Podwójne morderstwo w łódzkich loftach
Przed Sądem Okręgowym w Łodzi odbyła się kolejna rozprawa dotycząca podwójnego morderstwa, do którego doszło w połowie stycznia ubiegłego roku w loftach przy ulicy Tymienieckiego w Łodzi. W czwartek (18 stycznia) przesłuchano dwoje świadków, którzy feralnej nocy, wychodząc z lokalu naprzeciwko, natknęli się na ciała ofiar, na klatce schodowej.
– Zauważyłam leżącego na podłodze mężczyznę z plamą krwi. W tle słychać było jęki jakiejś kobiety. Drzwi od apartamentu na przeciwko były uchylone – mówiła świadek. – Około godz. 4 wychodziłem z koleżanką z loftu nr 33. Podszedłem do leżącego mężczyzny, pytałem co się stało, ale nie dawał żadnych oznak życia. Zdałem sobie sprawę, że coś się stało. Po przekątnej korytarza, zauważyłem na dole zakrwawioną dziewczynę – mówił drugi ze świadków.
Rodzice zamordowanego 34-latka wybaczyli oskarżonemu
W trakcie czwartkowej rozprawy przesłuchano rodziców zamordowanego mężczyzny. Ci zwrócili się do oskarżonego mówiąc, że wybaczają mu popełnioną zbrodnię. – Jestem katolikiem, więc wybaczyłem – mówił ojciec zamordowanego 34-latka. – Oskarżony nie zrobił tego z nienawiści, dlatego wybaczam mu to, co zrobił. Myślę, że będzie miał jeszcze okazję, aby naprawić swoje błędy i pomagać ludziom, którzy pozostają w potrzebie, tak jak to robił mój syn – powiedziała matka ofiary.
Oskarżony Daniel Ch. przeprosił rodzinę zabitego mężczyzny. 35-latek przyznał, że bardzo żałuje popełnionego czynu, ale niestety nie może cofnąć czasu.
Kolejną rozprawę zaplanowano na 26 stycznia. Wtedy też w sądzie mają pojawić się rodzice zamordowanej Marty oraz biegły od narkotyków.
Tragedia przy Tymienieckiego
15 stycznia 2023 roku, kilka minut przed godz. 4, policjanci otrzymali zgłoszenie o znalezieniu dwóch zakrwawionych osób na klatce schodowej budynku mieszkalnego na ulicy Tymienieckiego w Łodzi.
Na miejscu funkcjonariusze potwierdzili tę informację. Jak się okazało jedna z osób już nie żyła w momencie przyjazdu służb, druga zmarła pomimo przeprowadzonej reanimacji. Na ich ciele widoczne były liczne rany kłute. Ofiarami byli 30-letnia kobieta i 34-letni mężczyzna.
W mieszkaniu, jak i na korytarzach budynku widoczne były ślady krwi. Policjanci zabezpieczyli je, a także nóż kuchenny o długości ostrza około 20 cm, który jak się okazało był narzędziem zbrodni. W mieszkaniu policjanci znaleźli też substancje odurzające i butelki po alkoholu.
Mundurowi natychmiast rozpoczęli poszukiwania sprawcy morderstw. Około godz. 5 patrol zauważył dobijającego się do drzwi kościoła przy ul. Piotrkowskiej mężczyznę. Funkcjonariusze zaobserwowali, że jest on bardzo pobudzony. Na jego ciele i odzieży widoczne były ślady krwi. Mężczyzna trafił do szpitala – został zatrzymany.
– Z opinii biegłego wynika, że kluczowy wpływ na zachowanie oskarżonego miało zażycie środków odurzających i alkoholu – mówił Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Daniel Ch. zadał swoim ofiarom kilkadziesiąt ciosów nożem
Tragedia wydarzyła się w wynajętym przez 35-letniego mężczyznę mieszkaniu. Śledczy ustalili, że Daniel Ch. i jego rok młodszy kolega, który stał się ofiarą zabójstwa, znali się od wielu lat, wspólnie trenowali lekkoatletykę. Towarzysząca im 30-letnia kobieta znała się nimi od około roku. Cała trójka pojawiła się w wynajętym w loftach mieszkaniu około godz. 14. Tam razem pili alkohol i zażywali substancje odurzające w formie kryształu. Jeszcze o godz. 1 dwaj mężczyźni udali się razem po alkohol na pobliską stację benzynową. Do tragedii doszło około dwie godziny później, kiedy to u 35-latka nastąpił wybuch agresji.
– Jak wszystko wskazuje agresja była wynikiem wizji i omamów, których oskarżony doświadczył. Chwycił wówczas nóż kuchenny i zadał kilkanaście ciosów swojemu koledze i aż kilkadziesiąt 30-latce. Ofiary próbowały się bronić. Następnie oskarżony uciekł i dobiegł do kościoła ewangelickiego przy ul. Piotrkowskiej. Chciał porozmawiać z księdzem. Zaczął dobijać się do drzwi – przekazywał Krzysztof Kopania.
Niebawem na miejscu pojawił się patrol policji, który zatrzymał 35-latka. Mężczyźnie przestawiono zarzuty dotyczące podwójnego zabójstwa, do których przyznał się w czasie przesłuchania. Jak zeznał nie pamięta momentu ataku na znajomych. Co więcej 34-letniego mężczyznę uważał za bliskiego przyjaciela, którego nie mógłby skrzywdzić.
Oskarżonemu Danielowi Ch. grozi kara nawet dożywotniego więzienia.