Zatrucie tlenkiem węgla – aż 58 interwencji podczas świąt
Te święta nie należały do spokojnych. W prawie sześciuset pożarach życie straciło 7 osób a ponad 30 zostało rannych. Ponad 10 procent akcji ratowniczych związanych było z tlenkiem węgla.
– 58 interwencji związanych z emisją tlenku węgla w naszych domach, i niestety dwie ofiary śmiertelne – mówi st. bryg. Karol Kierzkowski, rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej.
Dodatkowo kilka osób trafiło do szpitali po zatruciu tlenkiem węgla. Według kapitana Łukasza Górczyńskiego z Łódzkiej Straży Pożarnej sami nie jesteśmy w stanie wyczuć, że ulatnia się czad.
– Jako gaz trujący jest gazem bezwonnym i bezbarwnym. Stąd też potocznie nazywany jest cichym zabójcą. W związku z czym jego obecność pojawia się w naszych domach, za pomocą naszych zmysłów nie jesteśmy w stanie rozpoznać jego obecności. Jedynie specjalnie zamontowana do tego czujka potrafi nam zasygnalizować, że taki gaz pojawił się w mieszkaniu – zaznacza Łukasz Górczyński.
Zagrożeni właściciele „kopciuchów”
Najbardziej zagrożeni są ci, którzy domy ogrzewają węglem. Starych pieców, tzw. kopciuchów tylko w Łodzi jest około 40 tysięcy.
– Około 12 – 15 tysięcy (jest) w zasobie komunalnym, reszta w budynkach prywatnych. Ale gro, czyli prawie 30 tysięcy to są budynki prywatne – głównie jednorodzinne – wylicza Maciej Riemer, dyrektor departamentu Ekologii i Klimatu Urzędu Miasta Łodzi.
I choć łodzianie mają świadomość, że czujka może uratować życie, to nie każdy ma taki czujnik.
– W pierwszej kolejności z uwagi na to, że czujka reaguje na bardzo wczesnym etapie i na niskim poziomie tlenku węgla, jesteśmy w stanie przewietrzyć mieszkanie: pootwierać okna i opuścić takie miejsce na zewnątrz, zaalarmować ewentualnie współmieszkańców i oczywiście wezwać odpowiednie służby pod numerem alarmowym 112 – mówi Łukasz Górczyński.
Objawy zatrucia podobne do przeziębienia
A jeśli nie ostrzeże nas czujnik, bo go nie mamy, musimy natychmiast reagować na pierwsze objawy zatrucia tlenkiem węgla.
– Przypominają trochę nieco przeziębienie, nieco zmęczenie, bo pojawia się senność, lekkie znużenie, bóle głowy. Natomiast dopiero w momencie większej ilości tego tlenku węgla, który pojawił się w powietrzu: dochodzi już do wymiotów, poważnych zawrotów głowy, kołatania serca, a w konsekwencji utraty przytomności i być może nawet śmierci – dodaje Górczyński.
Mimo wszystko liczba interwencji rok po roku jest podobna.
– Tylko w tym sezonie grzewczym mieliśmy już ponad 20 zdarzeń z udziałem tlenku węgla, w których 8 osób zostało hospitalizowanych – podsumowuje Górczyński.
Dlatego warto mieć czujniki czadu i dymu. Urządzenia obudzą nas nawet w środku nocy, gdy tylko pojawi się zagrożenie.