Mariusz Wlazły w Klubie 500
Cała siatkarska Polska mówi od wczoraj właściwie tylko o jednym wydarzeniu. Mariusz Wlazły, legenda PGE Skry Bełchatów i reprezentacji Polski, rozegrał bowiem mecz numer 500 w lidze. Więcej spotkań na swoim koncie mają jedynie Michał Ruciak oraz Paweł Woicki. Z obydwoma Wlazły sięgał po tytuł mistrza świata juniorów w roku 2003.
PO RAZ 500. W PLUSLIDZE NA BOISKU MELDUJE SIĘ WŁAŚNIE MARIUSZ WLAZŁY! Jako trzeci zawodnik w historii ligi przekracza granicę 500 meczów! 🔥 pic.twitter.com/kAg9i8Hxn8
— Trefl Gdańsk (@Trefl_Gdansk) December 8, 2022
Mariusz Wlazły, w meczu Trefla Gdańsk z Asseco Resovią Rzeszów, pojawił się na boisku w drugim secie, przy stanie 19:22. Były reprezentant Polski zagrał, z konieczności, na przyjęciu. Dwie pierwsze zagrywki przyjął dobrze, ale jego drużynie nie udało się odwrócić losów seta. Drugą partię wygrali goście, a spotkanie zakończyło się wynikiem 2:3.
Czytaj także: Kamil Majchrzak z pozytywnymi wynikami kontroli antydopingowych!
Legenda jakich mało
Mariusz Wlazły jest absolutną siatkarską legendą. Na szerokie siatkarskie wody wypłynął w drużynie z Bełchatowa. Nie było jeszcze wówczas Hali Energia, a siatkarze grali w koszulkach, które dzisiaj określilibyśmy mianem co najmniej o rozmiar za dużych. Szeregi Skry, pochodzący z Wielunia siatkarz, zasilił w trakcie sezonu 2003/04, który “Żółto-Czarni” zakończyli na czwartym miejscu. Jednak już od kolejnych rozgrywek bełchatowianie stawali się hegemonem. Przez siedem kolejnych sezonów Skra była mistrzem Polski. Do roku 2018 jeszcze dwukrotnie wygrywała ligowe rozgrywki, a na przestrzeni wspomnianych 14 sezonów (2004/05-2017/18) tylko raz nie zameldowała się na podium. Duża w tym zasługa właśnie Mariusza Wlazłego, który w żółto-czarnych barwach rozegrał 444 mecze.
Mistrzostwa, puchary, niezapomniane mecze… Mariusz Wlazły rozgrywa właśnie 5️⃣0️⃣0️⃣ w karierze spotkanie w @PlusLiga_ 🔝🔥🏐 4️⃣4️⃣4️⃣ z nich zagrał w #TeamSkra 💛🖤 Gratulujemy i dziękujemy 👏👏👏 pic.twitter.com/vEA3bVFwz3
— PGE Skra Bełchatów (@_SkraBelchatow_) December 8, 2022
Do tego należy dołożyć oczywiście 7 Pucharów Polski oraz znakomite osiągnięcia w Lidze Mistrzów i Klubowych Mistrzostwach Świata. Atakujący opuścił szeregi PGE Skry Bełchatów po zakończeniu sezonu 2019/20, który został przerwany przez pandemię. Przeniósł się wówczas do Gdańska.
Wlazły osiągał również sukcesy w koszulce reprezentacyjnej. Choć ten rozdział jego kariery jest skomplikowany i naznaczony konfliktami. Kto wie, jakie sukcesy odnosiłaby reprezentacja Polski, gdyby najlepszy polski atakujący grał w niej bez przerw.
Najważniejsze mecze w karierze
Mariusz Wlazły rozegrał wiele ważnych spotkań. W wielu z nich odgrywał niebotyczną rolę, kończąc ważne ataki czy rozbijając szeregi rywali ekstremalnie mocną zagrywką.
Kilka spotkań czy nawet pojedynczych akcji Wlazłego pozostanie na pewno w pamięci kibiców na zawsze. Z “klubowego podwórka” warto wspomnieć finałowe spotkanie Ligi Mistrzów w łódzkiej Atlas Arenie w sezonie 2011/12.
PGE Skra Bełchatów mierzyła się wówczas z wielkim Zenitem Kazań. Prowadziła 2:1 w setach i 24:23 w czwartej partii. Miała więc piłkę meczową, a na zagrywkę szedł Mariusz Wlazły. Władimir Alekno poprosił wówczas o czas. Kiedy zawodnicy wracali już na boisko, trener drużyny z Tatarstanu poprosił o drugi czas. Być może nie był to precedens, ale na pewno wydarzenie spotykane na siatkarskich boiskach niezwykle rzadko. Po dwóch time-outach atakujący Skry zagrał w siatkę. Bełchatowianie przegrali nie tylko czwartego seta, ale także, w dramatycznych okolicznościach, całe spotkanie. A gdyby wtedy Wlazły zaserwował inaczej? Zwłaszcza, że wytyczne trenera miały być rzekomo takie (wspominał o tym m.in. Konrad Piechocki), żeby przede wszystkim wprowadzić piłkę do gry…
Doskonale kibice pamiętają także bez wątpienia zagrania Mariusza Wlazłego w koszulce reprezentacyjnej. Atakujący Skry, namówiony przez Stephane’a Antigę na powrót do kadry, zagrał na mistrzostwach świata w 2014. Zagrał i je z kolegami wygrał. Sam został wybrany MVP turnieju, a po chwili przekazał informację, że w reprezentacji już nie zagra.
Właśnie jednak podczas siatkarskiego mundialu, który odbywał się w Polsce, Wlazły zagrał dwie, jakże ważne piłki. Jedną pamiętają bez wątpienia wszyscy, bo to on skończył ostatnią piłkę w finałowym meczu z Brazylią, który Polacy wygrali 3:1. Później była już tylko wielka euforia.
Jednak dzień wcześniej w, o dziwo, bardzo trudnym spotkaniu półfinałowym przeciwko drużynie niemieckiej Wlazły popisał się umiejętnościami nieco mniej typowymi dla siatkarza. Przy stanie 1:0 w setach dla Polski i 23:24 w drugim secie, Niemcy wyprowadzili kontrę. Atak Gyorgy Grozera obronił wprawdzie Paweł Zatorski, ale piłka leciała w trybuny. Pobiegł za nią polski atakujący i odbił nogą. Piłka przelatywała wprawdzie nad siatką na stronę rywali, ale zbyt wcześnie zaatakował ją ich środkowy i sędziowie odgwizdali błąd przełożenia ręki. Gdyby nie walka i piłkarski kunszt Wlazłego byłoby 1:1, a biorąc pod uwagę przebieg spotkania, mogłoby naszej reprezentacji być zdecydowanie trudniej o awans do finału, a kto wie, czy w ogóle byśmy w nim zagrali.
Siatkarskie déjà vu
Na koniec warto jeszcze przywołać pewną ciekawostkę. W związku z problemami kadrowymi drużyny z Gdańska Mariusz Wlazły występuje w ostatnich spotkaniach na pozycji przyjmującego. Nie jest to jednak dla niego, bynajmniej, nowość. W sezonie 2012/13, kiedy zawodnikiem PGE Skry był również obecny atakujący bełchatowian – Aleksandar Atanasijević, Wlazły został przesunięty na przyjęcie. Gra na lewym skrzydle nie przypadła mu jednak do gustu, a z pomysłu koniec końców się wycofano, gdyż nie przyniósł on korzyści ani siatkarzowi, ani tym bardziej zespołowi. Wystarczy bowiem przypomnieć, że tylko raz w okresie pomiędzy pierwszym a ostatnim mistrzostwem Polski, PGE Skra Bełchatów opuściła podium ligowych rozgrywek. Było to właśnie wówczas, gdy Mariusz Wlazły próbował sił w nowej roli.