Agresywny pasażer w autobusie linii 96
Pojazdy komunikacji miejskiej to miejsca, w których wciąż możemy natknąć się na nieprzyjemne zachowania pasażerów. W autobusie linii 96 jedna z mieszkanek Łodzi była świadkiem, jak agresywny pasażer pobił młodego chłopaka. Początkowo jednak nic nie zapowiadało, by miało dojść do tak bulwersującej sytuacji.
17 czerwca jechałam przegubowym autobusem linii 96 w kierunku Janowa. Po godzinie 17 na przystanku Zachodnia/Legionów wsiadł mężczyzna w wieku około 30 lat. Był ubrany w białą koszulkę i krótkie spodenki. Czuć było od niego alkohol, ale nie był ani wulgarny, ani roszczeniowy – opowiada kobieta.
W trakcie podróży mężczyzna zmienił swój stosunek do pasażerów. Pierwszą jego „ofiarą” była młoda dziewczyna. – Dosiadł się do niej i próbował zaczepiać. Gdy nie spotkał się z żadną reakcją z jej strony, zaczął wyzywać dziewczynę od najgorszych – dodaje kobieta.
Wyraźnie zdenerwowany agresor zaczął spacerować po autobusie i szukać kolejnych celów. Ostatecznie przysiadł się do chłopaka w wieku około 12-14 lat.
Początkowo próbował nawiązać kontakt, ale bezskutecznie. Odwróciłam się bokiem w jego stronę, myśląc, że może jego agresywne nastawienie się zmieni. Niestety, niewiele to dało. Mężczyzna od słów przeszedł do czynów, uderzył nastolatka w prawy policzek. Następnie wstał i wrócił do dziewczyny, którą ponownie zwyzywał od najgorszych. Później ponownie podszedł do chłopaka i kolejny raz uderzył go w twarz – opowiada kobieta.
„Nikt nie zareagował”
W autobusie znajdowało się wielu pasażerów, w tym mężczyzn, ale nikt nie zareagował na agresję 30-latka. Nie było żadnej reakcji również ze strony kierowcy. O komentarz poprosiliśmy Piotra Wasiaka z MPK-Łódź.
Nie mieliśmy żadnych informacji o takim zdarzeniu. Jeśli pasażerka była świadkiem takiej sytuacji, powinna niezwłocznie powiadomić o niej kierowcę, który następnie informuje nadzór ruchu i wzywa na miejsce odpowiednie służby, np. straż miejską czy policję – przekazał rzecznik prasowy spółki.
Jak dodaje, świadkowie jak i poszkodowane osoby mogą także samodzielnie wezwać na miejsce służby w celu podjęcia interwencji. – Zawsze w tego typu przypadkach współpracujemy z policją przekazując im wszelkie informacje w tym monitoring (jeśli znajduje się w pojeździe) – mówi Piotr Wasiak.
Kobieta, która zgłosiła się do Radia Łódź, by opowiedzieć o nieprzyjemnej podróży komunikacją miejską, żałuje, że nie zareagowała, choćby informując o sytuacji kierującego autobusem. Tym bardziej że sama w trakcie podróży również miała bezpośredni kontakt z agresywnym mężczyzną.
Gdy zbliżał się mój przystanek, poprosiłam go, aby umożliwił mi opuszczenie autobusu. Nie zamierzał się jednak przesunąć. Najpierw nazwał mnie „mamuśką”, a następnie spojrzał na mój medalik i powiedział do mnie „szmato katolicka”. Uderzył mnie również na wysokości brzucha, ale tylko trafił w torbę, którą tam trzymałam. Gdy stanowczo przekazałam mu, że wysiadam, ruszył za mną – relacjonuje pasażerka MPK-Łódź.
Na całe szczęście z autobusu wysiadała także inna kobieta. – Wspólnie udałyśmy się w określonym kierunku. Wtedy mężczyzna odpuścił – opowiada łodzianka.
Kontaktowaliśmy się w tej sprawie z policją. – Nie wpłynęło w tej sprawie żadne zgłoszenie – przekazał sierż. sztab. Maksymilian Jasiak z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Wygląda na to, że tym razem agresywny pasażer w autobusie linii 96 uniknie kary. Rodzi się jednak pytanie, jak długo będzie społeczne przyzwolenie na tego typu zachowania? Dlaczego nie reagujemy w takich sytuacjach? Kieruje nami strach czy obojętność? Na te pytania każdy musi odpowiedzieć indywidualnie.