Sztandarowa inwestycja prezydenta, zapowiadana jeszcze w kampanii wyborczej, miałaby kosztować ponad 90 milionów złotych, z czego 30 milionów to dofinansowanie z Polskiego Ładu. Inwestycja stanęła jednak pod znakiem zapytania, podobnie jak promesa na dofinansowanie.
Większość radnych zwracała uwagę, ze inwestycja znacząco obciąży budżet miasta.
– Jeżeli będą solidne ramy finansowania, 60 proc. z zewnątrz, czemu nie? Dzisiaj jest dyskusja o tym, że te ramy są niewystarczające – mówił radny Piotr Kucharski.
Radni, którzy opowiadali się za powstaniem term też mieli swoje argumenty, między innymi mówili o możliwości utraty 30 milionów dofinansowania. Radny Piotr Koziorowski opowiadał też o sondażu, jaki przeprowadził na Facebooku w sprawie term.
– Głównie to samo ludzie młodzi z Tomaszowa. 90 proc. jest na tak, 10 proc. jest na nie. To dowodzi, że mieszkańcy tego miasta po prostu chcieliby, aby takie termy powstały – zaznaczył radny Koziorowski.
– Miejmy nadzieję, że na termy przyjdzie czas, lepszy czas – dodała radna Barbara Klatka.
– Wiem, że powstaną, natomiast nie w ten sposób – podkreślił radny Michał Kucharski, zasiadający w Prezydium Rady.
Prezydent Marcin Witko tłumaczył, że inwestycja została poprzedzona wcześniejszymi nakładami finansowymi, m.in. na odwiert geotermalny. Ostatecznie radni nie wyrazili zgodę na ich budowę. Co z promesą? Radni chcą, by pieniądze zostały przekierowane na inną inwestycję, ale o tym decydować będzie premier. Prezydent Marcin Witko zwrócił uwagę, że możliwa jest zmiana zakresu inwestycji, ale zmiana zadania będzie przecieraniem nowych ścieżek.