Dzikie bestie będą atakować,
A niewiasty brzemienne będą rodzić potwory.
I oto sprawdziło się proroctwo
I oczom naszym stąło się ono widome:
Niewiasty porodziły potwory.
Wiedźmini są tymi potworami, heroldami chaosu i zguby.a
Anonim, Monstrum albo wiedźmina opisanie
W grudniu 2023 roku w łódzkim EC1 odbyło się spotkanie z Andrzejem Sapkowskim. Autor stanowczo trzymał się swojego postanowienia, by nie mówić zbyt wiele o nowej książce. Powiedział jedynie, że chciałby, by ta okazała się jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia 2024 roku:
Uprzedzam następne pytanie – kiedy książka będzie? Otóż ona będzie pół roku po tym, jak ją skończę pisać. Tyle mniej więcej trwa bowiem cykl wydawniczy.(…) Nie jestem, jak niektórzy, pisarzem, który wydaje cztery-pięć książek rocznie. Mam do swojej pracy inny stosunek. Mogę zatem przyznać, że mój plan jest taki, by książka przed świętami Bożego Narodzenia w przyszłym roku była w księgarniach. Ale wszystkiego przecież przewidzieć nie jestem w stanie.
Bądźmy szczerzy. Andrzej Sapkowski nie musi niczego już udowadniać. Dlatego też powinniśmy cieszyć się, że autorowi jeszcze się chce. Prawie czterdzieści lat temu stworzył coś, co stało się światowym fenomenem. Nie powinno więc dziwić niezwykłe zainteresowanie kolejną pozycją o przygodach słynnego Geralta, choć promocja książki, uczciwie trzeba przyznać, była niemal żadna.
Tym razem możemy poznać młodziutkiego wiedźmina, wkraczającego dopiero w bezlitosny świat pełen bestii. Potworów, którymi w równym stopniu co strzygi, bazyliszki, kikimory, czy inne południce, często okazują się zwykli ludzie.
Zemsta – powiedziała, otwierając furtę – to radość tylko dla umysłów miałkich i prymitywnych.
W „Rozdrożu Kruków” obserwujemy jak Biały Wilk zaczyna wcielać teorię w praktykę i wpada w pierwsze kłopoty. Początkujący wiedźmin musi mierzyć się nie tylko z powszechnie znaną niechęcią do niego i jemu podobnych, ale i nieufnością wynikającą z braku doświadczenia i młodego wieku. Bardzo szybko przekonuje się również, że świat nie jest czarno-biały i bardzo często – bywa niesprawiedliwy. Mało brakowało, a przez swoją naiwność, straciłby życie szybciej, niż zdążył ubić pierwsze straszydło. Wtedy też poznaje tajemniczego Prestona Holta – niezwykle doświadczonego wiedźmina, który nie tylko ratuje Geralta z opresji, ale i wprowadza sporo zamieszania w jego życiu. Pojawienie się zupełnie nowej postaci w wiedźmińskim uniwersum jest zabiegiem ciekawym, który został odpowiednio uzasadniony przez autora.
Przez dwadzieścia trzy rozdziały czeka nas wiele przygód i zleceń dla młodego wiedźmina, który ćwicząc pod czujnym okiem nowego mentora, ma szansę wykorzystać umiejętności w walce. Jak łatwo się domyślić, ich spotkanie wcale nie było przypadkowe. Z czasem klaruje się również wątek główny „Rozdroża” a poznani podczas wędrówki nowi bohaterowie – powrócą w odpowiednim momencie.
Jest także przynajmniej kilka scen, w których autor puszcza oko do fanów serii (np. zlecenie ze strzygą) i wyjaśnia parę wątków. Czytelnicy podczas lektury będą mogli m.in. dowiedzieć się, co zainspirowało Geralta do nazwania swojego konia „Płotką”. Przede wszystkim jednak poznamy szczegóły tragicznych wydarzeń w Kaer Mohren, w wyniku których śmierć poniosło wielu wiedźminów.
Dubhenn haern am glandeal,
Morc’ham fhean aiesin.
Mój błysk przebije ciemności,
Moja jasność mroki rozproszy.
Możemy jedynie żałować, że to ponowne spotkanie z Białym Wilkiem jest tak krótkie. Nie ma tu mowy o dłużyznach. Dialogi są dynamiczne, a przygody – pełne ciekawych zwrotów akcji. Niezwykle interesujący język, którym operuje pisarz, przepełniony na zmianę humorem i łacińskimi zwrotami zmuszającymi czytelnika do większego skupienia, wprowadza niesamowity klimat. Wypowiadane przez młodego Wiedźmina młodzieżowe zwroty na początku książki pomińmy. Wszystkich jednak uspokajam – takich słów jak, „sigma”, „rel”, czy „essa” nie uświadczymy.
Nieco dziwi mnie fakt, że głównych adwersarzy Prestona Holta i Geralta (jak już ustaliliśmy – jeszcze nie „z Rivii”) poznajemy dopiero w drugiej połowie tej niespełna 300-stronicowej powieści. Miałem przez to wrażenie, że wątek główny i historie między antagonistami i protagonistami od pewnego momentu pędziły jak szalone. Zakończenie było w mojej ocenie jednak satysfakcjonujące.
Miłośnicy „Wiedźmina” powinni być zadowoleni. Po ponad dziesięciu latach oczekiwań otrzymaliśmy nową książkę z ukochanego uniwersum, która w mojej ocenie powinna bardziej przypaść do gustu fanom starszych części, nieco kręcących nosem przy okazji „Sezonu Burz”. Cieszmy się, że Andrzej Sapkowski nadal ma ochotę zapraszać nas do tego niesamowitego świata i miejmy nadzieję, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.