Szabaton w Piotrkowie Trybunalskim. Około 60 Żydów przyjechało do Piotrkowa Trybunalskiego na Szabaton. Spotkali się, by upamiętnić swoich przodków i przyjaciół, którzy zostali zamordowani w czasie wojny w tutejszym getcie, pierwszym w okupowanej Europie.
Właśnie mija 80 lat od rozpoczęcia likwidacji getta i wywózki Żydów.
Posłuchaj:
Jeden ocalały – Henrig Herz Szwarc
Wśród Żydów, którzy przyjechali do Piotrkowa jest jeden ocalały. To Henrig Herz Szwarc. Dziś ma 96 lat, mieszka w Danii, ale świetnie mówi po polsku. Kiedy trafił do getta, był jeszcze dzieckiem, miał 13 lat. Zgłosił się do pracy.
Razem z Henrykiem zgłosili się jego bracia i ojciec.
Przyszedłem do Niemców i powiedziałem, że chcę u nich pracować. Chciałem zostać stolarzem, od razu mnie zapisali tak, jakbym pracował w zawodzie. Dali mi numer 64, wzięli mnie do fabryki – mówi Henrig Herz Szwarc.
Katorżnicza praca w piotrkowskich fabrykach, mimo że chwilami nie do zniesienia, w wielu przypadkach pozwalała przeżyć. Pozostali Żydzi, którzy nie pracowali mieli mniejsze szanse.
Czytaj także: Porozumienie o współpracy Zespołu Szkół Salezjańskich i Muzeum Dzieci Polskich
Kiedy w połowie października 1942 roku, rozpoczęła się likwidacja getta tysiącami wywożono ludzi do obozów śmierci, głównie do Treblinki, ale też m.in. do Buchenwaldu czy Oświęcimia. Wielu z pracujących pozostało w Piotrkowie do 1944 roku – później wywieziono ich do fabryk w Częstochowie i Skarżysku Kamiennej lub do obozów.
Henryk do Piotrkowa przyjechał z synami. Jeden z nich – Fin mówił, że historia jego ojca jest jego historią.
Dla mnie ta historia jest bardzo ważna, ale najważniejsze w niej jest to, że możemy ją odnieść do teraźniejszości. Widzimy, jak obecnie powstają ruchy, czasami reprezentowane przez partie czy polityków, które mówią to samo, o czym mówiono przed wojną. Ta świadomość historii jest potrzebna, by umieć rozpoznać, co się dzieje – aby te wartości demokratyczne też nie były zagrożone. Niestety jest dużo tych ekstremalnych narodowych ruchów, które przypominają tę propagandę sprzed wojny.
Rebeka – synowa Henryka mówi, że zawsze była pod wrażeniem historii swojego teścia i getta. Jak mówi, trudno w to trudno uwierzyć. Cieszyło ją, że on i jej bracia zawsze byli razem – i w czasie wojny i po. Podziwiała, że potrafili opowiadać o tych strasznych chwilach.
Henryk pamięta polski język, chociaż po wojnie nie miał wielu okazji do tego, by mówić w tym języku. Kiedy jechał autokarem na cmentarz powiedział, że mówienie po polsku, to dla niego dobre wspomnienie.
Szabaton 22 października
Jedną z organizatorek Szabatonu jest Dina Feldman, która na co dzień mieszka w Izraelu i jest autorką wielu publikacji o piotrkowskich Żydach i getcie.
– Tegoroczny Szabaton jest poświęcony likwidacji getta w Piotrkowie i pamięci tych, którzy zostali zamordowani. Zaczęło się to w połowie października 1942 roku. Poza tym to, wyjątkowe uczucie wrócić tu po trzech latach, po pandemii. W tym roku przyjechało bardzo dużo osób – około 60. Szabaton to nie tylko zajmowanie się historią, ale to także budowanie relacji i przyszłości – powiedziała.
Dina Feldman odwiedziła cmentarz żydowski. Kilka miesięcy temu interweniowała w Gminie Wyznaniowej Żydowskiej w tej sprawie. Dziś jest zadowolona z efektów.
– Szczególne w tej edycji Szabatonu, jest to, że cmentarz został uporządkowany. To zasługa fundacji Avotaynu, która została powołana do tego. Myśleliśmy o tym długo, bo ok. 10 lat. To dla nas bardzo ważne.
Dina Feldman podkreśla, że w Piotrkowie czuje się jak w domu. Szabaton zakończy się w sobotę wieczorem (22 października). W programie są spotkania, rozmowy, warsztaty, ale także koncert muzyki żydowskiej.