W 1918 r. “Kurier Łódzki” 20 grudnia przekazywał informacje o “wigilii dla żołnierza polskiego”:
Grono pań naszych tworząc koło pomocy dla żołnierza polskiego, przy łaskawym współudziale ligi kobiet i koła akademickiego krząta się usilnie by pierwszą wigilię wojsko nasze spędziło wspólnie, a choć z dala od swoich, lecz z myślą, że w rodzinnym kole. Zadanie to ciężkie, boć żołnierzy tych jest 3 500. Komitet jednak nie wątpi ani na chwilę, że znane ze swej ofiarności społeczeństwo nasze nie zawiedzie żołnierza polskiego i pospieszy z nadsyłaniem darów gwiazdkowych pod adresem Gospoda Zołnierska, ul. Średnia 14.
Drogie masło
W tym samym artykule wspomniano również o sytuacji w sklepach:
W handlu artykułami spożywczymi zniżka postępuje nadal. Jednakże są pewne produkty, które nie tylko nie stoją w cenie, ale nawet zdrożały jak np. masło. Kupcy sprowadzili masę bakalii, ciast i dziczyzny. Ryby dość drogie. W destylarniach powyciągano z ukrycia prześladowane przez Niemców koniaki i likiery. Na targach wiele choinek. Ceny jednak na nie, ze względu na utrudnioną komunikację – wysokie.
Dzień później ta sama gazeta donosiła o pierwszym aeroplanie polskim w Łodzi, który wylądował na Kozinach po dwugodzinnym locie z Warszawy. Z kolei przed magistratem protestowały rezerwistki – domagały się zapomóg za 7 miesięcy pierwszego roku wojny. Na ulicy Piotrkowskiej demonstrowali też bezrobotni.
Wigilia miejska w 1938 r.
“Głos Poranny” z 21 grudnia 1938 r. pisał tak:
Zdecydowano, że kuchnia dla najbiedniejszych nie będzie czynna w pierwszy i drugi dzień świąt, natomiast w dniu 24 grudnia kuchnia przygotuje obiad złożony z zupy z kluskami iz ćwierć kilograma chleba. Jednocześnie najbiedniejsi otrzymają paczki żywnościowe wartości 1 zł 20 gr na osobę.
Dziennikarze wspominali też o tym, jak miasto radzi sobie z pierwszym dniem zimy:
Dozorcy zagrożeni bardzo zaostrzonymi przepisami o porządkowaniu ulic bez przerwy niemal pracują na chodnikach i jezdniach. Komunikacja bez zarzutu.
“Kurier Łódzki” z 20 grudnia 1938 r. pochylał się również nad sprawami obyczajowymi:
Bigamista przed sądem. Na zaślubiny zaprosił pierwszą żonę.
O przeszło 30 procent wzrósł przyrost naturalny w Polsce.
Na święta koniaki Wilkelhausena.
Święta czy rozbój? Spekulanci w 1945 r.
Artykuł z “Dziennika Łódzkiego” z 22 grudnia 1945 r. może zabrzmieć współcześnie dość… znajomo. W felietonie “Sprzedaż przedświąteczna czy rozbój?” autor domagał się od Urzędu do Walki z Lichwą rozprawienia się ze spekulantami podwyższającymi ceny na artykuły spożywcze.
Na łamach tego samego wydania czytamy też o rozboju bardziej dosłownym – dotyczącym paczek, jakie otrzymywaliśmy od organizacji UNRRA (powołana w Waszyngtonie United Nations Relief and Rehabilitation Administration):
Na miasto Łódź przypada 167 tys. paczek a na województwo łódzkie 31 tys. Poważną trudność stanowi jednak kwestia transportu paczek z Gdyni. Specjalna ekipa złożona z robotników, która udała się do Gdyni, by przyspieszyć załadunek i konwojować transport do Łodzi, została napadnięta przez bandę NSZ, ostrzelana, obrabowana i pozbawiona auta. Bandyci uprowadzili szofera i jednego konwojenta, których los jest nieznany. Napad ten opóźnił akcję rozdania paczek, jednakże do Gdyni wyruszyła nowa ekipa.
Op. na podstawie “Panorama Dziennika Łódzkiego” z grudnia 1966 r., zbiory Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi.