Według właścicielki kota pani Pauliny, były to wnyki. Tak relacjonowała na gorąco to, co wtedy się stało.
– Zobaczyłam kota zmasakrowanego, wiszącego na drutach, owiniętego drutem wokół brzucha. Podniosłam do góry, bo on wisiał na tych drutach. Złapał mnie swoimi łapkami za twarz, płakał, cały czas płakał – wspomina pani Paulina.
Sprawa trafiła do sądu. Sąd pierwszej instancji uniewinnił oskarżonego właściciela działki z powodu braku wystarczających dowodów. Według pani Pauliny poszło o wnyki.
– Tutaj pokrzywdzony szczegółowo opisał te wnyki. Zrobił nawet dwa rysunki graficzne na stole sędziowskim. To wszystko przekonało sędziego, który orzekał w tej sprawie w sądzie okręgowym, że apelacja jest skuteczna i trzeba uchylić orzeczenie żeby Sąd Rejonowy ponownie rozpoznawał sprawę – zaznacza adwokat Grażyna Terlecka, reprezentująca pokrzywdzonych.
Strona oskarżonego nie chce się wypowiadać – czeka na orzeczenie. Kolejna rozprawa w tym procesie została wyznaczona na 26 czerwca. Zostanie wtedy przesłuchany jeden z policjantów, którego nie mogło dziś być na rozprawie.