Kieszonkowy park w centrum Łodzi. Na razie więcej betonu niż zieleni
Zbudowany niedawno kieszonkowy park przy ul. Kilińskiego w Łodzi wzbudza kontrowersje wśród mieszkańców. Pod zdjęciami parku na Facebooku wylała się fala komentarzy -od: beton, beton, beton, po takie, które porównywały park do kociej kuwety. Wielu łodzian krytykuje jego wygląd.
– Z daleka jest ładny, ale za dużo betonu. To wygląda tak, jakby ktoś miał udziały w fabryce płyt betonowych. Mam nadzieję, że rośliny się rozrosną i będzie więcej zieleni – mówią łodzianie.
Na argument pory roku powoływał się urząd – że choć teraz zieleni nie widać, to za miesiąc – dwa wybuchnie nam w twarz bujną roślinnością. Można mieć jednak co do tego pewne wątpliwości: ziemię wyłożono agrowłókniną, która co prawda ułatwia pozbycie się chwastów, ale tylko przez pierwsze dwa lata i szybko przestaje być estetyczna. Przygnieciona żwirkiem ziemia zagęszcza się i roślinom trudniej oddychać. W mieście lepiej ściółkować rabaty korą albo wiórkami ze ściętych drzew liściastych bezpośrednio na glebę i sadzić rośliny okrywowe, tłumaczy doktorantka Uniwersytetu Łódzkiego, która zajmuje się projektowaniem zieleni w miastach Elżbieta Urbaniak.
– Jeżeli mamy dywan z roślin, które się rozrastają, to nawet gdy spadają na nie liście, to wpadają między rośliny i nie są tak widoczne. Trawniki wcale nie są łatwe w utrzymaniu, ponieważ potrzebują bardzo dużo wody, żeby zachować zwartą i zieloną darń – tłumaczy ekspertka.
Z kolei urbanista Kosma Nykiel zauważa, że w innych krajach sięga się po koncepcje bardziej naturalistyczne i lokalne gatunki dzięki czemu miejska zieleń wygląda lepiej. – Ze względu na agrowłókninę, trudniej będzie nawozić rabatkę. W ogóle odchodzi się od używania granitu w parkach na rzecz nawierzchni mineralnych, czy drewnianych, które lepiej przepuszczają wodę. Tu chodzi właśnie o maksymalizację powierzchni przepuszczalnych w centrum miasta – wyjaśnia.
Aktualnie realizowane na obszarze rewitalizacji skwery, parki kieszonkowe czy zieleń w podwórkach kamienic to efekt projektów, które powstały 5-7 lat temu – tłumaczy dyrektor departamentu ekologii UMŁ Maciej Riemer. Przyznaje, że teraz część z nich można by zaprojektować inaczej, ale miasto jest związane zapisami w umowach dotyczących dotacji z Unii Europejskiej i w ciągu 5 lat od realizacji projektu nie może wprowadzać tam zmian.
– Nie chcę bronić każdego z tych projektów. Na pewno warto byłoby w niektórych miejscach dołożyć zieleni. Koncepcje w złożonych projektach unijnych nie mogą podlegać zbyt daleko idącym modyfikacjom, bo stracilibyśmy dofinansowanie – mówi Riemer.
Społecznik Jarosław Ogrodowski przekonuje jednak, że zmiany w projektach można było wprowadzić jeszcze przed ich realizacją. – Wszystko jest do załatwienia, trzeba tylko chcieć – dodaje.
Choć park kieszonkowy na Kilińskiego jest na razie bardziej szary niż zielony, to trzeba oddać, że zachowano w nim stare, rosnące tam drzewa, które za miesiąc lub dwa będą cieszyć oko zielenią.
Posłuchaj:
Nazwa | Plik | Autor |
Zieleń w Łodzi | audio (m4a) audio (oga) |