Żeglarz z Łowicza byłby pierwszym, który opłynie świat bez zawijania do portu na własnoręcznie zbudowanej łodzi. Czekał na te chwilę kilka lat. Z powodu złych warunków atmosferycznych dwukrotnie musiał odkładać wyprawę. Dzisiaj ma się już udać.
Wypływa z Gdańska.
– Wypływam w środę, marynarka powinna mnie jeszcze eskortować, co jest bardzo miłe z ich strony. Płynę na cieśninę Sund potem na Morze Norweskie, Morze Północne i za Wyspami Brytyjskimi płynę na sam dół do Przylądka Dobrej Nadziei. Następnie skręcam na Australię i Nową Zelandię. Potem dopływam do Hornu i kieruję się na Atlantyk – mówi Marcin Klimczak.
Łódź Libra ma 8 m długości i 3,30 szerokości, jest wyposażona w elektryczny silnik oraz panele słoneczne. Na pokładzie znajdują się biokominek oraz dwa wygodne, skórzane fotele.
Podróż ma potrwać 10 miesięcy. To nie pierwszy samotny rejs żeglarza z Łowicza. Na przełomie 2016 i 2017 roku Marcin Klimczak przepłynął Atlantyk. Jego obecną wyprawę można będzie śledzić na blogu samdookolaswiata.pl