Wynagrodzenia nauczycieli wzrosną w zależności od stopnia awansu zawodowego
Tegoroczne podwyżki dla nauczycieli – jak zapowiada rząd, maja być rekordowe. Zgodnie z zapowiedziami rządu, wynikające z Karty Nauczyciela średnie wynagrodzenie nauczycieli wzrośnie o ponad 1500 zł brutto. O 30 i 33 procent, w zależności od stopnia awansu zawodowego, wzrosną również stawki minimalne wynagrodzenia zasadniczego.
Prezes Okręgu Łódzkiego Związku Nauczycielstwa Polskiego Marek Ćwiek uważa, że wzrost nie do końca odpowiada zapowiedziom przedwyborczym
– Deklaracje o podwyżce nie mniejszej niż 1500 złotych, te przedwyborcze deklaracje, dotyczyły przede wszystkim płacy zasadniczej, i nauczyciele liczyli na taki wzrost. Niestety, ten wzrost był między 1167 złotych dla mianowanego, a 1365 złotych dla nauczyciela dyplomowanego – mówi Marek Ćwiek.
Zbyt małe dysproporcje
Początkujący nauczyciel może liczyć na 1218 zł więcej. Wiceprzewodnicząca ZNP Urszula Woźniak, w jednym z wywiadów wskazywała, że podwyżki budzą niezadowolenie wśród nauczycieli mianowanych, a dysproporcje między początkującymi nauczycielami a tymi z wieloletnim stażem będą zbyt małe.
– Spłaszczyło się wynagrodzenie. Różnica w wynagrodzeniu między nauczycielem początkującym a nauczycielem mianowanym. Ta różnica między tymi dwoma stopniami wynosi tylko 149 złotych. No jest to naprawdę różnica bardzo niewielka. To nie jest motywacja do doskonalenia się, do podnoszenia kwalifikacji zawodowych – dodaje Marek Ćwiek.
Różnice zwiększą dodatki stażowe
Tym bardziej, gdy minister edukacji Barbara Nowacka zapowiedziała, że resort chce przyciągnąć do szkół nowych nauczycieli. Wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer zwraca uwagę na to, że realnie te różnice będą większe, choćby ze względu na dodatki stażowe.
– Jeżeli spojrzymy na realną różnicę, to ona jest znacznie większa. Dlatego, że każdy nauczyciel mianowany praktycznie, bo on może zostać nauczycielem mianowanym po czterech latach, a po pięciu otrzymuje już wysługę lat. W związku z tym realna różnica na tych średnich jest ponad 1000 złotych. W związku z tym mianowany ma wyraźnie wyższą pensję niż nauczyciel początkujący. Po prostu nauczyciel początkujący np. nie otrzymuje dodatku za to, że pracuje określony czas. Dla nas jest bardzo ważny prestiż nauczyciela, autonomia nauczyciela, pensja nauczyciela, ponieważ to decyduje o tym, czy najlepsi będą przychodzić do tego zawodu – zaznacza Katarzyna Lubnauer.
Podwyżki mogły być lepiej przygotowane?
Doktor Stanisław Kowal ze Studium Pedagogicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego powiedział w rozmowie z Polskim Radiem24, że tegoroczne podwyżki dla nauczycieli są potrzebne, ale mogłyby być one lepiej przygotowane.
– Edukacja przede wszystkim potrzebuje spokoju, pewnej stabilizacji, pewnego takiego wyciszenia, żeby dobrze pracować. żeby odczuwać pewna satysfakcję z wykonywania tego trudnego zawodu. Ten krok w dobry kierunku, bo podwyżki są potrzebne. Zamiast tego uspokojenia, zamiast tej stabilizacji, przyniósł kolejne niepokoje i kolejne rozterki nauczycielskie. To po prostu niedobrze – podkreśla dr Stanisław Kowal.
– Na pewno można wypracować jakiś kompromis. Myślę, że rozsądnym byłoby podniesienie wynagrodzeń dla nauczycieli mianowanych o 33 proc., tak jak miało to miejsce w przypadku nauczycieli poczatkujących. Myślę, że zachowalibyśmy odpowiedni wzrost, a jednocześnie różnica między jednym, a drugim stopniem byłaby na odpowiednim poziomie – dodaje Marek Ćwiek.
Na podwyżki dla nauczycieli szkolnych i przedszkolnych rząd przeznacza ponad 23 miliardów złotych. Na 1 lutego zaplanowano negocjacje między rządem a związkami.