Jaki sens miało Powstanie Warszawskie?
– Dowództwo nie zdało egzaminu, powstanie od początku było skazane na porażkę, to był obłęd – to tylko niektóre komentarze. Większość jednak uważa, że powstanie miało sens, co więcej było nieuchronne. Poza tym wpłynęliśmy na to, jak ukształtowała się Europa po II wojnie światowej. My postaramy się przedstawić racje obu stron.
Generał Władysław Anders, doświadczony żołnierz i dowódca, zwycięzca spod Monte Cassino uważał, że powstanie nie było należycie przygotowane i nie miało najmniejszych szans powodzenia, a ocena sytuacji militarnej na froncie wschodnim, dokonana przez dowództwo Armii Krajowej pod koniec lipca 1944 r., była fałszywa. Zdaniem gen. Andersa skutki i konsekwencje Powstania Warszawskiego były dla Polski fatalne, gdyż zniszczyły ośrodek dyspozycyjny w kraju, zniszczyły inteligencję i „puls walki o niepodległość w kraju, ułatwiając tym sowietyzację kraju”.
Gen. Marian Kukiel, szef Ministerstwa Obrony Narodowej w latach 1943-1945, wyśmienity historyk wojskowości, też uważał Powstanie Warszawskie za nieszczęście dla Polski. Jego zdaniem wszystkie dalsze decyzje podejmowane w kraju, które doprowadziły do wybuchu powstania w Warszawie, były w zasadzie wynikiem wadliwej oceny sytuacji na froncie wschodnim. Np. decyzja podjęcia walki o Warszawę 1 sierpnia 1944 r. powzięta przez KG AK po południu 31 lipca, na skutek meldunku płk. dypl. Antoniego Chruściela „Montera”, komendanta Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej, o pojawieniu się czołgów sowieckich pod Pragą. Dzisiaj wiemy, że KG AK źle wybrała moment rozpoczęcia walki o Warszawę. Jak to trywialnie określił gen. Kukiel – czytamy w Tygodniku „Przegląd”.
Krytyka wojskowych i polityków
Także wielu polityków krytykowało Powstanie Warszawskie, a w zasadzie decyzję dowódców. Jednym z największych przeciwników zrywu jest obecny poseł Konfederacji, były europoseł Janusz Korwin – Mikke. – Na zalecenie Moskwy, wbrew zakazowi z Londynu, na rozkaz KG AK rozpoczęło się powstanie „warszawskie”. Efekt: śmierć 200.000 ludzi – w tym ok.15.000 bohaterskich powstańców, ok.1000 żołnierzy Wehrmachtu i ok.9000 Azerów, Niemców, Rosjan, Ukraińców i innych z formacji pomocniczych. Reszta: cywile. Ruina miasta, upadek autorytetu rządu londyńskiego”. Mikke stwierdził też, że „inicjatorzy tego ludobójstwa nigdy nie stanęli przed sądem wojskowym”. „Niech ich pamięć będzie przeklęta!”. – Oczywiście jak zawsze mówię, Powstańcom należy się cześć i chwała – za to ludziom, którzy wydali rozkaz jego rozpoczęcia mimo braku militarnych szans na zwycięstwo – należy się sąd... – pisał na swoim Facebooku Korwin-Mikke. Swego czasu także były minister spraw zagranicznych i obrony narodowej Radosław Sikorski tak oceniał powstanie: warto wyciągnąć lekcje także z tej narodowej katastrofy.
Znany historyk, a ostatnio bardziej autor kontrowersyjnych książek Piotr Zychowicz w tym „Obłęd ‘44” o Powstaniu Warszawskim tak ocenia to, co wydarzyło się w sierpniu i wrześniu 1944 roku: – Zryw ten, choć bohaterski, nie miał najmniejszych szans powodzenia. Spowodował za to gigantyczne straty: zagładę 200 tysięcy Polaków, zburzenie stolicy – wraz z bezcennymi skarbami kultury – i zniszczenie AK. Jedynej poważnej siły, która mogła się przeciwstawić sowietyzacji Polski. Było to spektakularne, ale bezsensowne samobójstwo. Powstanie Warszawskie okazało się najlepszym prezentem, jaki mógł sobie wymarzyć Stalin.
Z tezą zawartą w Obłęd ’44 zgadza się dr hab. Sławomir Cenckiewicz, który napisał, że
to opowieść o polskiej naiwności, brutalnej wojnie i zagładzie polskiego narodu. O polityce, która nie zna pojęcia honoru i «moralnego zwycięstwa», a także o agenturach, które trawiły nasze życie zbiorowe w chwilach decydujących dla narodowego bytu. Warto rozdrapywać zabliźnione rany, by już nigdy nie doprowadzić Rzeczypospolitej do samobójstwa i dziejowej katastrofy.
Niezbędne historycznie
Tyle krytycy. A jak na te argumenty odpowiadają ci, którzy uważają, że powstanie było wręcz niezbędne. Były działacz opozycji antykomunistycznej (m.in. KPN), b. wiceszef MON prof. Romuald Szeremietiew tak mówił w rozmowie z portalem wpolityce.pl: – Wszystkie te opowieści, że gdyby nie było powstania – zniszczenia rzeczywiście straszliwe, ofiary rzeczywiście ogromne – Warszawa by stała, ludzie by żyli itd., to piramidalna bzdura, dlatego że po pierwsze Hitler wydał rozkaz, aby uczynić z Warszawy Festung Warschau (tłum. twierdzę Warszawa). Ona miała być broniona również w okrążeniu, do upadłego. Powstaje więc pytanie, czy wobec tego Warszawa będąc Festung Warschau ocalałaby, gdyby sowieci zaatakowali, a Niemcy się tu bronili? Następna kwestia – Niemcy wydali zarządzenie, aby 100 tys. warszawiaków – potem podnieśli tę liczbę do 200 tys. – stawiło się do kopania umocnień.
Zgłosili się tylko nieliczni warszawiacy – zostało to zignorowane. Pytanie, czy Niemcy wobec tego, w obliczu tego, że zbliżają się sowieci, mają uczynić z Warszawy Festung Warschau, daliby sobie spokój i nie byłoby żadnych akcji represyjnych, nikogo by nie zamordowano? Przecież przykład tego, co zostało zrobione na Woli wskazuje, że po prostu byłaby to rzeź ludności Warszawy bez powstania i co gorsza, jeżeli byłby jakiś niezorganizowany opór, samorzutny, a więc skazany na przegraną. Utopiono by miasto we krwi. Tak czy inaczej, nie było szans na to, aby Warszawa przetrwała, a ludzie przeżyli. Jeżeli zbierzemy to wszystko razem, to nie ma wątpliwości – to straszne, co powiem – że powstanie było najlepszym rozwiązaniem, jakie w tamtej sytuacji było do wykonania jeżeli idzie o władze i o Warszawę.
Ostrzeżenie dla sowietów
Ale zwraca też uwagę na fakt zatrzymania ofensywy sowieckiej na kierunku berlińskim. Zdaniem prof. Szeremietiewa gdyby nie powstanie Stalin mógłby zająć całe Niemcy, zanim wkroczyli tam alianci. – Powstaje wobec tego pytanie: jakby wyglądała wtedy Europa, gdyby całe Niemcy były w sowieckich rękach? A istnieją przecież wiadomości i takie, że on planował też zająć Francję, dlatego że na terenie Francji komuniści mieli bardzo silne wpływy. W rządzie gen. de Gaulle’a połowę ministerstw zajmowali komunistyczni ministrowie, a wicepremierem rządu de Gaulle’a by Maurice Thorez, najbardziej komunistyczny stalinowiec, który zresztą w 1940 roku, kiedy wybuchła wojna niemiecko-francuska, zdezerterował i z tego powodu został zaocznie skazany na karę śmierci. To są rzeczy, które umykają – wyjaśnia.
Z kolei w rozmowie z Polską Agencją Prasową Zbigniew Galperyn, weteren AK i żołnierz powstania podkreślił, że powstanie musiało wybuchnąć, bo mieliśmy dość terroru Niemców w naszym mieście. A jak mówiło i pisało wielu historyków przywódcy narodowego zrywu nie mogli lekceważyć zapału zwykłych szeregowych żołnierzy. – Od lat przyjęło się, że powstanie jest nieuchronne. W stolicy były ukryte wielkie zasoby broni, a w samej tylko Warszawie ponad 40 tys. członków Armii Krajowej z niecierpliwością rwało się do walki. Wraz z pozostała ludnością chcieli sami wyzwolić własną stolicę, manifestując w ten sposób swoje umiłowanie wolności.
Podobnie jak przywódcy podziemia, uważali za przesądzone, że Armia Czerwona wesprze ich akcje, a z zachodu nadejdzie pomoc powietrzna – pisała interia.pl. Ale ta pomoc nie nadeszła, o czym piszemy w innym miejscu. A Józef Stalin odpowiadając premierowi Stanisławowi Mikołajczykowi na prośbę o wsparcie dla powstania napisał: – Po dokładnym przemyśleniu sprawy doszedłem do wniosku, że Powstanie Warszawskie, które zorganizowane zostało bez wiedzy dowództwa radzieckiego, jest nieprzemyślaną awanturą, powodująca niepotrzebne straty wśród ludności. Dodać muszę ponadto, że polski rząd w Londynie wszczął oszczerczą kampanię, mającą na celu ugruntowanie fałszywej opinii, że radzieckie dowództwo oszukało mieszkańców Warszawy.
Stalin jednak przekonał się, że sowietyzacja Polaków nie pójdzie łatwo. Tym samym w jakimś stopniu musiał odrzucić myśl o uczynieniu z Polski republiki radzieckiej. A tego chcieli nawet polscy komuniści z Bolesławem Bierutem na czele.
Komentowane 1
Fajny tekst