Górnik Zabrze upokorzył ŁKS Łódź
Zapowiadając mecz 13. kolejki PKO BP Ekstraklasy próbowaliśmy zaklinać rzeczywistość. Statystyki i historia dawały ełkaesiakom szansę na korzystny wynik w starciu z Górnikiem. Talizmanem miał być Dani Ramirez, który we wcześniejszych pięciu spotkaniach z zabrzanami ani razu nie przegrał. Aż do piątku (27 października).
Mecz 13. kolejki okazał się niezwykle pechowy dla Hiszpana i jego kolegów. Co ciekawe, początkowo nic nie zapowiadało katastrofy. W pierwszej części pierwszej połowy spotkania to łodzianie byli częściej przy piłce, ale nie potrafili zagrozić bramce przyjezdnych. Brak konkretów zemścił się przed przerwą. Centrostrzał Michala Siplaka wpadł za kołnierz Aleksandra Bobka i do szatni w lepszych humorach schodzili goście.
Doping kibiców w meczu ŁKS – Górnik
Po zmianie stron podopieczni trenera Piotra Stokowca nadal nie potrafili oddać strzału w światło bramki. Na domiar złego w 65. minucie podarowali Górnikowi karnego. We własnej „szesnastce” jednego z rywali faulował Adam Marciniak. Inny z Marciniaków (Szymon) wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Daisuke Yokota i pokonał młodego bramkarza ŁKS-u. Dziesięć minut później było już 3:0. Tym razem do siatki po zagraniu z rogu trafił głową Kryspin Szcześniak.
Między 80. a 82. minutą Górnik Zabrze upokorzył ŁKS Łódź. Parafrazując pewien slogan, było to 120 sekund, które pogrążyło ekipę Piotra Stokowca. Najpierw defensywę ośmieszył Damian Rasak, a później dzieła zniszczenia dopełnił Daisuke Yokota. Japończyk, któremu służy łódzkie powietrze (strzelił gola i zaliczył asystę w poprzednim sezonie na Widzewie), miał w piątek chrapkę na hat-tricka. Trener Jan Urban miał jednak inne plany wobec swojego podopiecznego. Już bez swojego najlepszego strzelca na boisku Górnik miał kolejne swoje okazje. Przed jeszcze większą kompromitacją gospodarzy uchronił jednak Aleksander Bobek. 0:5 to był naprawdę najniższy wymiar kary dla beniaminka, który przez ponad 90 minut nie oddał ani jednego (sic!) strzału na zabrzańską bramkę.
𝐊𝐎𝐍𝐈𝐄𝐂 Nie ma odpowiednich słów… #ŁKSGÓR pic.twitter.com/Eq53ResCwx
— ŁKS Łódź (@LKS_Lodz) October 27, 2023
Górnik dołączył do Hutnika, Widzewa i Lecha
Górnik Zabrze upokorzył ŁKS Łódź, dołączając do trzech innych drużyn, które w ekstraklasie pokonywały łodzian 5:0. Warto jednak dodać, że to pierwsza taka kompromitacja biało-czerwono-białych przy al. Unii. Oglądało ją w piątek 8247 widzów.
12 lat wcześniej ponad dziesięciokrotnie mniejsza publiczność obserwowała 0:5 w wykonaniu ełkaesiaków – do wczoraj ostatnie. Do sezonu 2011/12 ŁKS także przystępował w roli beniaminka. Już na inaugurację został rozbity przez Lecha Poznań. W zespole z Łodzi grali m.in. Bogusław Wyparło, Marcin Adamski czy Marek Saganowski. Podopieczni trenera Andrzeja Pyrdoła nie potrafili jednak powstrzymać poznaniaków. Hat-tricka skompletował Artjoms Rudnevs. Pozostałe dwie bramki były dziełami Cezarego Stefańczyka (gol samobójczy) i Semira Stilicia. Po sezonie ŁKS pożegnał się z ekstraklasą.
W ostatniej kolejce sezonu 1998/99 wynikiem 0:5 zakończyła się także derbowa potyczka ŁKS-u z Widzewem. Ustępujący mistrz Polski w składzie z takimi zawodnikami jak Bogusław Wyparło, Marek Saganowski czy Tomasz Wieszczycki, był bezradny w starciu z rywalem zza miedzy, który walczył o tytuł wicemistrzowski. Na stadionie przy al. Piłsudskiego hat-trickiem popisał się Artur Wichniarek. Mógł mieć na koncie nawet 4 gole, ale nie wykorzystał karnego. Po bramce dołożyli Dariusz Gęsior i Arkadiusz Świętosławski. Warto jednak dodać, że przy wyniku 2:0 dla gospodarzy czerwoną kartką ukarany został Marcin Danielewicz. Piłkarze Ryszarda Polaka musieli przez blisko godzinę grać w osłabieniu.
Wspomniane wcześniej zostało, że w piątek Górnik Zabrze upokorzył ŁKS Łódź jako czwarty z ekstraklasowiczów. Pierwszym był Hutnik Kraków w sezonie 1994/95. Ponownie w składzie łodzian znaleźli się m.in. Tomasz Wieszczycki czy Marek Saganowski. W meczu 32. kolejki bohaterami byli jednak zawodnicy gospodarzy, a w szczególności napastnik z Nigru Zakari Lambo, który ustrzelił dublet. Pozostałe 3 bramki zdobyli: Andrzej Zięba, Krzysztof Bukalski i jego imiennik Popczyński.
🗣️ „Mogę jedynie przeprosić kibiców. Taka gra jest dla mnie nie do przyjęcia.”
▶ https://t.co/WJoYdvKKgv pic.twitter.com/FbvOivZ9bb
— ŁKS Łódź (@LKS_Lodz) October 27, 2023
Po czwartym ekstraklasowym 0:5 w historii ŁKS-u trener Piotr Stokowiec powiedział, że „czas odsiać chłopców od mężczyzn”. Szansę na rehabilitację w oczach kibiców łodzianie będą mieli już za tydzień. W 14. kolejce wyjadą do Wrocławia, gdzie czeka ich mecz z liderem – Śląskiem. – Można mieć słabsze umiejętności, ale nie wyobrażam sobie, żeby w kolejnym meczu wyglądało to ten sposób – mówił po meczu z Górnikiem opiekun beniaminka. Na Dolnym Śląsku łatwiej na pewno nie będzie, ale dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Nadzieja umiera ostatnia.