Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok Sądu Rejonowego dla Łodzi Widzewa. Sąd orzekł, że lekarz Wojciech O. spowodował śmiertelny wypadek na Przybyszewskiego w Łodzi i jedyną możliwą karą jest więzienie. 1 lutego 2022 roku sąd pierwszej instancji skazał Wojciecha O. na 6 lat więzienia i dożywotni zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi. Skazanemu groziło nawet 12 lat więzienia, bo wypadek spowodował, będąc pod wpływem amfetaminy.
Tragiczny wypadek na Przybyszewskiego
Przypomnijmy. Wieczorem 10 kwietnia 2015 roku grupa kobiet wracała do domu z jednego z zakładów znajdujących się na łódzkiej Dąbrowie. Grupa pracowników szła na przystanek autobusowy, znajdujący się na wiadukcie nad ulicą Niciarnianą i torami kolejowymi. Kilka kobiet musiało pokonać jeszcze przejście dla pieszych, by dostać się na przystanek tramwajowy.
Kilka z nich było już na przystanku, gdy usłyszały ogromny huk i zobaczyły makabryczny wypadek. W ich koleżankę, przechodzącą na pasach uderzyło rozpędzone audi. Ciało 50-letniej kobiety dosłownie zostało rozerwane, a kierowca zatrzymał pojazd po ponad kilkudziesięciu metrach.
Skalą tragedii zszokowani byli nawet policjanci i ratownicy medyczni, którzy pracowali na miejscu tego wypadku. Sprawcą okazał się Wojciech O. – lekarz pracujący w firmie farmaceutycznej i laboratorium naukowo-badawczym.
Długi proces i specyficzna linia obrony
Jeszcze na miejscu wypadku kierowca audi badany był alkomatem. Nieracjonalne zachowanie kierowcy wskazywało, że może być nietrzeźwy. Chwilę po wypadku siedział po prostu na krawężniku niedaleko samochodu. Do Wojciecha O. również zostali wezwani ratownicy medyczni, którzy odwieźli go do szpitala. Badanie na trzeźwość urządzeniem elektronicznym i badanie krwi nie potwierdziły, że był nietrzeźwy.
Badanie krwi przyniosło jednak inną odpowiedź. Test potwierdził, że kierowca był pod wpływem narkotyków, a konkretnie amfetaminy. Biegli bardzo szybko wyliczyli, że samochód w chwili wypadku jechał z prędkością co najmniej 120 kilometrów na godzinę. W miejscu, gdzie doszło do tragedii obowiązywało wówczas ograniczenie do 50 km/h.
Obrońca oskarżonego walczył w imieniu klienta dosłownie o wszystko. Zapadła więc, już na początku śledztwa, decyzja o przeprowadzeniu eksperymentu procesowego. Bowiem jedna z tez obrony mówiła o tym, że kierowca nie mógł widzieć ubranej na ciemno kobiety, wbiegającej na przejście. Wynajęto taki sam model samochodu jak ten, którym poruszał się sprawca i sprawdzono tezę. Oczywiście, okazało się, że jadąc z dozwoloną prędkością, nawet wieczorem widoczność była wystarczająca.
Co więcej, podnoszono, że kobieta „wbiegła na jezdnię” wprost przed nadjeżdżający samochód. Ta teza też upadła. Rodzina zmarłej tragicznie kobiety udowodniła, że ich żona i matka kilka miesięcy przed wypadkiem na Przybyszewskiego przeszła operację ortopedyczną i z całą pewnością nie mogła „biegać”.
Ostatecznie sąd skazał za śmiertelny wypadek na Przybyszewskiego lekarza Wojciecha O. podkreślając, że odpowiedzialność kierowcy nie budzi tu najmniejszych zastrzeżeń. Wyrok jest prawomocny.