Patrycja Pawłowicz: Pamiętam „Straszny dwór” Stanisława Moniuszki z 2019 roku. Wtedy wcieliła się pani w postać Cześnikowej. To był spektakl Krystyny Jandy. Teraz „Opera Łódź Opener”, a wcześniej jeszcze „Człowiek z Manufaktury”. Czy pani czuje się w Łodzi jak w domu?
Małgorzata Walewska: Tak, wracam tu bardzo chętnie i cieszę się bardzo, że połączenie między Warszawą a Łodzią jest szybkie i ma dobrą drogę.
„Opera Łódź Opener” to wyjątkowy koncert. Nie chodzi tylko o repertuar, ale i samą formę, ponieważ odbędzie się przed Teatrem Wielkim w Łodzi – na placu Dąbrowskiego. I tu się rodzi moje pytanie, czy opera jest faktycznie „open” i trafia do wszystkich? A może jest przeznaczona tylko dla wyjątkowego słuchacza?
Zaczęłam swoją przygodę z operą dosyć późno, bo miałam 18 lat. Mam poczucie misji, by opera trafiła do ludzi i całe życie testuję, dla kogo jest ona przeznaczona. Być może rzeczywiście dla wybrańców, szczególnie w momencie dostania się na widownię prestiżowego teatru. W pewnym sensie opera jest miejscem elitarnym. Warto jednak podkreślić, że jeżeli komuś bardzo zależy, jest studentem, młodym człowiekiem, to może dostać się do tej elitarnej opery nawet za niewielką opłatą. Żeby jednak człowiekowi zależało, trzeba go w jakiś sposób zaintrygować, zainspirować, złapać jego wrażliwość. I to jest właśnie wspomniane przeze mnie poczucie misji. Dlatego staram się, aby opera trafiła do ludzi, którzy mają tę wrażliwość. I nie chodzi o wykształcenie, pochodzenie czy poziom życia. Często ludzie do mnie podchodzą i mówią, że się nie znają na operze, ale bardzo im się podobało. Te spotkania są dla mnie najcenniejsze. Opera i jej przeżycie mają niesamowitą wartość. Gdy wychodzimy z teatru i nie możemy zapomnieć o tym, co obejrzeliśmy. Mnie też w młodości zdarzały się takie sytuacje. Po obejrzeniu dobrego spektaklu nie mogłam zasnąć, nie chciałam nic jeść. Te reakcje są podobne do zakochania się. Tego wszystkim życzę.
![Małgorzata Walewska o wyjątkowym koncercie Opera Łódź Opener, pracy jako juror i swoich marzeniach [ROZMOWA] 2 Małgorzata Walewska](https://radiolodz.pl/wp-content/uploads/2023/09/thumbnail_3.-M.Walewska-©-Bartek-Banaszak.-Courtesy-VOYK-200x300.jpg)
W piątek (8 września) w trakcie wyjątkowego spektaklu zaśpiewa pani utwory Astora Piazzolli. Jakie wyzwania stawia przed panią taki repertuar?
W pierwszej części koncertu mamy utwory klasyczne i jest to moja ulubiona forma połączenia, która trafia do szerszej publiczności. W momencie, kiedy państwo już są trochę zaznajomieni z operą, pierwsza część będzie dla was chlebem powszednim. Oczywiście, będą też utwory z kręgu muzyki latynoamerykańskiej. Będą to „Carmen” i repertuar hiszpański. Należy jednak pamiętać, że autorem tej opery jest francuski kompozytor (Georges Bizet – red.), który napisał historię o Hiszpance. Jak mawiał Andrzej Straszyński, mój pierwszy dyrektor, „Carmen” jest operą wolności. W drugiej części koncertu wystąpi Mario Stefano Pietrodarchi, nasza eksportowa gwiazda, wybitny bandoneonista, który często występuje z Andreą Bocellim. Ponadto będziemy również my śpiewacy, czyli Aleksandra Opała, młody i piękny mezzosopran i Rafał Bartmiński, znakomity tenor. Będę również ja, a moja twarz brzmi dla państwa znajomo.
Miała pani wpływ na dobór utworów?
I tak, i nie. Już sam Astor Piazzolla jest dla mnie wspaniałym wyborem. Repertuar zaproponował Mario Pietrodarchi. W drugiej części występuje nasze trio – razem ze wspomnianym Rafałem Bartmińskim. Podzieliliśmy się tymi utworami. Miałam szansę zrealizować swoje marzenie i zaśpiewać piosenki „Maria de Buenos Aires” i „Libertango”. Oczywiście, wykonujemy je w trójkę. Już na bis, więc wierzę, że do niego dojdzie (śmiech).
Z początkiem września rozpoczęła się nowa edycja telewizyjnego show „Twoja twarz brzmi znajomo”. Jak pani jako diva operowa czuje się w roli jurorki? Ocenianie ludzi jest przyjemne, a może wręcz przeciwnie?
Nie jest to przyjemne. To ciężka praca, ale skoro płacą, to oceniam (śmiech). Ocenianie jest najgorszym momentem w tym programie, mimo że ma charakter rozrywkowy, a cały dochód idzie na cele charytatywne. A jednak potrzeba oceniania wzbudza współzawodnictwo. Daje element niepewności, przynosi emocje zarówno wśród uczestników, jak i nas jurorów. Należy jednak pamiętać, że na wygraną składa się wiele elementów. Nie oceniamy charakteryzacji, ale jak ktoś wygląda, jak Julio Iglesias, to już osiąga mały sukces. Kolejnym jest zbliżenie się barwą do prezentowanej postaci. Jeśli przy tym pojawią się jeszcze inne niuanse – kolejny plus. Mamy świetnych trenerów i zawsze polecam naszym uczestnikom, by im w pełni zaufali. Warto pamiętać o jeszcze jednej kwestii. Nawet jak się wszystko składa w całość, to trzeba ocenić, czy lepiej zaprezentował się człowiek wykonujący Zenka Martyniuka, czy ten, który wcielał się we Freddiego Mercury’ego. Dodam jednak, że nie czuję się jak diva operowa. To jest ktoś, kto stoi w cekinach na schodach i śpiewa. A ja jestem śpiewającą aktorką, która łączy dwie największe pasje – aktorstwo i śpiewanie.
![Małgorzata Walewska o wyjątkowym koncercie Opera Łódź Opener, pracy jako juror i swoich marzeniach [ROZMOWA] 3 Małgorzata Walewska](https://radiolodz.pl/wp-content/uploads/2023/09/thumbnail_1.-M.Walewska-©-Bartek-Banaszak.-Courtesy-VOYK-200x300.jpg)
Czego można pani życzyć? Jakie są pani marzenia?
Marzę o tym, żeby wejść głębiej w repertuar wagnerowski. Muszę jednak przyznać, że jestem osobą spełnioną. Życzyć mi można na pewno zdrowia i kondycji. A korzystając z okazji zapraszam wszystkich serdecznie 8 września na plac Dąbrowskiego przed Teatrem Wielkim na spektakl „Opera Łódź Opener”. Wspaniały koncert z muzyką Astora Piazzolii i Georgesa Bizeta.
Posłuchaj całej rozmowy:
Wstęp na koncert jest bezpłatny.