Bezdomni w Łodzi – jak im pomóc?
Tylko ostatniej nocy w Schronisku św. Brata Alberta (przy ul. Szczytowej) w Łodzi było 19 wolnych miejsc. Na Nowych Sadach – 26, a przy ul. Kwietniowej – 13. Wraz ze spadkiem temperatury widać, że placówki te są co raz chętniej wybierane przez osoby będące w kryzysie bezdomności.
Nasza placówka świadczy usługi, ale całodobowe. Żeby zostać podopiecznym schroniska, trzeba wypełnić kontrakt. Nie jest to tak jak w noclegowni, że idę, prześpię się i później sobie robię, co chcę. U nas są osoby nastawione na wyjście z kryzysu bezdomności. Mają nadzieję, że ktoś im pomoże z powrotem zafunkcjonować w społeczeństwie – mówi Łukasz Porada, kierownik placówki przy ul. Szczytowej.
Jednym z podopiecznych Schroniska św. Brata Alberta w Łodzi jest pan Robert. Jak sam mówi, mieszka w nim od 15 lat. Mężczyzna stracił dorobek życia przez alkohol. – Znalazłem tu wsparcie, poszedłem na terapię. Teraz jestem trzeźwy i staram się jakoś wypłynąć na wyżyny – podkreśla.
Z powodu alkoholu z kryzysem bezdomności zmaga się także pan Krzysztof. Dwa lata temu swoje pierwsze kroki skierował do noclegowni.
Wpadłem w alkoholizm po śmierci mojego taty. Przyszło załamanie. Później okazało się, że mam COVID. Trzy tygodnie leżałem w szpitalu. Wynajmowałem mieszkanie, gdy wyszedłem ze szpitala, właściciel lokalu stwierdził, że nie będzie mnie stać na jego utrzymanie. Musiałem opuścić mieszkanie – opowiada mężczyzna.
– Życie dało mi w kość – to z kolei słowa pana Bogusława, który jest bezdomny od dziewięciu lat. – Straciłem trochę rodziny, opuściła mnie kobieta, z którą byłem. Skończyło się tak, że totalnie popadłem w alkoholizm. Interesowało mnie tylko to, żeby była flaszka. Z tego powodu wyrzucono mnie z mieszkania i zacząłem się błąkać po tzw. partyzantce miejskiej. W końcu trafiłem do Schroniska św. Brata Albera i mnie troszeczkę wyprostowali – mówi łodzianin.
Kierownik łódzkiego schroniska dla osób w kryzysie bezdomności wspominał o kontrakcie. Socjalna umowa zawierana jest pomiędzy podopiecznym i Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej. – Kontrakt obliguje nas do pracy z takim podopiecznym w umożliwieniu mu powrotu do normalnego funkcjonowania, czyli okazanie pomocy w zakresie funkcjonowania w społeczeństwie. Nauczenia go na nowo odpowiedzialności, systematyczności w płatnościach, pomocy w poszukiwaniu pracy – dodaje Łukasz Porada.
Dwa typy osób bezdomnych
Bezdomni dzielą się na dwie grupy:
- osoby bezdomne z wyboru,
- osoby bezdomne z powodu życiowego kryzysu.
Pierwsza grupa uważa, że wszystko jej się należy i według niej jesteśmy zobligowani, by jej pomóc finansowo czy żywieniowo. Takie osoby są bardzo roszczeniowe. Z kolei ludzie, którzy z powodu życiowego kryzysu wylądowały na ulicy, są często wycofane i jeśli proszą o pomoc, to bardzo powściągliwie. Nie podchodzą do nas, tylko czekają na pierwszy krok z naszej strony – mówi kierownik Schroniska św. Brata Alberta w Łodzi.
Zawsze jednak warto się zastanowić, w jaki sposób możemy pomóc, gdy na ulicy zauważymy osobę bezdomną. – Można zapytać, czy dana osoba nie potrzebuje gorącego posiłku czy napoju. Rozwiązaniem też jest po prostu zakup posiłku. Według mnie jednak nie należy dawać pieniędzy. Większość z nas jest w nałogu i to finansowe wsparcie możemy spożytkować w nieodpowiedni sposób – zauważa pan Krzysztof.
Każdego roku łódzcy policjanci prowadzą wzmożone działania prewencyjne i pomocowe, sprawdzając miejsca, w których mogą znajdować się osoby bezdomne. – Nie bądźmy obojętni, wystarczy jeden telefon pod numer 112, by uchronić kogoś od wychłodzenia. W ten sposób możemy uratować czyjeś życie – apeluje sierż. sztab. Maksymilian Jasiak z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
W najbliższą niedzielę (19 listopada) będziemy obchodzić 7. Światowy Dzień Ubogich.