Kobieta zawiadomiła wówczas policję, że po powrocie do domu zastała ciężko rannego partnera. Nie udało się wówczas ustalić sprawców i postępowanie zostało umorzone. Jednak policja i prokuratura nadal interesowały się tą sprawą – po kilkunastu miesiącach zebrano dowody, które pozwoliły na postawienie kobiecie zarzutów.
Podczas przesłuchania podejrzana przyznała, że zadała ofierze kilka uderzeń, po sprzeczce. Sąd nie skazał kobiety za zabójstwo, a za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego skutkiem była śmierć.
Rozprawa była wyłączona z jawności. Dzisiejszy wyrok nie jest prawomocny. Obrońca zapowiada apelację.