Hołd poległym w ataku na bezbronne miasto oddali mieszkańcy, wśród nich ci, którzy pamiętają tamte wydarzenia, jak 88-letnia pani Krystyna. – Uciekliśmy z domu przez łąki do rodziny w niedalekim Łęcznie. Wróciliśmy dopiero kiedy ktoś powiedział, że się uspokoiło – dodaje pani Krystyna.
Podczas bombardowania Sulejowa zginęło 700 mieszkańców miasta i około 500 osób, które m.in. szukały w mieście schronienia.
Tomasz Miller, autor wielu publikacji o Sulejowie, opowiedział historię pewnego nekrologu, poświęconego 34-letniej matce i jej dwóm synom, w wielu 9 i 10 lat.
– Szukali bezpieczeństwa, a spotkała ich śmierć. W Sulejowie ginęli też mieszkańcy okolicznych wsi i innych miast, np. Piotrkowa, czy Wielunia – przypomina Miller.
– To nie była wojna, tylko ludobójstwo, którego celem było zniszczenie narodu polskiego – dodał obecny na uroczystościach poseł Antoni Macierewicz.
Wielkie były też szkody materialne. Neogotycki kościół św. Floriana przetrwał bombardowanie, tylko ze względu na to, żeby Niemcy mieli punkt orientacyjny. – Po ponad ośmiu dekadach remontujemy jeszcze zniszczenia z tamtego nalotu, np. odbudowane zostały okna – dodał wicemarszałek województwa łódzkiego Zbigniew Ziemba.
Poza mieszkańcami hołd poległym w Sulejowie oddali także przedstawiciele parlamentu, województwa, łódzkiego oddziału IPN i samorządu. Zaplanowano też koncert Jana Pietrzaka i projekcję filmu „Zakazane piosenki”.