Podatek dla właścicieli samochodów spalinowych
Jednorazową opłatę, prawdopodobnie pod koniec przyszłego roku będą musieli uiścić wszyscy właściciele samochodów spalinowych. Od 2026 roku opłata miałaby przyjąć formę stałą.
Celem wprowadzenia podatku od pojazdów spalinowych, jest promowanie wśród obywateli Unii Europejskiej nowych, ekologicznych rozwiązań w zakresie transportu. Nowa opłata ma więc zachęcić do rezygnacji z aut spalinowych na rzecz samochodów elektrycznych i hybryd. Według zapowiedzi uzyskane z tytułu nowego podatku środki, miałyby zostać przeznaczone właśnie na dopłaty dla osób kupujących elektryki lub auta hybrydowe.
Zdaniem Macieja Wisławskiego, rzecznika Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi wprowadzenie tego rodzaju podatku jest nieuczciwe.
– Dla mnie to jest dziwny pomysł. Zastanawia mnie, jakie jest potężne lobby samochodów elektrycznych. My, użytkownicy aut normalnych, tych spalinowych płacilibyśmy haracz dla tych, którzy są bardzo zamożni, bo auta elektryczne są bardzo drogie po to, aby oni mogli sobie te auta kupić – mówi Maciej Wisławski.
Podatek uderzy w osoby uboższe
Z kolei Andrzej Sadowski prezydent Centrum im. Adama Smitha podkreśla, że nowy podatek uderzy przede wszystkim w osoby uboższe, a polskie społeczeństwo nie należy do najbogatszych.
– Konsekwencje są przede wszystkim dla obywateli. Jesteśmy społeczeństwem naprawdę dosyć ubogim. Taki dodatkowy podatek za sam fakt posiadania samochodu spalinowego – oprócz innych podatków, które już posiadaczy samochodów w Polsce płacą – to jest element pogarszania się standardu życia. A poza tym pamiętajmy że w Polsce komunikacja publiczna, zwłaszcza na prowincji, istnieje w sposób szczątkowy i samochód nawet ten przestarzały, ten już z poprzednimi normami zalania, jest jedynym narzędziem na przykład dojazdu do pracy – tłumaczy Andrzej Sadowski.
Na razie nie wiadomo w jaki sposób miałby być wyliczany nowy podatek. Wstępne informacje wskazują na dwie możliwości. Jednej opłaty w wysokości kilkuset złotych niezależnie od wieku auta, pojemności silnika i stopnia emisji spalin lub wyliczeń na podstawie kalkulatora uwzględniającego wszystkie te dane. Tu opłata mogłaby wynieść nawet kilkanaście tysięcy złotych od jednego samochodu.