Tylko jedna zmiana w składzie
Trener Stefano Lavarini, w porównaniu do wczorajszego (4 października) meczu z Serbią, w pierwszym składzie dokonał tylko jednej zmiany – zastąpił jedną środkową ŁKS-u Commercecon inną, czyli Kamila Witkowska weszła w miejsce Klaudii Alagierskiej-Szczepaniak. Początek meczu był jednak fatalny w wykonaniu “Biało-Czerwonych”. Po stracie czterech punktów, szkoleniowiec poprosił o czas. Po nim Amerykanki zdobyły piąty punkt i dopiero błąd serwisowy dał pierwszy punkt Polkom w dzisiejszym spotkaniu.
Gra jednak nie uległa poprawie. Przyjezdne osiągnęły szybko sześciopunktową przewagę (10:4). Dopiero ten wynik obudził Polki. Szczególnie uaktywniły się Magdalena Stysiak i Agnieszka Korneluk. Udało się zmniejszyć straty do dwóch punktów (11:13).
Zmianami próbował reagować trener przyejzdnych – Karch Kiraly. To niewiele pomogło, więc kiedy nasze siatkarki zbliżyły się na jeden punkt (17:16), szkoleniowiec Amerykanek poprosił o swój pierwszy czas. To nie zatrzymało Polek, które po chwili popisały się skutecznym blokiem – duet Joanna Wołosz i Kamila Witkowska zatrzymał na lewym skrzydle Alexandrę Frantti. Kilkadziesiąt sekund później “Biało-Czerwone” po raz pierwszy objęły prowadzenie (18:17) po kontrze wykorzystanej przez Olivię Różański. Seria punktowa podopiecznych Lavariniego została zatrzymana przez wpadnięcie w siatkę.
Pomyłki rywalek
Show gospodyń jednak trwało. Tym razem myliły się rywalki. To pozwoliło objąć dwupunktowe prowadzenie (21:19). W końcówce zdecydowanie lepiej wytrzymały gospodynie, które wygrały 25:23.
Od początku drugiej partii “Biało-Czerwone” grały już tak, jak w końcówce pierwszej. To Amerykanki nie wiedziały co robić. Świetnie grały nasze środkowe – Agnieszka Korneluk i Witkowska, która do bloków i ataków dołożyła jeszcze asa na 13:6. Dobrą skuteczność w ataku utrzymywała też Magdalena Stysiak. Przy ośmiu punktach straty (6:14) o kolejną przerwę poprosił szkoleniowiec Kiraly.
Czytaj także: Polskie siatkarki przegrały z Serbkami 0:3 w łódzkiej Atlas Arenie [ZDJĘCIA]
Mistrzynie Olimpijskie nie zamierzały jednak odpuszczać. Odrobiły część strat (10:15) i wtedy to trener Lavarini poprosił o czas. Niewiele to zmieniło. Trzy kolejne akcje padły łupem przyjezdnych, a po ostatnich z nich długo trwały protesty naszej ekipy. Trener Lavarini chciał sprawdzać przełożenie rąk przez przeciwniczki. Zamiast challenge’u na ekranie, obejrzał jednak żółtą kartkę w ręcej pani arbiter.
Polki wygrywają z USA
Polki pokazały jednak, jak wychodzić obronną ręką w takich sytuacjach. W kolejnej akcji Magdalena Stysiak huknęła z lewego skrzydła, nie dając żadnych szans na skuteczną obronę. Nastęne minuty to niezwykła walka w każdej akcji. “Biało-Czerwone” pokazały, że mają nie tylko duży potencjał, ale są w stanie grać o wysokie cele już teraz. Potężne bloki Korneluk i Stysiak wprowadziły nerwowość w grze mistrzyń olimpijskich. I choć Olivia Różański nie skończyła w kontrze piłki setowej, to po chwili na lewym skrzydle problemów nie miała już Stysiak i gospodynie wygrały 25:20.
Niesione żywiołowym dopingiem kibiców “Biało-Czerwone” nie zwolniły też na początku trzeciego seta. Świetne obrony, a do tego cały czas bardzo dobra gra na środku pozwoliły odskoczyć na 9:4. Mistrzynie olimpijskie nie dawały za wygraną, szczególnie, że “wstrzelić” nie mogła się cały czas Różański (do tego momentu tylko 4 punkty). Brak punktującego lewego skrzydła komplikował rozgrywanie Joannie Wołosz.
Myliły się jednak i rywalki. Dzięki temu z 11:9, po chwili Polki znów prowadziły bezpiecznie – 14:9. W kolejnych minutach nawet jak nie wychodziło w ataku, z pomocą przychodził blok, w którym punktowały i Różański i Zuzanna Górecka, ale ułatwiały im zadanie świetnie pracujące na środku – Korneluk i Witkowska. Z Amerykankami trzeba jednak zawsze uważać do końca. Z prowadzenia 19:14 po chwili było 19:16 i zareagować musiał Stefano Lavarini, biorąc czas. Ta, jak i inne wcześniejsze decyzje włoskiego szkoleniowca były dzisiaj niemal bezbłędne. Polki po powrocie do gry znów pokazywały swoją najlepszą siatkówkę.
W końcówce mistrzynie olimpijskie były prawie bezradne. Ostatni punkt pojedynczym blokiem zdobyła Różański. “Biało-Czerwone” wygrały 25:18, a całe spotkanie 3:0. To dało naszym siatkarkom awans na czwarte miejsce w grupie. Teraz Polki mają wszystko w swoich rękach, żeby awansować do ćwierćfinałów. W piątek zagramy z Kanadą, a w sobotę z Niemkami. Oba te spotkania odbędą się w łódzkiej Atlas Arenie.