w ewidencji zabytków i właściciel terenu nie mógł prowadzić na jej terenie wyburzeń bez zgody konserwatorów, sprawa ponownie trafiła do sądu. W 2015 r. właściciel obiektu usłyszał wyrok, że jest winny zburzenia zabytkowej zajezdni. Decyzję pierwszej instancji podtrzymał Sąd Okręgowy w Łodzi. Wydał wyrok – rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 5 tys. zł grzywny.
Również w 2015 r. miał miejsce pożar w budynku administracyjnym dawnej zajezdni Dąbrowskiego. Wówczas zawaliło się jego nadproże. Do tego z budynku skradziono stalowe belki, przez co budynek grozi zawaleniem. Dalszy los dawnej zajezdni Dąbrowskiego nie jest znany. Początkowo prywatny właściciel obiektu informował, że chce na jego terenie produkować campery, potem w zajezdni miało powstać centrum handlowe, a nawet przedszkole. Na dalsze pytania dziennikarzy o to, co chce robić na terenie zajezdni, właściciel obiektu odpowiadał krótko – pieniądze.