Śledztwo w sprawie interwencji sieradzkiego pogotowia trwa
Ciąg dalszy postępowania w sprawie domniemanego nieumyślnego spowodowania śmierci lub błędu w sztuce lekarskiej podczas interwencji sieradzkiego pogotowia.

Sąd uchylił postanowienie prokuratury, która chciała umorzyć postępowanie. Stroną w sporze jest wdowa po 65-latku Krystyna Nowak. We wrześniu 2017 roku mężczyzna przewrócił się w nocy w łazience. Według kobiety wezwani do pomocy ratownicy medyczni zbagatelizowali objawy tłumacząc to tym, że człowiek ten znajdował się pod wpływem alkoholu. – Dopiero nad ranem, gdy stan mężczyzny się pogorszył, został przetransportowany do szpitala, gdzie zmarł – opowiada pani Krystyna. – Mój mąż był już w tragicznym stanie, poza tym w chwili pierwszego przyjazdu lekarzy miał pękniętą czaszkę. Prokurator twierdzi, że on był cały czas przytomny -mówi wdowa.
– To lekarz zadecydował o pozostawieniu pacjenta w miejscu zamieszkania, zamiast przewieźć go do szpitala w celu wykonania badań – mówi adwokat pani Krystyny Piotr Zawieja. Prawnik zaznacza, że póki co postępowanie toczy się “w sprawie”, a nie “przeciwko” konkretnej osobie.
W ocenie sądu dotychczasowy materiał dowodowy nie jest kompletny. Co istotne sędzia Maciej Leśniewski nie podzielił jednak całości zarzutów sieradzanki.
Sędzia z jednej strony mówił o tym, że lekarz ma obowiązek wdrożyć wszelkie działania mające na celu ratowanie ludzkiego życia, z drugiej strony nie bez znaczenia jest to, że zmarły spożywał owej nocy alkohol.
Sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną zgonu były obrażenia głowy z masywnym krwawieniem wewnętrznym. Pani Krystyna wraz z prawnikiem czeka teraz na kolejne ustalenia śledczych.
