Sebastian Szklarek | Radio Łódź
Podatek odretencyjny nie jest “podatkiem od deszczówki” – przekonuje gość Radia Łódź ekohydrolog, dr Sebastian Szklarek z Polskiej Akademii Nauk. Rząd pracuje właśnie nad zmianą zasad naliczania tego podatku.
Według założeń opłata od zabudowanej powierzchni ma wzrosnąć i ma być nią objęte więcej gospodarstw domowych. Zdaniem dr Szklarka, analizując tę propozycję trzeba wziąć pod uwagę, jakie konsekwencje powoduje np. betonowanie podwórek, czy zabudowywanie podjazdów przed domami. -Jeżeli pokryjemy jakąś powierzchnię, która wcześniej była trawiasta, betonem albo asfaltem, to powoduje że ta woda opadowa nie wsiąka w głąb gleby, tylko spływa gdzieś dalej. I mamy później problemy zarówno z suszą jak i z powodzią. Dlatego taka opłata była już wprowadzona w 2018 roku – mówi ekohydrolog.
Jak podkreśla gość Radia Łódź, konsekwencją nadmiernego zabudowywania powierzchni, szczególnie w miastach, są częste zalania i podtopienia. Należy również pamiętać, że zmiany w zasadach naliczania podatku nie dotkną każdego. -Tak naprawdę będziemy płacić za tę uszczelnioną powierzchnię. Jeżeli to jest połowa naszej działki i działka ma minimum 600 m. Każdy musi sobie sprawdzić, ile to rzeczywiście może wynieść. A po drugie w ustawie są też progi tej opłaty. Jeżeli mamy urządzenia do retencji, gdzie zatrzymamy 30 procent opadów, a to nie jest dużo w sumie, żeby prostymi rozwiązaniami te 30 procent opadu rocznego zatrzymać, to opłata znacząco się obniża – dodaje dr Sebastian Szklarek
Z wyliczeń ekonomistów wynika, że gospodarstwo domowe, objęte podatkiem, po zmianach w przepisach, może płacić nawet 1300 złotych rocznie. Wysokość opłaty będzie zależała również od tego, czy prowadzona jest w nim retencja.
Koronawirus – co musisz wiedzieć?
ZDJĘCIA, NAGRANIA WIDEO, WIĘCEJ INFORMACJI Z ŁODZI I REGIONU |