Wartoprzeczytać
Tribute to Leonard [PISZĘ, WIĘC JESTEM JOANNA SIKORZANKA]
Gdy świat obiegła wiadomość o jego śmierci, w różnych zakątkach globu, spontanicznie, zbierały się grupy osób, by śpiewać Cohenowskie strofy. Szczególnie chwycił mnie za gardło widok pasażerów metra w Sydney, którzy nucili Dance Me To the End of Love, stojąc na ulicy ze swymi torbami i pakunkami, dziećmi i psami.
Dotańcz mnie do dzieci, które pragną począć się.
Przetańcz przez zasłony – pocałunek zerwał je śpiewały młode kobiety,
Daj mi ujrzeć wdzięki twoje, gdy nie widzi nikt.
Daj mi poczuć w twoich ruchach babiloński ryt wtórowali im dojrzali mężczyźni
Leonard Cohen – dla jednych bawidamek, smakosz używek i seryjny kochanek. Dla mnie poeta jasności i mroku, miłości i śmierci. Ktoś niezmiernie ważny.
Milion świec płonie, wołając o pomoc
Która nie nadeszła, no bo ty chcesz mroku – zwraca się do Boga w swym ostatnim utworze,
O Jasna Ty! O Mroczna Ty!
Któż zesłał Ciebie tu?
Ust dotyk Twych, raz jeden i
Na Boogie Street gnam znów śpiewa, składając hołd ukochanej –
O miła ma, jak pamięć drży
Rozkoszy znanych nam:
Wodospad, rzeki, a w nich my –
Kąpiele nasze tam.
Olśniony klęcząc u twych stóp,
Osuszam wielbiąc je
Pełne erotyzmu i seksualności sceny obcują w jego twórczości ze sferą sacrum, widoczną w biblijnych odniesieniach, jak choćby w słynnym Alleluja-
Akord ten podobno Dawid znał.
Gdy Dawid grał, Pan uciechę miał.
Lecz przecież to nie nuty cię rajcują.
A tak to brzmi:
Ciąg kwart i kwint –
W moll, dołem trucht, w Dur, górą sprint –
Stropiony król i jego Alleluja.
Twej wiary moc miała sprawdzić się.
Na dachu kąpać jej się chce.
Te wdzięki i ten księżyc cię zrujnują.
Podcięła,
Stołkiem w kuchni swej,
twój świetny tron,
Tak jak włosy twe,
I z twoich ust wyrwała Alleluja
Utwór ten zdobył niespodziewanie popularność w kościele zaczęto go wykonywać podczas ceremonii ślubnych, na YouTube oglądać można wersje śpiewane przez księży i nowożeńców, robią furorę. Dlaczego? Czyżby naprawdę wszyscy byli przekonani, że wersja Cohenowska pokrywa się z tą ludowo-kościelną więc chwalmy Pana głośno tak/ za miłość tę, za wielki dar / Śpiewajmy i wołajmy: Alleluja!? Może więc warto przypomnieć oryginał –
Oszczędniej każesz imię brać.
– Skąd ja miałbym imię znać?
Lecz jeśli nawet – gdzie tu strata twoja?
Jest światła błysk
Na słowa dnie.
Nieważne, które doszło cię –
To święte, czy to zgięte, Alleluja
Zwróćmy uwagę na to zgięte Alleluja / broken Hallelujah tak ważne dla Cohena, człowieka, który w swej niedoskonałości i niepewności, zwątpieniu i rozdarciu szuka odpowiedzi na fundamentalne pytania –
Starałem się wykonać plan.
Nie czułem, więc dotykałem ran.
Nie łgałem – ja poważnie cię traktuję.
I chociaż wiem,
Że wyszło źle,
Przed Panem Pieśni stawię się
I jedno to zaśpiewam: Alleluja
Niektórzy widzieli w nim barda opozycji, on sam dystansował się od politycznych deklaracji, co nie oznacza, iż nie poruszał w swych utworach ważnych spraw. I to nie tylko, gdy śpiewał francuską pieśń z czasów wojny The Partisan ze słynną frazą Oh, the wind, the wind is blowing / through the graves the wind is blowing czy wówczas, gdy przekonywał First we take Manhattan, then we take Berlin. Podobne nuty odnajdziemy również w utworze In My Secret Life, który – nie wiedzieć czemu uznany jest za typowo miłosną piosenkę, a to przecież w Świecie moich rojeń Cohen śpiewa
Przeglądasz gazetę –
Płakać ci się chce.
Nikt nie dba o twoje życie
Albo śmierć.
A sprzedawca ma w ofercie
Czarno-białych racji plik.
Na szczęście to nie przejdzie
W świecie rojeń mych
By docenić twórczość Leonarda Cohena, poety i muzyka, trzeba znać słowa, którymi się posługiwał. Z tego, w jaki sposób jest interpretowany wysnuć można wniosek, że tak naprawdę mało kto rozumie jego teksty, a jeśli, to pobieżnie, tymczasem ważna jest każda jego fraza, jej rytm, niedopowiedzenia. Mistrzostwo autora Take This Waltz widać dopiero w znakomitych przekładach, takich jak te, które przywołuję dziś, Tomasza Pawlika –
Och, jak pragnę cię, pragnę cię, pragnę,
Na fotelu, gdzie książka twa śpi.
W zagłębieniu znaczącym pąk lilii,
W sieni, w której nie kochał się nikt.
Na tym łóżku, gdzie pocił się księżyc,
w płaczu gorzkim od kroków przez piach.
Aj, aj aj aj
Weź ten walc, weź ten walc –
Jego kibić złamana jest, ach!
Podobnie jest z mrocznym A Thousand Kisses Deep-
I czasem, gdy się dłuży noc –
Żałosna ludzka ćma –
Szukamy sił, by razem dojść
Do pocałunków dna
czy nasyconą erotyzmem Lekką jak wiatr –
I ukląkłem nad tą deltą –
Nad tą alfą i tą omegą,
Gdzie się rzeki dno roztapia w morskich dnach.
I jakby łaska spadła z niebios,
Na chwilę może jedną,
Odszedł ból, spocząć mógł
Serca ptak.
Miałam szczęście być na jego koncercie, gdy w lipcu 2103 roku przyjechał do Łodzi. Swój występ rozpoczął piosenką Dance Me – słuchając jej zastanawiałam się, na ile prawdziwa jest opowieść o tym, że tworząc ją Leonard Cohen zainspirował się zdjęciem kwartetu smyczkowego grającego w Auschwitz niedaleko krematorium? W jednym z wywiadów mówił o śmierci i namiętności, o sile miłości zdolnej przetrwać wszystko –
Wtańcz mnie w swoje piękno, gdy ze skrzypiec bije żar.
Przetańcz przez panikę i bezpiecznie chwyć mnie w garść.
Wznieś oliwną mnie gałązką, gołębico ma.
Tańcz mnie do miłości dna