Debiut Fernando Santosa
Zarówno reprezentacja Grecji, jak i Portugalii, przegrywały mecze, kiedy po raz pierwszy prowadził je nowy selekcjoner Polaków. Nie inaczej niestety było w pierwszym meczu Fernando Santosa na ławce trenerskiej polskiej reprezentacji.
Portugalczyk miał sporo problemów z zestawieniem wyjściowego składu, co było m.in. efektem kontuzji niektórych graczy. To spowodowało, że w wyjściowym składzie pojawił się chociażby Michał Karbownik, który zagrał na lewej obronie.
🆕 SKŁAD
Tak rozpoczniemy mecz z Czechami! 😎⤵️
___________#CZEPOL 🇨🇿🇵🇱 pic.twitter.com/LwpmLkP6gw— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) March 24, 2023
Katastrofalny początek Polaków
Mecz w Pradze zaczął się od trzęsienia ziemi. Już w 27. sekundzie Czesi prowadzili 1:0. Piłkę z autu wrzucił Vladimir Coufal, a w polu karnym znalazł się przez nikogo niepilnowany Ladislav Krejci, który strzałem głową pokonał Wojciecha Szczęsnego.
Polacy nie zdążyli chyba jeszcze zrozumieć, co tak naprawdę się stało, kiedy w środku pola piłkę stracił Karol Linetty. David Jurasek puścił ją sobie obok Matty’ego Casha, wygrał z nim pojedynek biegowy i dośrodkował w pole karne. Przed polską bramką debiutujący w reprezentacji Tomas Cvancara uprzedził Jakuba Kiwiora i wpakował piłkę do siatki. 130 sekund i 2:0 dla gospodarzy.
Te dwie bramki ustawiły spotkanie. Czesi grali agresywnie, nie pozwalali rozpędzić się Polakom, którzy w miarę swobodnie mogli rozgrywać piłkę wyłącznie pomiędzy środkowymi obrońcami. Dodatkowo w 9. minucie boisko musiał opuścić kontuzjowany Cash. Zastąpił go Robert Gumny.
Wraz z upływem czasu “Biało-Czerwonych” stać było na stworzenie kilku sytuacji pod czeską bramką. Strzelał Przemysław Frankowski, w dobrej sytuacji znalazł się Robert Lewandowski, wreszcie z dystansu uderzył Linetty, a jego strzał świetnie obronił Jiri Pavlenka.
To jednak Czesi stworzyli kolejną doskonałą sytuację. W doliczonym czasie gry dwukrotnie z bliskiej odległości uderzał Cvancara, ale obydwa jego strzały zatrzymał Szczęsny.
Druga połowa nieco lepsza
Drugie 45 minut rozpoczęliśmy w zmienionym składzie. W miejsce Michała Karbownika i Krystiana Bielika pojawili się Michał Skóraś oraz Karol Świderski. Obydwaj nieco ożywili grę. Gospodarze “stanęli” nieco niżej i pozwolili “Biało-Czerwonym” na przejęcie inicjatywy. Wielkich konkretów jednak z gry Polaków nie było.
Dużo lepiej wyglądało to po stronie Czechów, bo kiedy już wychodzili z atakami wówczas pod polską bramką było groźnie. Najpierw Szczęsny zatrzymał kolejny dobry strzał Cvancary, ale po chwili musiał już wyciągnąć piłkę z siatki. To co nie udało się bowiem napastnikowi Sparty Praga udało się w 63. minucie jego klubowemu koledze – Janowi Kuchcie, który z kilku metrów pokonał bramkarza Juventusu, po zagraniu Alexa Krala.
Czesi prowadzili 3:0 i mecz zrobił się nieco nudny. Szarpać próbowali Skóraś i Świderski, kilka niekonwencjonalnych zagrań pokazał Piotr Zieliński, rozerwać szyki obronne rywali starał się także Nicola Zalewski, który pojawił się na boisku tuż po stracie trzeciej bramki, ale dalej niewiele z tego wynikało.
Dopiero w 87. minucie, po rzucie rożnym i małym zamieszaniu, Skóraś dograł do Damiana Szymańskiego, a ten skierował piłkę do czeskiej bramki. Zawodnik AEK-u Ateny przebywał wówczas na boisku 11 minut.
Reprezentanci Polski do końca walczyli o jeszcze jedną bramkę, ale rezultat nie uległ już zmianie.
KONIEC MECZU
Gola dla biało-czerwonych strzelił Damian Szymański.
___________#CZEPOL 🇨🇿🇵🇱 3:1— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) March 24, 2023
Czytaj także: Grot Budowlani zagrali jako goście w Łódź Sport Arenie i wygrali
Honorowa bramka to chyba jedyny pozytyw spotkania w stolicy Czech. Teraz Polaków czeka spotkanie z Albanią, które 27 marca rozegrane zostanie w Warszawie.
W drugim meczu “polskiej” grupy Mołdawia zremisowała z Wyspami Owczymi 1:1.