Wojtuś Sadowski walczy z wadą serca
Wojtuś Sadowski urodził się 8 maja 2018 roku ze skomplikowaną wadą serca. – Początkowe leczenie w Polsce było skierowane w stronę serca jednokomorowego. Skonsultowaliśmy naszego syna w kilku ośrodkach i szpital w Stanford zakwalifikował go do operacji korekty serca na dwukomorowe. Koszty były ogromne – opowiadają rodzice chłopca.

W marcu 2020 roku – na początku pandemii COVID-19 – zorganizowano w Internecie zbiórkę na leczenie chłopca. Dzięki pomocy wielu osób udało się osiągnąć cel. Zebrano odpowiednią ilość pieniędzy, by można było wysłać dziecko na leczenie do Stanów Zjednoczonych – po pięciu operacjach w Polsce, szóstą – najważniejszą – Wojtuś Sadowski przeszedł już za oceanem.
– Wojtuś miał zrobioną operację w Stanford, po której dwa i pół roku żył jak normalne dziecko. Podczas badania echa serca oraz rezonansu magnetycznego uwidoczniono jednak znaczne zwężenie zastawki płucnej (wstawionego homograftu), które stanowi bezwzględne wskazanie do jej wymiany. Skonsultowaliśmy wyniki badań z prof. Frankiem Hanley’em i jego zespołem lekarzy ze Stanford, którzy wykonali ostatnią operację. Zalecają wymianę homograftu ze względu na złożoną anatomię serca naszego syna Koszt jest ogromny i porównywalny do ostatniej operacji – mówią rodzice Wojtusia.
Potrzeba za blisko 3,5 mln zł
Kolejna operacja w USA jest koniecznością. Prawa komora serca 5-latka pracuje coraz słabiej, przerasta przez zwężoną zastawkę. Trwa prawdziwy wyścig z czasem o życie małego Wojtka. W Internecie trwa zbiórka na leczenie zgierzanina – potrzeba około 3,5 mln zł, a na razie zebrano nieco ponad 30 proc. tej kwoty. Termin operacji może być wyznaczony dopiero, gdy zebrane zostanie przynajmniej 80 proc. – na wyznaczenie terminu operacji czeka się 4-6 miesięcy. – Najbardziej boimy się tego, że serce naszego synka przestanie bić. Goni nas czas, a Wojtuś ma go coraz mniej – mówią rodzice chłopca.

Leczenie chłopca można wesprzeć także poprzez udział w licytacjach – link dostępny jest TUTAJ.