Z Bałtyku do Łodzi kajakiem
Rafał Eysymontt – łódzki kajakarz – zakończył wyprawę z Dziwnowa nad Morzem Bałtyckim do Łodzi, w ramach uczczenia 600-lecia miasta. Dwa dni wcześniej niż pierwotnie planowano, kajakarza przywitał nad Stawami Stefańskiego wiceprezydent miasta Adam Pustelnik, który podziękował za trud wyprawy.
– Chciałbym przede wszystkim bardzo podziękować, ponieważ przepłynął 800 km pod prąd, czyli wrócił z Bałtyku do Łodzi kajakiem. Natomiast zwrócił uwagę na piękną rzecz – na 600. urodziny naszego miasta. To jest jedna z najlepszych form promocji, jaką można sobie wyobrazić. Nasze miasto tego potrzebuje. To jest miasto o historii naprawdę złożonej, trudnej, więc wszystko, co zwraca uwagę na jego piękne dziedzictwo, także takie niesamowite wyczyny, jest czymś pięknym. – podkreślał wiceprezydent.
Rafał Eysymontt wypłynął z Dziwnowa 7 lipca. W trakcie wyprawy pojawiły się kryzysy, jednak osiągnięcie celu było silniejsze i rodowity Bałuciarz wrócił do Łodzi przed planowanym terminem.
– Płynięcie całego dystansu z Dziwnowa, czyli „Bałtyk poszukuje nowych plaż w Łodzi”, było fantastyczną przygodą. Jednym z najbardziej zaskakujących miejsc, oprócz tych trudnych i takich, gdzie niestety głowa mi naprawdę troszeczkę siadała – dwa razy miałem bardzo mocne załamanie, było wpłynięcie do Neru, które spowodowało po prostu wielką euforię. Dlaczego? Okazuje się, że Ner jest fantastyczną rzeką do płynięcia. – tłumaczył kajakarz.
Pan Rafał przywiózł z nad morza muszelki, które zostały rozrzucone na plaży na Stawach Stefańskiego.
Wydarzenie było kontynuacją kwietniowego spływu łódzkich pasjonatów kajakarstwa, którzy przemierzyli trasę z Łodzi do Morza Bałtyckiego.