Jerzy Styczyński z zespołu Dżem – rozmowa z muzykiem
Damian Grosicki: Dziś moim i państwa gościem jest członek legendarnej grupy Dżem, Jerzy Styczyński – gitarzysta. Witam serdecznie.
Jerzy Styczyński: Cześć, witam wszystkich.
DG: Panie Jurku, na początku chciałbym zapytać o fenomen zespołu Dżem. Zespół, który pierwsze kroki estradowe stawiał w 1973 roku, ale lata 80. to były te pierwsze festiwale i wielka popularność. Dziś po tych – można powiedzieć 50 latach – na Wasze koncerty przychodzi już trzecie, a nawet czwarte pokolenie fanów. Jak to robicie? Na czym polega wasz fenomen? Bo przecież zespół Dżem złotymi zgłoskami wpisał się w annały polskiej muzyki blues–rockowej.
JS: Po prostu gramy cały czas swoje. Nie szukamy, nie kombinujemy, co jest modne, co jest niemodne, tylko gramy muzykę, którą lubimy i zawsze tak było. Widocznie stąd się to bierze.
DG: Legendarne utwory – takie, które słyszeliśmy: “Złoty Paw”, “Autsajder”, “Wehikuł czasu” czy “Czerwony jak cegła” z debiutanckiego albumu powodują, że wokalista pewnie nie ma dużo do roboty, bo fani włączają się w śpiew i zapewne przekrzykują Macieja Balcara?
JS: To cieszy, że ludzie znają te numery i lubią. To zawsze robi atmosferę na koncertach. Dużo łatwiej się gra takie rzeczy, jak ludzie są razem z zespołem.
DG: Nie mógłby mnie zapytać o to, jak Maciej Balcar odnalazł się w roli zastępując nieodżałowanego Ryśka Riedla. Wiemy, że Maciej już śpiewa z Wami od ponad 20 lat. Wcześniej był przecież jeszcze Jacek Dewódzki. Czy ciężko było się zmierzyć z legendą Ryszarda Riedla i jak to dzisiaj wygląda na koncertach?
JS: Jacek miał dużo trudniej niż Maciek, bo przyszedł bezpośrednio po Ryśku. Z Ryśka przestawić się na innego wokalistę – było bardzo ciężko i Jacek wziął na siebie cały ten ciężar i całą odpowiedzialność. Maciek już właściwie przyszedł na gotowe. Powiedziałbym nawet, że po Jacku część starych fanów wróciła do kapeli, bo bardziej kojarzyła Maćka z tym zespołem niż Jacka.
DG: Ostatni album “Muza”, nie licząc tych złotych kolekcji czy też kompilacji urodzinowych, wyszedł w 2010 roku. Czy zespół planuje coś dla swoich fanów? Może płyta unplugged – teraz cieszą się dużą popularnością wśród artystów?
JS: No właśnie z tą popularnością to jest tak jak powiedziałem – my nigdy nie robiliśmy tego, co jest modne. Ale pomijając, dlaczego nie ma płyty? Różne czynniki stoją na przeszkodzie: jak nie zdrowie, to jakieś problemy techniczne lub aranżacyjne. Cały czas borykamy się z jakimiś problemami. Chcielibyśmy tę płytę nagrać, ale idzie bardzo, bardzo powoli.
DG: Jakie najbliższe plany ma zespół i czego możemy Wam życzyć?
JS: Gramy cały czas. Jest dużo koncertów, nawet nie ma się czasu obrócić w drugą stronę. Cały czas gramy bez przerwy.
DG: Bardzo dziękuję za rozmowę.