Skargi mieszkańców kamienicy przy ulicy Wróblewskiego
Brak wygód, przeciekające dachy, wilgoć, grzyb, pękające mury, spadające tynki oraz szczury – to codzienność, która trwa od wielu lat i dotyka mieszkańców kamienicy przy ulicy Wróblewskiego.
– Co pół roku zgłaszałem przeciekający dach. Miski miałem podstawiane praktycznie na całej powierzchni mieszkania. Na ostatnią interwencję, którą zgłaszałem mailowo, dostałam odpowiedź od administracji, że przyjęto zgłoszenie na punktowe łatanie dachu. Administrator, który się ze mną kontaktował, powiedział, że maksymalna ilość papy, jaką mogą przeznaczyć na łatanie dziury, to jest 1,5 m. Sypie się wszystko. Grzyb widać gołym okiem. Cokolwiek się tylko oprze o ścianę to ona po prostu się sypie. Już połowa tynku spadła. – opisał sytuację pan Paweł.
Z prośbą o pomoc mieszkańcy zgłosili się do Agnieszki Wojciechowskiej van Heukelom, prezes Europejskiego Centrum Inicjatyw Obywatelskich.
Posłuchaj:
Mieszkańcy podkreślają również, że po zrobieniu łazienek, które miały pozwolić im żyć “jak cywilizowanym ludziom”, zwiększono im opłaty za lokale.
– Ja nie zlikwiduję łazienki. Na stare lata mam się w miseczce myć? Do wiadereczka mam się załatwiać? – pyta jedna z lokatorek.
Stan budynku jest fatalny zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz – wszystko się sypie. Mieszkańcy zgłaszali problem władzom miasta i do Zarządu Lokali Miejskich 2 lata temu. W odpowiedzi otrzymali pismo, z którego można się dowiedzieć, że podczas kontroli 6 września 2021 roku nie stwierdzono żadnych uszkodzeń elementów konstrukcyjnych oraz zawilgocenia fundamentów. Remont klatek schodowych miał zostać ujęty w propozycjach do planu remontowego na 2022 roku. Niestety część mieszkańców na własną rękę odświeżyło klatki.
Warto przeczytać

– Zostałam sama na 80 metrach, bo mąż umarł 3,5 roku temu. Od tego czasu czekam na zamianę mieszkania, ale żadnej reakcji nie ma. Powiedzieli mi, że mogę dostać lokal dopiero za 12 lat, bo taka jest kolejka załatwiania wszystkich oczekujących na zamianę. 12 lat to chyba raczej nie w moim wieku. Prędzej dostanę tam gdzieś obok męża na Szczecińskiej… – mówi pani Marianna.
Urząd Miasta w Łodzi do tej pory nie odniósł się do pytań, w jaki sposób można poprawić sytuację mieszkańców kamienicy przy ulicy Wróblewskiego.