Większa liczba kontroli przebywających na zwolnieniu lekarskim
Zwiększona liczba kontroli Zakładu Ubezpieczeń Społecznych ma związek z nieuczciwością osób przebywających na tzw. L4. Taka postawa nie jest akceptowana przez mieszkańców województwa łódzkiego.
Życie pisze jednak najlepsze scenariusze. Przykład tzw. lewego zwolnienia podaje Iwona Kowalska-Matis z ZUS-u. – Pracownik na zwolnieniu lekarskim w jednej firmie, a pracujący w drugiej, konkurencyjnej nie jest rzadkim zjawiskiem. Zdarzyło się, że kierowca ciężarówki w trakcie zwolnienia lekarskiego jeździł po całej Europie i dokumentował swoją trasę w mediach społecznościowych – opowiada.
To nie jedyny przypadek. Zdarzały się historie pracownika, który w czasie zwolnienia lekarskiego uczestniczył w… kursie na prawo jazdy, oraz pracownicy, która zamiast się leczyć… startowała na radną – zdemaskowały ją zdjęcia z kampanii wyborczej zamieszczone w Internecie.
Liczba kontroli, w porównaniu z analogicznym okresem w minionym, roku wzrosła o blisko 200 proc. Jak informuje Iwona Kowalska-Matis, chorujący powinien się spodziewać kontroli, która wykluczy ewentualne oszustwa, za które płacą podatnicy.
Każda osoba, która jest na zwolnieniu lekarskim, może być skontrolowana przez ZUS aż dwukrotnie. Pierwszy rodzaj kontroli to zaproszenie na badanie przez lekarza orzecznika, który stwierdzi, czy ktoś jest nadal chory. Drugi rodzaj kontroli to ta w domu, wykonywana przez inspektora, który sprawdzi, co chorujący robi w trakcie zwolnienia lekarskiego.
Posłuchaj i dowiedz się więcej:
„Kontrole zwolnień są rolą ZUS”
Waldemar Krenc, Przewodniczący Zarządu Ziemi Łódzkiej NSZZ „Solidarność” uważa, że kontrole zwolnień są rolą Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. – Nie mam nic przeciwko, żeby ZUS to kontrolował. Po to jest powołany, a państwo nie może pokrywać kosztów oszustów. Oczywiście, dzisiaj każdy do odpoczynku ma urlop. Po to wywalczyły je związki zawodowe. Trzeba również pamiętać, że kto się czuje wypalony, ma prawo pójść do lekarza i ten lekarz nie może mu odmówić – dodaje.
Kto płaci za „lewe zwolnienia”?
Nadużywanie zwolnień przez pracowników generuje koszty ZUS-u, pracodawców, ale i społeczeństwa. Jak mówił inżynier Mamoń w kultowym „Rejsie” – kto za to płaci? Pan płaci, pani płaci, my płacimy. To są nasze pieniądze.
Jak jednak zaznacza Maciej Plutecki, dyrektor Regionalnego Związku Pracodawców Prywatnych Ziemi Łódzkiej LEWIATAN, trudno dokładnie oszacować straty poniesione przez przedsiębiorcę w skali roku.
– Przedsiębiorca ponosi częściowo koszty zwolnień lekarskich, na których są pracownicy. O ile jest to sytuacja uzasadniona, musi to być wpisane w koszty funkcjonowania działalności gospodarczej. Problem się pojawia, gdy nie jest to uzasadnione. Trudno uśrednić i ujednolicić taki koszt, bo on będzie bardzo różny – zaznacza Maciej Plutecki.
Posłuchaj całej rozmowy:
Kara dla oszustów
Warto również pamiętać, że ZUS może zdecydować, by pacjent na tzw. lewym zwolnieniu zwrócił zasiłek chorobowy wraz z odsetkami. – Jeżeli nasz inspektor, podczas kontroli w domu, stwierdzi, że pacjent zajmuje się wszystkim innym, a nie leczeniem własnej choroby, wtedy może zaistnieć taka konieczność – mówi Iwona Kowalska-Matis.
Czytaj także: Mamo, czemu nie przyjeżdżasz? Listy dzieci z obozu na Przemysłowej na łódzkiej wystawie [ZDJĘCIA]
Kwota zasiłków cofniętych w wyniku kontroli wzrosła o 40 proc. Patrząc na tegoroczne dane, widać, że najwięcej osób pozbawionych prawa do zasiłku było w województwie łódzkim – 804 (rok wcześniej – 380). Za nim plasują się województwa śląskie i mazowieckie.