Proces Pawła Kozaneckiego w Olsztynie. Oskarżony nie przyznał się do winy
Proces Pawła Kozaneckiego jest związany ze spowodowaniem przez oskarżonego wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Do tragedii, w której zginęły dwie kobiety, doszło we wrześniu 2021 roku.
Proces pierwotnie miał się rozpocząć 15 lutego. Z powodu śmierci matki oskarżonego proces odroczono. Mecenas z Łodzi stanął przed olsztyńskim sądem w poniedziałek (27 lutego). W sprawie jest aż 21 oskarżycieli posiłkowych oraz jedno towarzystwo ubezpieczeniowe. Oskarżonemu grozi do 8 lat więzienia.
Paweł Kozanecki nie przyznał się do winy. Choć skorzystał z prawa do odmowy składania zeznań, odpowiada na pytania sądu i swojego obrońcy. – Nie przyznaję się. Nie zjechałem na przeciwległy pas – mówił na sali sądowej.
Oskarżony zeznał, że w samochodzie, którym jechał, jest system utrzymujący auto w pasie. Jego zdaniem, system nie włączył się, ponieważ pojazd nie przekroczył linii ciągłej.
Paweł Kozanecki mówił przed sądem, że w dniu wypadku, w czasie podróży z wesela, wraz z podróżującymi z nim małżonką i synem, słuchali radia. Około 100 km od miejsca, w którym zorganizowano imprezę, oskarżony zorientował się, że nie ma w samochodzie torebki z dokumentami i pieniędzmi i musi zawrócić. Dodał, że droga przebiegała spokojnie, a warunki były „wręcz idealne do jazdy samochodem”. W chwili wypadku jechał z prędkością 70 km/h.
Z naszych informacji wynika, że faktycznie Paweł Kozanecki nie przekroczył w miejscu wypadku prędkości 70 km/h. Wynika to z dokumentacji sądowej, a dowodem są dane z systemu samochodu, które prowadził łódzki adwokat.
Celebrytka prawdopdoobnie będzie świadkiem
Odpowiedzi Pawła Kozaneckiego na pytania sądu niejako wywołały reakcję oskarżyciela posiłkowego. Mecenas Karol Rogalski w imieniu oskarżycieli posiłkowych, czyli członków rodzin ofiar wypadku, złożył wniosek o powołanie na świadka Martyny Kaczmarek, influencerki, na weselu której bawili się Kozaneccy.
Adwokat argumentował tę decyzję korespondencją, do której dotarł, a która prowadzona była między celebrytką, a żoną oskarżonego. Na podstawie zapisu rozmów, który został przedłożony sądowi i obrońcy oskarżonego, mec. Rogalski wnioskuje, że w samochodzie, którym jechali Kozaneccy panowała wyjątkowo nerwowa atmosfera. Spowodowana była najpierw tym, że Paweł Kozanecki miał pomylić drogę. Chwilę później okazało się również, że zapomniał pieniędzy i dokumentów.
Proces Pawła Kozaneckiego w Olsztynie będzie miał swój dalszy ciąg 10 maja. Wyznaczone zostały także terminy na czerwiec. Sąd widzi konieczność przesłuchania także jedynego bezpośredniego świadka wypadku – żony Pawła Kozaneckiego.
Obrońcą Pawła Kozaneckiego jest Kazimierz Pawelec, znany warszawski adwokat, który w przeszłości reprezentował Jerzego Urbana w procesie o obrazę uczuć religijnych. Przy wyborze tego konkretnego obrońcy oskarżony mógł kierować się m.in. tym, że Pawelec jest autorem kilku publikacji dotyczących bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Wskazywał w nich inne czynniki ryzyka niż te, które wynikają z zachowania kierowców.
Kozanecki nie zamierza przeprosić rodzin ofiar wypadku
W trakcie składania wyjaśnień Paweł Kozanecki przyznał, że znajduje się pod opieką lekarzy. Dodał także, że po wypadku musiał poddać się leczeniu psychiatrycznemu. Oskarżony został zapytany na korytarzu sądowym przez dziennikarzy o to, czy zamierza rozmawiać z rodzinami ofiar i przeprosić ich za to, co się stało. Krótko odparł, że nie.
Paweł Kozanecki do olsztyńskiego sądu został przywieziony przez osoby, które – w ocenie jego obrońcy – miały go wspierać na duchu. Łódzki adwokat sam nie może prowadzić pojazdów mechanicznych – zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci zakazu kierowania samochodem.
Łódzkiemu adwokatowi grozi do 8 lat więzienia. Przed Sądem Dyscyplinarnym przy Radzie Adwokackiej w Łodzi toczy się przeciwko niemu 7 postępowań. Są związane z oskarżeniami adwokata o spowodowanie śmiertelnego wypadku. Mecenas – do czasu zakończenia procesu – jest zawieszony w czynnościach adwokackich. Kozaneckiemu może grozić kara wydalenia z zawodu.
Oskarżony mówił o „trumnach na kółkach”
Kilka dni po wypadku zrobiło się głośno w mediach społecznościowych o adwokacie, który postanowił zamieścić skandaliczne nagranie.
– Po naszych drogach poruszają się trumny na kółkach. I to była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach. I m.in. dlatego te kobiety zginęły – mówił na nagraniu Paweł Kozanecki.
Skandaliczna wypowiedź stała się przedmiotem nie tylko publicznej dyskusji, ale i trafiła na wokandę Sądu Dyscyplinarnego przy Radzie Adwokackiej w Łodzi.
Sąd dyscyplinarny zawiesił adwokata na 16 miesięcy w wykonywaniu zawodu. Jednak Paweł Kozanecki odwołał się i o tym, czy faktycznie będzie mógł dalej udzielać porad prawnych i bronić innych oskarżonych, zdecyduje sąd dyscyplinarny odwoławczy.
W organizmie adwokata wykryto narkotyki
W procesie karnym mecenasowi grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności, ale sąd musi się pochylić także nad tym, że po wypadku w organizmie mecenasa znaleziono śladowe ilości kokainy. Tym wątkiem zajmował się już sąd dyscyplinarny, ale wyrok jeszcze nie zapadł, bo brakuje ostatecznej, szczegółowej ekspertyzy toksykologicznej.
Obrońca oskarżonego wystąpił z wnioskiem o wyłączenie jawności rozprawy na czas składania zeznań przez Pawła Kozaneckiego. Argumentował to falą hejtu, jaka „wylała się” na łódzkiego mecenasa w mediach społecznościowych bezpośrednio po wypadku i w ostatnim czasie. Na wyłączenie jawności sprawy nie zgodzili się ani prokurator ani oskarżyciel posiłkowy.