Zacznijmy od Krakowa, gdzie był pan ostatnio. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przeznacza bardzo poważne środki na udostępnienie fascynujących podziemi zamku królewskiego na Wawelu.
Bo to jest kolejny projekt muzealny na Wawelu. Od kilku lat Wawel się przekształca i rozwija swoją ofertę. Rozwija, ponieważ jest odwiedzany przez miliony ludzi, bo W tym roku spodziewamy się, że frekwencja będzie ponad dwumilionowa. Zbudowaliśmy i przedstawiliśmy właśnie do dyspozycji naszych zwiedzających na Wawelu skarbiec królewski, który był bardzo skromny. W tej chwili to już jest pełna ekspozycja skarbca.
To samo chcemy zrobić ze zbrojownią, żeby można było ją zaprezentować, trzeba także pokazać podziemia wawelskie, które nie były nigdy pokazywane. I to jest kolejny projekt 38 milionów łącznie, które przeznaczymy na tę inwestycję, żeby ją udostępnić. Już pierwsza część, pierwszy etap będzie udostępniony w tym roku – myślę, że jesienią. W listopadzie pierwszy raz może nawet i do tego smoka wawelskiego będzie można zajrzeć. W podziemiach jest studnia, która była wykorzystywana przecież przez całe wieki.
Tydzień temu w Łodzi młodzież licznie przybyła na ważną okoliczność, jaką było odsłonięcie tablicy upamiętniającej dzieci polskie, które straciły życie podczas okupacji niemieckiej w Litzmannstadt Ghetto. Została odsłonięta na ścianie kuratorium, więc dość nietypowym miejscu. Z jednej strony to jest tablica, która przypomina oczywiście tragedię, dramat obozu przy Przemysłowej, ale jednocześnie mówi również o tym, że nie było to jedyne miejsce, gdzie polskie dzieci w czasie okupacji niemieckiej były traktowane w sposób ekstremalny.
Musimy o tym mówić, dlatego, że te niemieckie zbrodnie nigdy nie zostały zadośćuczynione. One są bardzo ważne dla naszej tożsamości. Co byłby wart naród, który nie pamięta o swoich najsłabszych członkach, którzy byli tak straszliwie prześladowani i mordowani? To nasz podstawowy, cywilizacyjny obowiązek. Młode pokolenia także powinny pamiętać o tych historiach, one mogą być jakimś drogowskazem na ich życie we współczesności. Musimy pamiętać i dlatego staramy się to upamiętniać w różny sposób. Przede wszystkim powołaliśmy muzeum. W Łodzi pamiętamy o Przemysłowej, ale takie miejsca kaźni i sposoby maltretowania dzieciaków w czasie II wojny światowej przez Niemców były w bardzo wielu miejscach. Palono polskie wsie. Stąd mamy niedawno otwarte Mauzoleum Wsi Polskiej w województwie świętokrzyskim w Michniowie. Dzieci były wywożone przecież do III Rzeszy. Miały tam odnawiać – nie wiem – rasę niemiecką. Nie chcę wchodzić w te straszliwe dywagacje rasistowskie, związane także z łączeniem krwi i wykorzystywaniem do tego dzieci. Generalnie polskie dzieci były przystosowane do pracy niewolniczej, tak jak tutaj, w Łodzi i pod Zgierzem, gdzie była filia obozu na Przemysłowej, gdzie dziewczynki były przystosowywane do pracy niewolniczej u Niemców.
Żeby chwilkę przy tym wątku zostać, jest jeszcze jeden ważny aspekt, o którym mówił zarówno dyrektor muzeum, jak i jedyny ocalały, obecny na tej uroczystości. To także powrót pamięcią dla rodzin tych dzieci, które nigdy nie zostały pochowane.
Trzeba stopniować nasze działania związane z pamięcią. To były może najbardziej cierpiące rodziny. Przecież te dzieci wróciły te, które przeżyły, prawda? Wróciły później do jakiegoś swojego życia, w którym już rodziców nie było. Rodzeństwa nie było. To straszne rzeczy traumatyczne, trudno o nich w ogóle mówić, ale naszym obowiązkiem jest na pewno pamiętać. Taki los zgotowali Niemcy Polakom, także tym najmłodszym Polakom i do tej pory nie tylko nie wypłacili odszkodowań za to, ale także sprawcy w niewielkim tylko procencie ponieśli konsekwencje.
W poniedziałek (20 marca) przypadła także 81. rocznica Zbrodni Zgierskiej.
Zbrodnia zgierska jest mało znana w Polsce. Tak jak „intelligenzaktion” (red. – niemiecka akcja „inteligencja”), która m.in. była w Łodzi. Chodzi o morderstwa na polskiej inteligencji, na obywatelach polskich, którzy stanowili elitę przed wojną, a byli mordowani już od września 1939 roku w sposób systemowy, żeby wymazać Polskę z mapy Europy, ale także z mapy tożsamości czy kultury Europejskiej. A Zbrodnia Zgierska to z kolei odwet za zabicie dwóch gestapowców przez członka polskiego ruchu oporu. Niemcy, stosując odpowiedzialność zbiorową i ten terror, który narzucili w czasach okupacji, zresztą podobne terror stosowali przecież Sowieci, zamordowali stu polskich obywateli, dziewięćdziesięciu sześciu mężczyzn i cztery kobiety. Publiczna egzekucja. Później zostali pochowani gdzieś w lesie. A ich oprawcy podejmowali próby zatarcia zbrodni. Do tej pory przecież nie wiemy dokładnie, gdzie, jak, i kto zginął, gdzie został pochowany. To samo z akcją „ intelligenzaktion”. Co najmniej dwa tysiące ofiar, większość to praktycznie anonimowe osoby, których miejsca pochówku są nieznane. W różnych miejscach znajdujemy prochy. To bardzo charakterystyczne, że te totalitaryzmy nie tylko mordowały fizycznie przedstawicieli wrogiej im wspólnoty, w tym wypadku Polaków, ale i mordowano pamięć o tych ludziach.
Walka z pamięcią wydaje się bardzo odległa historycznie. W zupełnie nowych okolicznościach mamy do czynienia z walką z pamięcią o jednym z największych autorytetów współczesnego świata, czyli świętym Janie Pawle II. W tej chwili można mówić, że została ta sytuacja opanowana? Czy jednak będziemy mieli nadal do czynienia z takim bezprecedensowym atakiem?
Oczywiście, że będziemy mieli z tym atakiem do czynienia, ponieważ współczesny świat to jest także walka o wartości i symbole. Za tym stoją często interesy, bardzo jasno formułowane interesy. Przez atak na Jana Pawła II atakuje się pewien system wartości. W tym wypadku atakuje się chrześcijaństwo, katolicyzm, atakuje się systemy wartości oparte o miłość bliźniego. Systemy wartości, które są oparte o instytucje Kościoła, w związku z tym także próbuje się deprecjonować tę instytucję, przedstawiając ją, a także członków kościoła, hierarchów w fałszywym świetle. Oczywiste jest, że na przestrzeni dwóch tysięcy lat Kościół popełniał błędy. Każdy je popełnia. Natomiast czym innym jest fałsz historyczny i próba budowania wizerunku takiego, jaki służy – przeciwnikom tej aksjologii, o której mówię, ale to ma także wymiar narodowy. To jest atak na naszą wspólnotę narodową czy naszą wspólnotę polityczną. Żeby osłabić siłę Polski, uderza się w osobę, która przez Polaków we wszystkich badaniach jest uważana za najważniejszą w historii kraju. Za taką osobę, która także temu narodowi przyniosła niebywale pozytywne przemiany. To od Jana Pawła II rozpoczęły się przemiany w Europie Środkowo-Wschodniej, upadek komunizmu w tej części świata. On dał siłę nam wszystkim, naszej wspólnocie. On był ostoją, która dawała nam siłę w najtrudniejszych momentach. W trakcie tych przemian, także po 1989 roku, wskazywał na błędy i zaniechania. W jakimś sensie był także naszym wyrzutem sumienia, czy też budził nasze sumienia do tego, żeby nie godzić się na rzeczy złe. Był wielkim skarbem i jest wielkim skarbem dla Polski. Dlatego ten atak nie jest przypadkowy. Trzeba zaznaczyć, że jest to atak nie tylko agresywny, ale i fałszywy. Nie ma żadnych realnych podstaw faktograficznych. Osoby w oparciu o zeznania, których próbuje się zmieniać odbiór postaci Jana Pawła II we współczesnym społeczeństwie polskim, były skrajnie niewiarygodne. To byli nieszczęśnicy, którzy faktycznie popełniali jakieś grzechy. Więźniowie, często przecież byli karani, więc siedzieli w więzieniach. Są też ci, z wcześniejszego czasu, którzy mają być świadkami z czasów kardynała Sapiehy. Atak na kardynała to też pośredni atak na Jana Pawła II. To są zupełnie już wydumane koncepcje, które miały uwiarygadniać ludzi, zeznających w więzieniach czy śledztwach. Zeznawali jako tajni współpracownicy Urzędu Bezpieczeństwa. Wszyscy wiemy jaka jest wiarygodność takich materiałów. Nieprawdą jest, że Jan Paweł II nie podejmował działań związanych z walką z pedofilią w Kościele. To przecież on zmieniał prawo liturgiczne. Pierwsze zmiany są związane z jego decyzjami. Walczył z tym grzechem w Kościele, przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że ten grzech miał miejsce. Podobnie zresztą, jak w wielu innych środowiskach.
Ma pan osobiste wspomnienie związane z postacią Jana Pawła II?
Jestem z pokolenia świadków. Z pokolenia opozycji studenckiej lat 70. XX wieku, wyboru kardynała Wojtyły na papieża, pierwszej wizyty Jana Pawła II w Polsce, kiedy byłem członkiem tej straży papieskiej. Byłem tuż przy placu wówczas Zwycięstwa, obecnie Piłsudskiego, gdzie wygłosił pierwszą słynną homilię. Noc przed pierwszą pielgrzymką Jana Pawła II do Polski spędziłem tam na miejscu, przygotowując się od rana do z kolegami do naszej pracy. Jednocześnie było to niedaleko pałacu Staszica, gdzie byłem doktorantem. W tym pałacu byli skoszarowani “esbecy”, taki tłum dwustu mężczyzn, ich obecność miała pewnie służyć różnym prowokacjom. Na ulice wyszły jednak miliony Polaków i nikt nie odważył się przeprowadzić takiej prowokacji. Pamiętam taką historię z ulicy Królewskiej, którą opowiedział mi starszy kolega. Tuż przed przejazdem kawalkady papieskiej ludzie zniecierpliwieni, być może chcieli lepiej widzieć, zaczęli przebiegać przez Krakowskie Przedmieście z jednej strony na drugą. Milicjanci nie dawali sobie z tym rady. Jakiś pułkownik milicji przerażony podbiegł do jednego z naszych funkcyjnych ze straży papieskiej i nie wiedział, w jaki sposób ma się do niego zwrócić. Mówi do niego: „Proszę pana, proszę pana. Niech pan powie bliźnim, żeby nie przebiegali przez ulicę”. Jak widać, władza komunistyczna dostała obuchem już wtedy i wiadomo było, że to już się nie wróci. Od pierwszej wizyty, od wyboru Jana Pawła II wiadomo było, że coś się zmieniło. Później był cud Solidarności, który jak wiadomo zawdzięczamy Janowi Pawłowi II. 10 milionów ludzi nagle powstało w państwie komunistycznym i powiedziało, że są ludźmi wolnymi, chcą zmian. To był ruch narodowy, pracowniczy. Oczywiście, to był związek zawodowy. Bardzo silnie podkreślana rola. Ale jednocześnie to był ruch społeczny, katolicki, chrześcijański, o czym często się zapomina. Niestety, zapomnieli o tym także organizatorzy Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. A to przecież był ruch czerpiący z tego najlepszego katolicyzmu Jana Pawła II. Ojciec Święty pięknie mówił o miłości drugiego człowieka, o naszych wspólnych obowiązkach i solidarności, a także o prawach pracowniczych. Warto wrócić do encyklik papieskich. Są do znalezienia w Internecie, można je przestudiować. Oczywiście, najlepiej by było, gdyby młodzi ludzie spróbowali także czytać to, co Jan Paweł II pisał, jak nauczał, do czego się odwoływał, a także jak rozpaczał nad naszą wspólną słabością. Współczesny świat nie potrafił i właściwie do dzisiaj nie potrafi znajdować recept na problemy i tragedie współczesności.
Posłuchaj rozmowy: