Do wypadku doszło 15 lipca 2023 r. w Bobrownikach (powiat łowicki). Dzisiaj (17 kwietnia) rozpoczął się proces Agnieszki K. 23-latka przyznała się do spowodowania wypadku, ale zapewnia, że nie chciała zabić partnera. Przed wypadkiem doszło między nimi do kłótni, a następnie 25-latek wyszedł z domu. Oskarżona postanowiła jechać za nim autem. Początkowo rozmawiała z nim jadąc obok, potem go wyprzedziła i zawróciła. Odczekała chwilę, a następnie gwałtownie ruszyła, wpadając w poślizg. W ostatniej chwili próbowała jeszcze zahamować, ale nie była już w stanie zatrzymać pojazdu. Doszło do bardzo silnego uderzenia. Jak zapewnia oskarżona, chciała tyko szybko przejechać obok mężczyzny, zwracając na siebie uwagę.
Akt oskarżenia odczytał prokurator Grzegorz Marganiec, który uwzględnił, że oskarżona Agnieszka K. w chwili zdarzenia była pod wpływem alkoholu i narkotyków.
– W konsekwencji przewidując możliwość pozbawienia życia Bartłomieja M. i na to się godząc, dokonała zabójstwa w ten sposób, że widząc Bartłomieja M., idącego prawym poboczem, poruszała się niesprawnym samochodem i rozpędziła w ruchu lądowym samochód marki BMW do prędkości 90 km/h, znacznie przekraczając prędkość dozwoloną administracyjnie i niepozwalającą jej na pełną kontrolę nad pojazdem. A następnie, znajdując się w bliskiej odległości od wyżej wymienionego pokrzywdzonego, wcisnęła hamulec doprowadzając do utraty kontroli nad prowadzonym samochodem, a w konsekwencji jego zderzenia z Bartłomiejem M., w wyniku czego doznał on obrażeń ciała skutkujących jego zgonem – podkreślił prokurator Grzegorz Marganiec.
Kobieta przyznała się do spowodowania wypadku, ale zaznaczyła, że nie chciała zabić 25-latka.
– Spowodowałam wypadek, ale nie chciałam tego. Próbowałam za wszelką cenę tego uniknąć. Starałam się temu przeciwdziałać. Podjęłam manewr obronny. Gdyby on nie wyszedł, to nie musiałabym hamować. Naprawdę nie chciałam, żeby to wszystko się tak skończyło. Ja wiem, że to nie wystarczy, ale chciałam wszystkich przeprosić. Nie chciałam mu zrobić żadnej krzywdy – zapewniła oskarżona.
Sędzia Agnieszka Boczek odczytała wcześniejsze wyjaśnienia oskarżonej.
– To nie była prędkość na pewno 90 km/h, bo był rozwalony prędkościomierz. Jechałam 60-70 km/h. Ja wzięłam 2-3 łyki piwa między 24 a 3-4 i później wzięłam większego łyka wódki smakowej i przyjechałam z Bartkiem do mnie. Jak przyjechaliśmy, to wzięłam łyka, on później wyszedł. Pojechałam za nim. Między godziną 3-4 paliłam marihuanę. Na pytania prokuratora, jak zawróciłam za mostkiem, przyspieszyłam ruszając. Zanim wpadłam w poślizg, to przyspieszałam z prędkością – odczytała sędzia.
– Próbowałam odbić kierownicą w lewo, żeby go ominąć. Uniknąć potrącenia. Próbowałam odbić kierownicą w lewo, żeby go ominąć. Ja nie czułam się pijana, jak wsiadałam do auta. My się zawsze dogadywaliśmy, nie kłóciliśmy się. Jakoś nie było u nas przemocy. Zwykłe nieporozumienie – zapewniała Agnieszka K.
– Nie chciałam się rozpędzić i go uderzyć. Ja chciałam przejechać obok niego. Mogłam jechać z prędkością 60-70 km/h. Nie przyspieszałam, jak zobaczyłam Bartka. Jak wpadłam w poślizg, to próbowałam kręcić kierownicą. Wciskałam hamulec i zaczęło mi wszystko latać. Jechałam ulicą, on szedł poboczem, a potem zaczął wychodzić na ulicę. Nie wiem, czy on myślał, czy wyhamuję, czy zdążę wyhamować samochód. Próbowałam uciec – uderzyłam go prawym bokiem. Tak mi się wydaje, bo wyleciała przednia szyba – odczytała sędzia.
Świadkiem zdarzenia była sąsiadka.
– Zauważyłam, że coś się dzieje. Ten pan wychodził wcześniej, Agnieszka szła za nim. Wyszedł na lewą stronę jezdni, udając się w kierunku miejsca zamieszkania. Agnieszka wróciła się po samochód. Podjeżdżała samochodem, nie dając mu przejścia przy parkanie, przy płocie. Po dwóch czy trzech takich podjazdach on nie wsiadł, więc ruszyła do przodu. U nas jest taki most – widocznie tam zakręciła, już tam dalej nie widziałam. Ale patrzę – jedzie z powrotem. I podjechała w jego stronę. Jechała według mnie wężykiem. Prosto w niego. I opadł tak jak ptak – ręce miał rozłożone, nogi. Agnieszka była zapłakana, zakrwawiona. Powiedziałam: Agnieszko, coś ty zrobiła?! – wspomina świadek.
Mężczyźnie próbowało udzielić pomocy wiele osób jeszcze przed przyjazdem służb ratunkowych. Również oskarżona próbowała go reanimować. Nie udało się jednak uratować 25-latka.