Wielkie emocje w Atlas Arenie. Świetny początek siatkarek ŁKS-u Commercecon
Pierwszy punkt w spotkaniu atakiem po obiegnięciu zdobyła środkowa ŁKS-u Commercecon Łódź – Kamila Witkowska. Wydawało się, że Polki zaczną tak, jak przyzwyczaiły nas w tym turnieju, czyli źle. Tym razem jednak zdecydowanie szybciej zaczęły grać punktować i nie było aż pięciopunktowej straty.
Oprócz Witkowskiej, która punktowała nie tylko w ataku, ale i w bloku, bardzo dobrze zaczęła druga reprezentantka ŁKS-u Commercecon – Zuzanna Górecka. Po jej serwisach z remisu 9:9, zrobiło się 11:9 dla gospodyń.
Po przerwie dla Kanadyjek, Górecka znów dobrze zaserwowała, a w bloku dobrze zachowała się Witkowska i przewaga jeszcze wzrosła (12:9). Kiedy środkowa “Łódzkich Wiewiór” weszła na zagrywkę, pod siatką miała godne następczyni w postaciach Agnieszki Korneluk i Olivii Różański. Do tego momentu cała wspomniana czwórka miała już po trzy punkty. Nieco w cieniu była liderka “Biało-Czerwonych” – Magdalena Stysiak. I właśnie punktów, pochodzącej spod Wielunia atakującej, zaczęło brakować w drugiej części seta. Kanadyjki odrobiły połowę z sześciu punktów straty. Wtedy o czas poprosił trener “Biało-Czerwonych”, Stefano Lavarini.
Awans do ćwierćfinału? Nie dzisiaj
Krótka przerwa pomogła. Polki uspokoiły grę i to pozwoliło zwyciężyć do 18, ale już było wiadomo, że radości z awansu do ćwierćfinału dzisiaj nie będzie. W rozgrywanym w sąsiedniej Łódź Sport Arenie spotkaniu Dominikanki wygrąły bowiem z Niemkami 3:1.
Plan w tym momencie był więc taki, żeby wygrać za trzy punkty z Kanadą, a jutro (8 października) dołożyć być może tylko jeden punkt, a w najgorszym razie dwa w starciu z Niemkami, które straciły nadzieję na pozostanie w turnieju.
Drugiego seta Polki rozpoczęły jednak w swoim złym stylu. Rywalki szybko objęły prowadzenie 9:4, ale od tego momentu “Biało-Czerwone” porwóciły na swój najwyższy poziom. Było to też możliwe po zmianach trenera Lavariniego. W miejsca Stysiak i Joanny Wołosz przez kilka minut grały bowiem Katarzyna Wenerska i Monika Gałkowska.
Problemy polskich liderek
Do remisu Polki jednak nie doprowadziły. Kiedy miało być 11:11, Kanadyjki poprosiły o challenge, który został rozstrzygnięty na ich korzyść. Trener Lavarini za chwilę (10:14) prosił o czas. Na niewiele się to przydało. Kilka akcji później strata była jeszcze wyższa – 12:17.
Stysiak cały czas nie mogła złapać swojego rytmu, choć – w odróżnieniu od Różański – kilka punktów dołożyła do swojego dorobku. Przy wyniku 14:21, Weronika Szlagowska zastąpiła Różański. U przeciwniczek szalały jednak Kiera van Ryk (7 punktów w drugim secie) i Alexa Gray (6). U “Biało-Czerwonych” najlepiej cały czas wyglądały Witkowska (3) i Górecka (3). Z wygrania seta (25:19) i doprowadzenia w meczu do remisu 1:1 cieszyły się jednak zawodniczki z Ameryki Północnej.
Trzecia partia rozpoczęła się od wyrównanej walki. Nasze siatkarki nadal miały problemy w ataku, ale lepiej broniły. To pozwalało utrzymywać kontakt z przeciwniczkami, jednak tylko przez kilka minut. Po objęciu przez Kanadyjki czteropunktowej przewagi (12:8), trener Lavarini poprosił o czas.
Chwilę później na parkiet wróciła Różański, która rozpoczęła partię w kwadracie dla rezerwowych. Nie zastąpiła jednak Szlagowskiej, a Górecką. To osłabiło nasze przyjęcie, co błyskawicznie wykorzystały Kanadyjki. Dodając do tego autowy atak Witkowskiej ze środka, sytuacja wyglądała już naprawdę źle. Przyjezdne prowadziły 17:11.
To nie był koniec kłopotów. Rywalki dalej wykorzystywały złe przyjęcie i o kolejną przerwę Lavarini prosił już przy 10-punktowej stracie (11:21). Do końca niewiele się już zmieniło. Gospodynie przegrały 16:25.
Od początku czwartego seta Polki walczyły z własnymi słabościami. Powrócił nasz blok, który w trzeciej partii dał tylko jeden punkt. To jednak nie pozwoliło objąć prowadzenia. Na tym znów znalazły się rywalki (7:4).
Znające powagę sytuacji “Biało-Czerwone” jednak się przełamały. Do bloku dołożyły zagrywkę i w końcu zaczęły coraz częściej kończyć ataki. Dużo dały po raz kolejny dzisiaj serwisy Góreckiej i to nasze siatkarki wyszły na już wysokie prowadzenie 13:8.
Kanadyjki nie zamierzały jednak ułatwiać. Same odgryzały się mocnymi zagrywkami i kombinacyjną grą w ataku. Kiedy gospodynie odskoczyło , przeciwniczki znów się zbliżyły. Prowadzenie Polek 21:20 zwiastowało tylko jedno – niesamowite emocje w końcówce.
Jednak pięć setów
Tak też było. Nie brakowało też nerwów, niedokładności i niesamowitej walki. Przy remisie 23:23 sędzia główna zarządziła powtórkę punktu. Po słabym przyjęciu Góreckiej, z opresji na lewym skrzydle wybrnęła Stysiak. Po chwili działo się jeszcze więcej niesamowitych rzeczy. Polki obroniły, Stysiak nie skończyła kontry, po chwili świetnie znów wybroniły nasze siatkarki, ale piłka przechodziła na drugą stronę… i wtedy Kanadyjka atakując dotknęła siatki. Wybuch radości fanów był ogromny. “Biało-Czerwone” doprowadziły do tie-breaka.
W tym sygnał do ataku dała ponownie Witkowska, blokując na pierwsze prowadzenie (2:1). Po chwili Stysiak zamknęła skrzydło, a w następnej akcji wspomogła ją jeszcze Witkowska. Trzypunktowa (4:1) zaliczka na samym początku dawała wielkie nadzieje. Trenerka Kanadyjek, Shannon Winzer wzięła czas, ale to nie zdeprymowało serwującej Korneluk, a jej koleżanki zakończyły z przechodzącej.
Po chwili mogło być już 6:1, ale zrobiło się 5:2. Van Ryk zaatkowała skutecznie z niezwykle trudnej pozycji daleko za antenką. Trener Lavarini poprosił o challenge, ten jesnak nie przyniósł szczęścia naszej drużynie.
Sytuację po raz kolejny uspokoiła Witkowska, kończąc ze środka (6:2). Środkowa ŁKS-u Commercecon się nie zatrzymywała, kończąc z przechodzącej na 7:3. W następnej akcji zabrakło trochę szczęścia, żeby powiększyć przewagę, ale zmiana stron odbywała się przy prowadzeniu 8:4.
Po niej zaserwowała Witkowska, która po chwili popisała się obroną, a w ponowieniu spudłowała van Ryk. Po kolejnym bloku było już 10:4 i wydawało się, że nic złego Polkom już nie grozi. Selekcjonerka KAnadyjek poprosiła jeszcze o czas. To jednak niczego nie zmieniło. “Biało-Czerwone” były jak w transie. Kolejne dobre serwisy, bloki i udane kontrataki sprawiły, że nasze siatkarki rozbiły przeciwniczki w tie-breaku 15:5(!). Wygrana 3:2 sprawia, że w przypadku jutrzejszejego triumfu nad Reprezentacją Niemiec, Polki na pewno zagrają w ćwierćfinale. Awans może dać też nawet porażka, ale wtedy wszystko będzie zależało od wyniku meczu Dominikanek z Kandyjkami.