Przestawiamy zegarki od I wojny światowej
Historia zmiany czasu sięga I wojny światowej. Niemcy oszczędzali energię.
– Chodziło o to, żeby dostosować moce produkcyjne zakładów i ich zapotrzebowanie też na prąd do możliwości w czasach wojennych. Ale się okazało, że wygodniej jest tak sobie dostosowywać rytm dnia i nocy żeby wykorzystywać maksymalnie światło dzienne. Natomiast wtedy nie myślano jeszcze o konsekwencjach biologicznych – podkreśla Tomasz Banaś, kierownik planetarium w EC1.
Dezorganizacja życia
Psycholog Katarzyna Walęcka-Matyja z Uniwersytetu Łódzkiego nie ma wątpliwości, że każdorazowa zmiana czasu, dezorganizuje nasze życie.
– Jeden to światło padające na siatkówkę, które wpływa na czynność naszego zegara biologicznego synchronizującego wszystkie nasze układy organizmu. Ilość światła wpływa na wydzielanie się kortyzolu – czyli tego hormonu, który nas pobudza. Drugi ważny czynnik to jest dawka czasu. Te wszystkie czynniki, które widzimy w codziennym życiu: ludzi rano, którzy spieszą się do pracy, odpalane samochody rano, jakaś aktywność społeczna i umysłowa, którą podejmujemy w ciągu dnia, rytm posiłków – tłumaczy Katarzyna Walęcka-Matyja.
Godzinny postój pociągów
Zdezorientowani mogą być np. pasażerowie pociągu, którzy przypomną sobie o tym, że przestawiamy zegarki, podczas podróży – mówi Rafał Wilgusiak, rzecznik PKP PLK
– Pociągi zatrzymają się na ok. 60 minut na najbliższej stacji, po czym wyrusza w dalszą drogę. Godziny przyjazdu do docelowych miejscowości nie zmienią się – informuje Wilgusiak.
Kolekcjonerzy zegarków muszą zachować czujność
O przestawieniu zegarka bezwzględnie muszą pamiętać kolekcjonerzy i miłośnicy starych zegarów – mówi pani Katarzyna, która prowadzi zakład zegarmistrzowski od prawie 30 lat.
– Są zegary sterowane drogą radiową, które same się przestawiają i zegarki, które są
elektroniczne ale nie wszystkie, tak te najnowocześniejsze. Generalnie większość klientów przychodzi z zegarkami kwarcowymi. Ale jest bardzo dużo osób, które wolą mechaniczne. Ta tradycja jest jednak w dalszym ciągu – zaznacza pani Katarzyna.
Dostosować się do porannego poziomu kortyzolu
Eksperci nie mają jednoznacznego stanowiska, który czas jest dla nas lepszy, tzn. zimowy czy letni.
– Każde rozwiązanie ma wady i zalety. Zimą jest większy kłopot z dostosowaniem się właśnie do tego porannego poziomu kortyzolu, co może powodować występowanie objawów depresyjno-dezorientacyjnych. Z kolei latem w związku z tym, że jest więcej światła, pozwalamy sobie dłużej posiedzieć wieczorem, a jednak pamiętając o tym, że stale wstajemy o tej samej porze np. do pracy – skracamy czas snu – podkreśla Katarzyna Walęcka-Matyja.
Posłuchaj:
Brak jednoznacznej odpowiedzi pod względem ekonomicznym
Pod względem ekonomicznym również nie ma jednoznacznej odpowiedzi, który czas jest lepszy.
– Być może będzie można wskazać takie gałęzie gospodarki, które będą mogą na tym stracić albo mogą na tym skorzystać – podkreśla dr Jarosław Marczak z Wyższej Szkoły Bankowej w Łodzi.