Euro 1980 z oficjalną maskotką, ale bez Polaków
Euro 1980 to pierwsza impreza, która może pochwalić się swoją oficjalną maskotką. Był nią słynny Pinokio – fikcyjna postać stworzona przez Carla Collodiego, włoskiego pisarza z XIX wieku. Chciałoby się napisać, że był to również pierwszy turniej, w którym wzięła udział reprezentacja Polski, ale… na to przyszło kibicom jeszcze poczekać.
fot. UEFA Euro 2024 (X.com)
Podobnie jak cztery lata wcześniej, reprezentacja Polski zakończyła swoją przygodę z turniejem już na etapie eliminacji – ponownie na jej drodze do finałów stanęli Holendrzy. Warto dodać, że nasz zespół przegrał wówczas tylko jednego spotkanie – w Lipsku z NRD. Biało-Czerwoni prowadzili po golu strzelonym przez Zbigniewa Bońka na początku spotkania, ale później dali wbić sobie dwa. Euro 1980 odbyło się bez polskich Orłów.
Gospodarzem turnieju po raz drugi w historii były Włochy, choć jak przekonuje Bartłomiej Matulewicz, redaktor naczelny portalu Retro Futbol, nie wszyscy byli szczęśliwi z tego wyboru. Jak się jednak miało okazać. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Gdy UEFA zdecydowała o przyznaniu Włochom prawa do organizacji EURO w 1980 roku, niemieckie gazety prześcigały się w krytycznych nagłówkach. Oczekiwano, że nowy format, zwiększony z czterech do ośmiu drużyn, zostanie rozegrany właśnie w RFN. Kto wie, czy ta decyzja nie była zbawienna dla RFN. Ostatecznie drużyna Juppa Derwalla triumfowała w tych rozgrywkach. Włochom pozostało zaledwie trzecie miejsce – mówi.
Jak dodaje, kluczem do sukcesu była silna kadra oparta na młodych zawodnikach.
W pewnym stopniu był to na pewno głód sukcesu młodych i gniewnych. Średnia wieku wynosiła 24 lata, a debiutowało aż 15 zawodników. Być może również rytm meczowy wpłynął na ten sukces. Między finałem Pucharu Niemiec a pierwszym meczem na Euro minął zaledwie tydzień. Wielkim marzeniem Horsta Hrubescha było zobaczenie Jana Pawła II. Być może audiencja dodała mu skrzydeł, bo strzelił dwa gole w finale przeciwko Belgii – podkreśla Bartłomiej Matulewicz.
fot. dfb.de
Dwa lata później ówczesny zawodnik drużyny HSV Hamburg dołożył swoją cegiełkę do srebrnego medalu na mistrzostwach świata w Hiszpanii, gdzie Biało-Czerwoni zajęli 3. miejsce.
Posłuchaj:
Kolejny turniej o piłkarskie mistrzostwo Europy przeszedł do historii za sprawą pewnego francuskiego napastnika, którego rekord wciąż nie został pobity. O tym już w następnej odsłonie cyklu „Historia ME. Turniejowe ciekawostki”.