Festiwal Audioriver w Parku na Zdrowiu budzi wiele kontrolwersji
MM: Czy powiedzieliście: “Ok, będzie tylko Zdrowie”?
POR: Nie, to było trochę inaczej. Ja miałem umowę z Płockiem, zgłaszały się różne firmy od wielu lat, które chciały przejąć, współfinansować, inwestować w festiwal. Zgłosiły się dwie osoby, które bardzo szanuję, znani producenci. J z uwagi na inwestycje koncernu naftowego, który tam się znajduje i kilkanaście tysięcy pracowników z zagranicy, które przyjechało, baza noclegowa pewnie jest poniżej tysiąca osób. W zeszłym roku nie mieliśmy gdzie kłaść artystów i dziennikarzy. 13 redakcji odwołało nam pobyt i akredytacje, bo najtańszy nocleg był za 1,5 tys. zł za dobę. A dieta dla dziennikarza czy dla fotoreportera wynosiła 400 zł na osobę. Po festiwalu mieliśmy o wiele mniej relacji. Redakcje odwoływały wizytę, bo nie miały gdzie spać. To był główny powód, bo na pewno z urzędem miasta byśmy się dogadali. Niestety, Audioriver trochę przerosło Płock, właśnie pod tym względem logistycznym. Ntóre mówi, że muzyka jest dopiero na czwartym miejscu wśród powodów, żeby jechać na dane wydarzenie muzyczne. Są takie badania, 60 tys. osób zostało przesłuchanych akurat w Wielkiej Brytanii, ale na pewno to się jakoś przekłada. Po prostu ci młodzi ludzie nie są tak zafiksowani na muzyce, jak my w latach młodości. Dla mnie to bardzo smutne, bo jestem promotorem wydarzeń kulturalnych, w szczególności w muzyce. Tylko dla młodych liczą się inne wartości, czyli żeby były panele dyskusyjne na temat ważnych społecznie tematów, żeby znajomi jechali, żeby festiwal miał podobne poglądy, a ta muzyka jest dopiero właśnie na czwartym miejscu. Trochę smutne, ale taka jest rzeczywistość.
Czytaj także: Nie dla Audioriver w Parku na Zdrowiu. Tak dla Audioriver w Łodzi. „Jakby społeczeństwo zareagowało na przeniesienie Opener’a pod Westerplatte?”
MM: To jeszcze wracając do lokalizacji, gdzieś też pojawił się taki argument, że gdyby ten gdyński festiwal na przykład przenieść na Westerplatte, to też nie byłoby dobrze, bo to historyczne miejsca.
MM: 16 proc. terenu całego parku planujecie zająć. Czy to już wiadomo, która dokładnie część?
POR: To jest ta część między Konstantynowską, małe jeziorko i trochę powyżej tego jeziorka, czyli taki narożnik pomiędzy Konstantynowską i chyba Armii Ludowej..
MM: Aleją Unii
MM: Ile osób przyjedzie na festiwal?
POR: Ustaliliśmy z urzędem miasta, z Łódzkim Centrum Wydarzeń, żeby się jeszcze nauczyć i poznać, ograniczamy ilość osób, będzie to kilkanaście tysięcy. I to od samego początku były takie rozmowy, że nie chcemy na początku skalować tego festiwalu do ilości 30, 40, 50 tysięcy, bo ten park tyle by nie pomieścił. Tam były w kontekście słusznie minionego ustroju, jakieś spotkania robotnicze po 300 tys. osób i, gdy ktoś to gdzieś wstawił, osoby z tej sławnej grupy, powiedziały „bo kiedyś ludzie byli porządni, a teraz to są brudasy”. Nie, tak wcale nie jest. Taka nie jest nasza publiczność, można to znowu sprawdzić, bo po każdym festiwalu jest zapytanie od płockich różnych mediów, do osób zabezpieczających festiwal, czyli do policji, do straży…
MM: Jak było?
POR: Dokładnie. Mówią, że to jest najbezpieczniejsza impreza, najbardziej kulturalna. Więcej problemów jest z tym, że lokalne pewne grupy, na przykład kiboli, atakowały gdzieś kogoś w mieście, na terenie poza festiwalem, na jakichś schodach, na których nie było żadnego oświetlenia. Ludzie tamtędy chodzili i dostawali, że tak powiem brzydko „po pyskach”. Dlatego postawiliśmy tam dodatkową ochronę. N
POR: Oczywiście, że ponosi. Zresztą tak skonstruowana jest umowa, a przecież środki w dużym stopniu będą wypłacone po całym raporcie, po odbiorze przez Zarząd Zieleni Miejskiej, konserwatora zabytków. Po drugie my chcemy tu zostać na naście lat, na razie mamy umowę na trzy. Tomorrowland przejął też taki piękny, trochę zaniedbany park. Największa impreza tego typu w Belgii. W tej chwili, z racji tego, że 170 tys. biletów sprzedaje się w ciągu kilku dni, a czasami jednego dnia, są organizowane wycieczki do tego parku. Jest on otwarty przez cały rok dla wszystkich, żeby obejrzeć te instalacje artystyczne, które tam pozostawią artyści. Oczywiście, znowu będę powtarzał jak mantrę, po uzgodnieniu z urzędem miasta, z Łódzkim Centrum Wydarzeń, z Zarządem Zieleni Miejskiej i z Biurem Konserwatora Wojewódzkiego Zabytków. Bez ich zgody nic nie możemy tam zrobić, nie możemy dotknąć jednej gałęzi, nie możemy nic.
POR: Choć niektórzy politycy nie próbowali się z nami skontaktować, kilkukrotnie już w mediach opowiadali, że zamykamy cały park na 21 dni. Część osób, które podpisały tą petycję, gdyby nie usłyszały takiej plotki, to w ogóle by się nie podpisały. Teraz się nie mogą wycofać. Więc już jeden argument, właśnie nie 21, tylko kilkanaście dni. Do tego musimy mieć na wszystko zgodę pana konserwatora, Zarządu Zieleni Miejskiej. Będziemy rozmawiali, pokazywali też przykłady tych zabytkowych parków. Czy to w Polsce Park Kaskada, czy
POR: Oczywiście. Już było spotkanie z dyrekcją ZOO, będziemy mieli jakąś grupę roboczą. Będziemy ustalali, a już później w trakcie prób będziemy robili pomiary i jak będzie trzeba, to dwa decybele zdejmiemy z suwaka. Ci aktywiści już wstawili, że oni się dowiedzieli, wyciągnęli z Urzędu Miasta Łodzi, że scena główna będzie stała frontem do ZOO. Nigdy bym na to nie pozwolił. Nawet jakby to była odległość 500 m czy kilometra. Scena jedna będzie stała za pomnikiem, mamy do ZOO 300 m czy 250 do pomnika, który jest jedną ścianą betonu. Za tym przepiękne, jak się nie mylę jesiony i za tymi jesionami będzie stała scena. To będzie całkowicie grała w drugą stronę.
MM: Piotr Orlicz-Rrabiega, organizator Audioriver. Dziękuję bardzo za rozmowę.
POR: Serdecznie dziękuję.
Posłuchaj:
Komentowane 1
Mam nadzieję, że Audioriver się wyniesie z parku na Zdrowiu. Jeśli nie, to zaszkodzi ludziom mieszkającym blisko, oraz tym którzy w czasie wakacji wypoczywają w parku jak i również zwierzętom z zoo i tym mieszkającym w parku.