Początek dla Skry, ale set dla gości
Spotkanie lepiej rozpoczęli jednak gospodarze. Szybko objęli dwupunktową przewagę, którą mieli do wyniku 11:9. Od tego momentu na zagrywce zaczęli szaleć rzeszowianie. Po trzech asach z rzędu Toreia DeFalco goście objęli prowadzenie 22:14 i utrzymali je do końca (25:18). Bełchatowianie musieli coś zmienić w swojej grze, i to zrobili.
Pogrom w drugim secie
W drugiej partii to oni zaczęli bombardować rywali zagrywką. Efektem tego było pięć asów serwisowych, wiele kontr i bloków, a przede wszystkim zwycięstwo w nokautującym stylu – 25:13.
Prawdziwa, wyrównana, walka rozpoczęła się od trzeciego seta. Od 3:0 zaczęli rzeszowianie. Później, po kolejnym asie Mateusza Bieńka, już cztery punkty przewagi mieli gospodarze (14:10). To jednak nie był koniec. Siatkarze walczyli ofiarnie w każdej akcji. Było jeszcze więcej obron i wybloków, a akcja przy wyniku 14:12 dla PGE Skry śmiało może zostać akcją sezonu. Przez kilkadziesiąt sekund trwały mocne ataki z obu stron i jeszcze lepsze obrony. Były też wybloki, bloki i asekuracje, a Kacper Piechocki nawet przedzierał się przy słupku, pod siatką na drugą stronę. Ostatecznie Klemen Cebulj skutecznie kiwnął.
Kapitalna akcja w hicie #PlusLiga! @_SkraBelchatow_ @AssecoResovia #podsiatka pic.twitter.com/hMkkOVRLiS
— Polsat Sport (@polsatsport) October 22, 2022
Trener PGE Skry Joel Bansk poprosił jeszcze o challenge, który pokazał, że piłka zahaczyła o boczną linię na grubość zapałki. Choć sam challenge trwał kilkadziesiąt sekund, to siatkarze przez kolejną minutę jeszcze łapali powietrze, a młodzi chłopcy przecierali parkiet z potu na niemal całej szerokości i długości boiska, a także poza liniami bocznymi. Wreszcie można było wznowić grę. Emocje nie ustawały.
Cały czas emocje
Trenerzy próbowali się wzajemnie “czarować”. Szkoleniowiec Asseco Resovii Giampaolo Medei próbował poprawiać przyjęcie wprowadzając nominalnego libero – Michała Poterę – w miejsce Cebuljego. Z kolei bełchatowianie stawali do przyjęcia nawet we czterech. I to właśnie poskutkowało. Mocno zaserwował Jakub Kochanowski, ale przyjął Aleksandar Atanasijević i to bełchatowianie zdobyli punkt na 23:21. Później błędy popełnili goście i z wygranej kolejnego seta cieszyli się siatkarze PGE Skry (25:22).
Czwartego seta dużo lepiej rozpoczęli goście. Objęli oni już wysokie prowadzenie (16:11), ale wtedy punkt zdobyli podopieczni Banksa, a na zagrywce pojawił się Atanasijević. Serb nie “zwalniał” ręki i, z pomocą kolegów, którzy kończyli kontry (Karol Kłos i Lukas Vasina), wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 17:16. W końcówce lepiej jednak zaprezentowali się przyjezdni, zwyciężając ostatecznie 25:22.
Tie-Break
Tym samym stało się pewne, że po raz pierwszy w tym sezonie kibice w Hali Energia zobaczą tie-breaka. Pierwsze większe prowadzenie w decydującej partii (4:2) objęli bełchatowianie, ale przeciwnicy błyskawicznie wyrównali po kolejnym asie DeFalco (4:4). W kolejnych akcjach oglądaliśmy walkę punkt za punkt. Trener Banks na chwilę dał odpocząć Kooyowi, wprowadzając Filippo Lanzę. Połowę bełchatowianie zmieniali prowadząc (8:7). Po wejściu na zagrywkę Jana Kozamernika, goście mieli serię punktową, obejmując prowadzenie 10:8. Słoweński środkowy nie zamierzał się zatrzymywać, a błąd popełnił Bieniek. Trener Banks poprosił o czas, kiedy to rzeszowianie byli o cztery punkty od wygranej. Przerwa niewiele pomogła. Kolejne błędy bełchatowian sprawiły, że goście byli już tylko o dwa punkty od zwycięstwa (8:13). Spotkanie ze środka zakończył Kochanowski. Po zmianie stron w tie-breaku bełchatowianie nie zdobyli nawet jednego punktu. Goście za to aż osiem i wygrali 15:8, a w całym meczu 3:2.
MVP spotkania wybrany został Jakub Bucki.
To był bardzo zacięty, wyrównany mecz, ale tym razem górą była @AssecoResovia. Dziękujemy Wam za znakomity doping 👏👏👏 pic.twitter.com/k5dheiXdYf
— PGE Skra Bełchatów (@_SkraBelchatow_) October 22, 2022