Faworytem meczu TME SMS Łódź
Sobotni pojedynek był meczem drugiej z pierwszą drużyną w tabeli. Faworytkami były jednak łodzianki. Początek spotkania był dosyć spokojny. Drużyna gości miała co prawda lekką przewagę, ale nie stwarzała zagrożenia pod bramką GKS-u.
Podobnie jak w meczu z drużyną AZS-u UJ Kraków dobrze funkcjonował duet Krezyman-Jedlińska. I właśnie na prawej stronie Klaudia Jedlińska wypracowała pierwszą groźną sytuację dla TME SMS-u Łódź. Wbiegła w pole karne i zagrała idealną piłkę na trzeci metr do Dominiki Kopińskiej. Napastniczka łódzkiej drużyny nie trafiła jednak dobrze głową w piłkę i skończyło się na strachu.
Zawodniczki z Łodzi szybko przerywały wszystkie próby ataków gospodyń. GKS próbował wykorzystywać głównie długie podania, ale bez efektów. Katowiczanki praktycznie nie gościły pod bramką przeciwniczek. Kiedy już jednak znalazły się w okolicach pola karnego gości to zdobyły bramkę. W 23 minucie Patrycja Kozarzewska podała do Klaudii Maciążki, a ta choć źle przyjęła piłkę to jednak zdołała wedrzeć się w pole, oddać strzał i zdobyć gola. Oliwia Szperkowska mogła zachować się nieco lepiej w tej sytuacji, bowiem rywalka nie uderzyła mocno, a piłka przeleciała bramkarce pod rękawicą.
Drużyna TME SMS-u próbowała budować kolejne akcje, ale poza jedną sytuacją, kiedy to Nadia Krezyman strzelała, a odbitej przez bramkarkę piłki nie zdążyła dobrze sięgnąć Jedlińska, nie działo się pod bramką GKS-u nic godnego uwagi.
Rozkręcały się za to gospodynie. W 34 minucie sam na sam wychodziła Kozarzewska, ale popełniła błąd i Szperkowska przejęła piłkę. Do przerwy jeszcze kilkukrotnie było gorąco pod bramką łodzianek, ale wynik nie uległ już zmianie.
Podopieczne Marka Chojnackiego przegrywały zatem po raz pierwszy w tym sezonie, ale miały 15 minut na rozmowę w szatni, a następnie 45 minut na to, aby odwrócić losy spotkania.
Trudno odmówić łodziankom chęci, ale GKS Katowice był bardzo dobrze zorganizowany w środku pola i w obronie. Kiedy już liderki tabeli stwarzały sytuacje to brakowało im dokładności, jak choćby w 54 minucie, gdy Rędzia zagrała długą piłkę do Pauliny Filipczak. Ta najpierw trochę źle się z nią zabrała, a później niezbyt dokładnie podała do Kopińskiej.
W 62 minucie było już jednak 2:0. Amelia Bińkowska zagrała świetną prostopadłą piłkę do Kozarzewskiej, a ta strzeliła mocno pod poprzeczkę. Piłka przeleciała nad rękoma Szperkowskiej i zatrzepotała w siatce.
Ekipa gości wciąż próbowała walczyć, ale katowiczanki kontrolowały sytuację na boisku.
W 79 minucie, po błędzie obrończyni GKS-u, sam na sam z bramkarką wyszła Anna Rędzia, ale nawet w tak doskonałej sytuacji zespół gości nie potrafił zdobyć bramki. Stare piłkarskie porzekadło głosi, iż niewykorzystane się mszczą. I już dwie minuty później było 3:0. Kolejnym doskonałym prostopadłym podaniem popisała się Bińkowska. Anna Konkol zagrała piłkę do wbiegającej koleżanki, ale tor jej lotu przecięła Yurina Enjo i trafiła do własnej bramki.
Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie. Łodzianki po raz pierwszy w tym sezonie straciły punkty, wciąż jednak pozostają na pozycji lidera Ekstraligi.
Kolejny mecz TME SMS Łódź rozegra za tydzień na własnym stadionie z Pogonią Szczecin.
GKS Katowice – TMS SMS Łódź 3:0 (1:0)
Bramki:
1:0 – 23′ Klaudia Maciążka
2:0 – 62′ Patrycja Kozarzewska
3:0 – 81′ Yurina Enjo (sam.)