Wybory do PE. Oficjalne wyniki w Łódzkiem
W poniedziałek (10 czerwca) Państwowa Komisja Wyborcza przekazała oficjalne wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego w okręgu łódzkim. Największe poparcie wyborców otrzymali politycy Prawa i Sprawiedliwości (38,6 proc.).
Na kolejnych miejscach znalazły się:
- Koalicja Obywatelska (33,29 proc.),
- Konfederacja (10,96 proc.),
- Lewica (9,93 proc.),
- Trzecia Droga (5,91).
W Łódzkiem do urn poszło 41,11 proc. uprawnionych. Frekwencja w naszym województwie także była niższa niż w 2019 roku – wówczas wynosiła 46,92 proc.
Podsumowanie wyborów do Europarlamentu. Posłuchaj relacji Michała Dąbrowskiego:
- „akt100624_POdsumowanie wyborow do europarlamentu” z albumu „Album”.
Dwa mandaty. Zmiany w sejmie i radzie miejskiej
W województwie łódzkim, które w całości stanowi 6 okręg wyborczy, mandaty w PE wywalczyło jedynie dwóch kandydatów: Dariusz Joński z KO oraz Waldemar Buda z PiS. Ten drugi, startując z 5. miejsca, zdobył ponad 100 tys. głosów i tym samym przeskoczył o dwie długości Witolda Waszczykowskiego, lidera listy.
Fakt, że Witold Waszczykowski nie uzyskał mandatu, mnie nie dziwi. Waldemar Buda jest kojarzony jako polityk sprawczy, który staje do walki w polemikach. Wyborcy uznali, że będzie lepszym przedstawicielem prawej strony niż pozostali kandydaci – mówił dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego z SGH w Warszawie.
Pojawiają się pytania, dlaczego niektórzy politycy, np. Włodzimierz Cimoszewicz, dostali się do PE 5 lat temu, a teraz się nawet nie zbliżyli do mandatu? Odpowiedź jest prosta. Byli na liście Koalicji Obywatelskiej. Podobnie wyglądała sytuacja z Markiem Belką. Teraz przyszła weryfikacja – podkreśla ekspert.
W kraju jest więcej wyborczych niespodzianek. Do Parlamentu Europejskiego nie dostał się m.in. Jacek Kurski, który zajmował 2. miejsce na liście PiS w okręgu nr 5. – W końcu się doigrał i zweryfikował swój pogląd i własną teorię, że ciemny lud to kupi. Okazuje się, że nawet jeżeli on nazywa wyborców ciemnym ludem i oni to kupują na jakimś etapie, to jak czegoś jest za dużo albo towar jest nieświeży, to się tego nie kupuje – ocenia dr Mirosław Oczkoś.
Jak dodaje, szósty wynik z drugiego miejsca to totalna porażka Jacka Kurskiego. – To też rozliczenie, które bardzo powoli następuje, ponieważ zasieki są zastawione. Dopadło to nie tylko byłego prezesa TVP, do europarlamentu nie udało się ponownie wejść m.in. Beacie Kempie – mówi.
Zobacz także: Krzysztof Kwiatkowski o zwycięstwie KO w wyborach do PE. „Koniec siedzenia w oślej ławce, jak w ostatnich 8 latach” [WIDEO]
Ekspert się zastanawia – Polacy znowu zaczęli kłamać w sondażach?
W skali kraju największe poparcie otrzymała KO (37,06 proc.). Na kolejnych miejscach znalazły się: PiS (36,16 proc.), Konfederacja (12,08 proc.), Trzecia Droga (6,91 proc.), Lewica (6,3 proc.). Jak przekazała PKW, ogólnopolska frekwencja w wyborach wyniosła 40,65 proc. Była niższa niż pięć lat temu (45,68 proc.).
Co ciekawe, według sondaży przewaga KO nad PiS-em wynosiła blisko 5 proc. Oficjalne wyniki pokazały jednak, że zmalała do niecałego procentu.
Albo Polacy znowu zaczęli kłamać w sondażach, albo coś jest w metodologii, ale nie wiem. To duża różnica. Natomiast dla Koalicji Obywatelskiej, a szczególnie dla Platformy Obywatelskiej, czyli partii Donalda Tuska, nie ma to znaczenia PR-owego czy wizerunkowego. Oczywiście, lepiej byłoby wygrać o 5 procent, niż o niecały jeden, ale to jest cały czas zwycięstwo – zauważa dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego z SGH w Warszawie.
Jak dodaje, KO pierwszy raz od dekady może odtrąbić wyborcze zwycięstwo. – Do tej pory wygrywał PiS. W ciekawy sposób, bo oddając władzę. W przypadku tych wyborów wygrywa KO, liczba mandatów już nie jest taka istotna. Ważne, że w świat idzie wynik. Od rana wszystkie agencje europejskie i amerykańskie mówią, że w Polsce umacnia się władza Donalda Tuska. Jest to prawda – komentuje.
Posłuchaj całej rozmowy:
Zobacz także: Komentarze łódzkich polityków po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów do PE [ZDJĘCIA]
KO w Parlamencie Europejskim będzie miała 21 posłów, PiS o jednego mniej. Konfederacja wprowadziła do PE 6 przedstawicieli, a pozostałe dwa ugrupowania (Trzecia Droga i Lewica) po 3. Według wstępnych danych, Europejska Partia Ludowa, do której należą PO i PSL, będzie miała 184 europosłów, a 139 Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów, który zrzesza Nową Lewicę. Będą to dwie największe frakcje, ale nie będą miały bezwzględnej większości w 720-osobowym europarlamencie.
– Tych 21 deputowanych plus jeszcze jeden z PSL, który również zasili szeregi Europejskiej Partii Ludowej, to jednak dość duży kapitał, który Polska, jako państwo, wnosi do Europarlamentu, a w szczególności do frakcji, która jednak jest siłą sprawczą i napędową całej Unii Europejskiej – tłumaczy doktor Tomasz Lachowski, ekspert w zakresie prawa międzynarodowego z Uniwersytetu Łódzkiego.
Polsce dotychczas przypadała teka unijnego komisarza do spraw rolnictwa, ale od dłuższego czasu nowy rząd ma mieć apetyt na wspólnotowy resort bezpieczeństwa i spraw zagranicznych.
– Naturalnym wyborem jest minister Radosław Sikorski, natomiast pytanie jest takie, czy chciałby opuścić rząd? To też oczywiście jest wspólna decyzja kierownictwa i partii i „koalicji piętnastego października” – dodaje doktor Tomasz Lachowski.