Według świadków jedna z lekarek nocnej pomocy doraźnej szpitala w Piotrkowie przyjmowała pacjentów w stanie nietrzeźwym
Para z gorączkującym dzieckiem zgłosiła się do poradni nocnej pomocy lekarskiej przy ulicy Wolborskiej w Piotrkowie Trybunalskim przyszła para z dzieckiem. Dziewczynka miała gorączkę, a na jej ciele pojawiły się plamy.
– Czekaliśmy na panią doktor dwie godziny, bo pielęgniarka cały czas po nią chodziła. Gdy przyszła, wydawało nam się, że jest zaspana. Jak podchodziła do gabinetu, potykała się o własne nogi. Partnerka weszła z córką do gabinetu. Lekarka badała dziecko dwukrotnie, bo pierwszym razem nic nie wykryła. Za drugim razem również nic zdaniem lekarza nie było dziecku. Nic dziecku nie przepisała, mimo że córka trafiła do szpitala z gorączką i plamami na skórze. Nawet na wypisie ze szpitala lekarka nic nie napisała. Żadnego rozpoznania – mówi partner matki dziewczynki.
Policja potwierdza przypuszczenia rodziny
Rzeczniczka piotrkowskiej policji asp. szt. Izabela Gajewska mówi, że policjanci potwierdzili przypuszczenia rodziny.
– Funkcjonariusze wykonali wszystkie niezbędne czynności w tej sprawie, a materiały przekazali do Prokuratury Rejonowej w Piotrkowie Trybunalskim – mówi asp. szt. Izabela Gajewska.
– Gdy przyjechała policja, wskazałem gabinet. Policjanci zbadali ją alkomatem. Mnie przekazali, że po prostu jest pijana. Mnie powiedzieli, że będziemy wzywani. Pijany kierowca czy pijany lekarz tak samo może zabić, nie może być naszego przyzwolenia na takie zachowanie – podkreśla partner matki dziewczynki.
– Poprosiliśmy dyrektora szpitala o wyjaśnienia tej sytuacji, a przede wszystkim o tym, jakie środki zostaną wdrożone, by do takich sytuacji w przyszłości nie dochodziło – zapewnia Anna Leder, rzecznik łódzkiego oddziału NFZ.
Szpital zerwał umowę z lekarką
Lekarka w tym szpitalu pracowała od września zeszłego roku i jak informuje rzecznik szpitala Bartłomiej Kaźmierczak, umowa została zerwana.
– Lekarz w trybie natychmiastowym został odsunięty od dyżuru, a czynności przejął inny lekarz. Rozwiązana została również z lekarzem umowa bez zachowania okresu wypowiedzenia. Dodatkowo szpital powiadomił również o zdarzeniu Okręgową Izbę Lekarską w Łodzi – mówi Bartłomiej Kaźmierczak.
Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej w Warszawie nie ma wątpliwości, że sprawą zajmie się również lekarski samorząd.
-Pierwsza sprawa to postępowanie prokuratorskie. Druga to postępowanie rzecznika dyscyplinarnego w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Łodzi. On po postępowaniu złoży sprawę do Sądu Lekarskiego – tłumaczy Jakub Kosikowski.
Biorąc pod uwagę, że na lekarce ciążył obowiązek opieki nad chorym, to za narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, grozi jej nawet 5 lat więzienia. Niezależnie od sądu powszechnego, sąd lekarski może kobiecie ograniczyć, a nawet odebrać prawo wykonywania zawodu.